Prezydent Andrzej Duda udzielił w czwartek wywiadu telewizji TVN24. W rozmowie poruszana była m.in. sprawa sytuacji w polskiej oświacie. Pytany po czyjej stronie - rządu czy nauczycieli - stał w trakcie strajku nauczycieli, prezydent odparł, że nie stał po żadnej stronie. Duda zganił nauczycieli za groźby zablokowania egzaminów i klasyfikacji uczniów.
Straszenie uczniów, że nie będzie egzaminów - to według mnie nie są standardy, jakie powinni stosować nauczyciele z powołania. Mówiłem twardo i prosiłem, żeby takich rzeczy nie robić. Jestem wdzięczny nauczycielom, którzy wsparli egzaminy, a teraz sklasyfikowali uczniów
- mówił prezydent. Z drugiej strony, bez ogródek Duda powiedział, że "zgadza się, że sytuacja w oświacie jest zła".
Cały czas wspierałem nauczycieli, bo uważam, że nauczyciel - zwłaszcza z wielkiego miasta - nie zarabia pieniędzy, które można by uznać za godne. Godne dla człowieka, który ma za zadanie w jakimś sensie także wychowywać nasze dzieci.
- stwierdził Duda.
Dostało się od prezydenta także osobom, które twierdzą, że nauczyciele pracują po 18 godzin tygodniowo.
Powiedzenie wobec nauczyciela z powołania, który traktuje swoją pracę solidnie, że on pracuje 18 godzin w tygodniu, to jest głęboka nieprawda. Takich nauczyciel pracuje znacznie, znacznie więcej
- oznajmił prezydent.
Pensja żony nauczycielki? "Mogliśmy sobie na to pozwolić"
Prezydent Duda pytany, czy jego żona - gdy jeszcze pracowała jako pedagog - była zadowolona ze swojej pensji, odpowiedział, że w jego rodzinie temat zarobków w szkole nie był "akcentowany".
Mieliśmy świadomość, że jej uposażenie, szczególnie na początku, będzie względnie niskie. Ale po pierwsze robiła to co chciała, a po drugie - szczerze mówiąc - mogliśmy sobie na to pozwolić, bo ja lepiej zarabiałem
- mówił Duda dodając, że gdy pracował na uniwersytecie, zarabiał jeszcze mniej.
Prezydent zdradził też, że jego żona zrezygnowała z zatrudnienia w międzynarodowej firmie na rzecz szkoły, bo "nie odnajdywała się" w pracy w firmie, oraz z powodu wolnych ferii czy większości wakacji - dzięki czemu miała więcej czasu na opiekę nad dzieckiem.
Prezydent pytany, czy pierwsza dama nie rozważała zaangażowania się w konflikt między rządem a strajkującymi nauczycielami, prezydent odparł, że jego żona nie angażuje się w sprawy polityczne, a "niestety ta sprawa przynajmniej na początku była bardzo mocno polityczna"
Żądanie podwyżki o 1000 zł było nierealne, i każdy o tym doskonale wiedział. Dopiero potem ta dyskusja zaczęła się robić bardziej merytoryczna
- mówił prezydent.
Prezydent mówił także, że jest otwarty na patronowanie rozmowom o edukacji w Polsce, ale "nie wyobraża sobie" formuły, w której ZNP i FZZ w nich nie uczestniczą.
Tę sytuację trzeba jakoś rozwiązać. Trzeba stworzyć takie warunki, żeby wszyscy mogli usiąść razem
- mówił Duda dodając jednak, że niewskazana jest "ognista dyskusja" w trakcie matur, oraz że atmosfera kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego nie jest dobrym okresem na rozmowy. Wśród tematów, które w jego opinii należy podjąć, jest m.in. to co zrobić z rozbieżnościami w dodatkach nauczycielskich (w dużej mierze zależą od samorządów) czy jak rozwiązać sprawą zarobków nauczyciela na wsi i wielkim mieście.
To zupełnie inny stosunek pensji do realiów życia
- uważa prezydent.
Działajmy z Greenpeace na rzecz ochrony dzikiej przyrody. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>