Rząd Serbii przyjął projekt ustawy dotyczący kredytów we frankach szwajcarskich. Zobowiązania tego typu mają zostać przewalutowane. Ale nie na obowiązujące w kraju dinary serbskie, tylko na euro.
Saldo zadłużenia zostanie jednocześnie obniżone o 38 proc. Górną granicę oprocentowania ustalono na EURIBOR 3M lub 6M powiększony o marżę w wysokości 3,4 pp.
Jak podaje Serbian Monitor 17 tys. Serbów ma problemy ze spłacaniem zobowiązań we franku.
Po wejściu w życie ustawy banki będą miały 30 dni na przedstawienie nowej oferty klientowi. Jednym z głównych powodów wprowadzenia przepisów jest chęć uniknięcia długotrwałych procesów, które w Serbii ciągną się ok. siedem lat.
Na podobne przepisy czeka również spore grono Polaków - na koniec 2018 roku w bankowych portfelach znajdowało się 470 tys. kredytów "frankowych". Tymczasem w parlamencie toczą się prace związane z ustawą, którą złożył prezydent Andrzej Duda. Przewiduje ona zmodyfikowanie sposobu działania funduszu wsparcia kredytobiorców, którzy mają problemy ze spłatą zobowiązań. Na przepisach skorzystać mieliby głównie "frankowicze".
Czytaj też: Prezydencka ustawa frankowa niezgodna z prawem? "Uprzejme doniesienie" do Brukseli
Osoba, która nie spłaca kredytu hipotecznego, mogłaby uzyskiwać nawet 2000 zł miesięcznie przez trzy lata, by później spłacać nową pożyczkę przez 12 lat. Złagodzone ma być też kryterium kwalifikacyjne - wystarczyłoby, że miesięczna rata za hipotekę pochłania połowę dochodów, by można było wystąpić do funduszu o pomoc. Inne kryterium to dochód - kwalifikacją do dopłaty objęty jest kredytobiorca, który po odjęciu rat dysponuje ok. 1000 zł dochodu na osobę.
Polacy mogliby też zmienić walutę zobowiązania. W tym celu miałby zostać powołany fundusz konwersji. Bank mógłby kredyt w walucie szwajcarskiej "zamienić" na zobowiązanie w złotówkach. Różnica pomiędzy nową a umorzoną kwotą ma być wypłacana bankowi ze stworzonego wcześniej funduszu.