Hilary Benn, autor ustawy, która ma zablokować możliwość bezumownego opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię, zareagował na deklarację premiera Wielkiej Brytanii. Chodzi o kilkukrotnie powtarzaną wypowiedź, wedle której premier "wolałby umrzeć" niż prosić Brukselę o przesunięcie daty brexitu - donosi "The Independent".
Wypowiedź padła po tym, jak Izba Gmin przyjęła ustawę, która nakazuje premierowi - by prosił Unię o przesunięcie brexitu, jeśli nie uda się podpisać umowy, która go reguluje.
Przedstawiciel Partii Pracy uważa, że Boris Johnson swoimi słowami sugeruje możliwość niezastosowania się do nowego prawa.
Albo mamy praworządność, albo jej nie mamy.
- oświadczył Benn. Ostrzegł premiera, by ten nie próbował "wypychać" Wielkiej Brytanii z UE bez porozumienia wbrew woli parlamentu.
"Jesteśmy zadowoleni, że nasz projekt powstrzymania szkodliwego brexitu bez umowy został przyjęty przez Izbę Lordów. Bardzo nas jednak niepokoją powtarzające się oświadczenia premiera, o tym, że pod żadnym pozorem nie będzie prosił o przedłużenie terminu brexitu"- oświadczył Benn.
Izba Lordów zatwierdziła w piątek po południu ustawę autorstwa Hilary'ego Benna. Oznacza to kolejną przegraną brytyjskiego premiera, który po pierwsze dopuścił do przejęcia nad parlamentem przez opozycję, a po drugie utracił poparcie części własnych partyjnych kolegów, którzy poparli "rebelię" opozycji.
Czytaj też: Brexit i możliwe scenariusze? "Wizja Johnsona nie do przyjęcia", "Porozumienie May jest martwe"
Boris Johnson przekonuje, że blokowanie "twardego brexitu" wiąże mu ręce w negocjacjach z Unią. Dlatego, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, złożył wniosek o przedterminowe wybory. I tę bitwę jednak przegrał. W poniedziałek stanie "do boju" ponownie. Znów poprosi parlament o zgodę na wcześniejsze wybory. Opozycja ruch premiera jednak wyprzedziła - już dziś ogłosiła, że go nie poprze.