Jest pierwszy wyrok, który powołuje się na wydane tydzień temu orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia stwierdził, że klauzula w umowie kredytowej, która jest abuzywna (niedozwolona), nie może zostać zastąpiona "ogólnymi zasadami prawa polskiego".
To niezwykle istotna kwestia, bo decyduje o tym, co ma się stać z kredytem, jeśli część umowy zostanie uznana za nieważną. Bank chciał, by w tym wypadku raty przeliczyć według średniego kursu NBP. Sąd z argumentacją się nie zgodził, nakazał zwrot kapitału w ratach według stopy LIBOR - czyli frankowej. Takie rozliczenie jest dla kredytobiorców znacznie bardziej korzystne.
Frankowicze wyrok warszawskiego sądu z pewnością przyjmą za dobrą monetę, chociaż pamiętać trzeba, że zapadł on w pierwszej instancji. Bank zapowiedział natomiast odwołanie.
Jakie będzie orzeczenie sądu apelacyjnego? Dziś trudno to przewidzieć, ale odpowiedź na to pytanie możemy poznać w ciągu miesięcy. Sądy drugiej instancji prowadzą bowiem kilkaset sporów pomiędzy frankowiczami a bankami. Procesy zostały zawieszone do czasu wydania wyroku przez TSUE. Teraz wrócą na wokandę i tak naprawdę dopiero te rozstrzygnięcia pozwolą więcej powiedzieć o tym, kto w boju o kredyty frankowe ma większe szanse.
Warto podkreślić, że według ekspertów wyrok TSUE jest jednak korzystny dla tych, którzy zaciągnęli zobowiązania w szwajcarskiej walucie.
Frankowicze muszą jednak pamiętać, że korzystne orzeczenie unijnego Trybunału nie oznacza, że banki łatwo poddadzą się w walce o pieniądze. Zdaniem Związku Banków Polskich, w wypadku unieważnienia przez sąd umowy kredytu frankowego, banki też mogą wystąpić z roszczeniem.
Czytaj też: Wyrok TSUE korzystny dla frankowiczów. Kredytobiorcy zyskali potężny oręż w walce z bankami
Te z kolei mogłoby kosztować frankowiczów więcej niż spłata kredytu. Banki mogą bowiem wysunąć argument, że przysługuje im wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. "Przez czas ustalony w umowie, kredytobiorca mógł bowiem korzystać z oddanego mu kapitału, natomiast bank nie mógł żądać jego zwrotu przed nadejściem terminu określonego w umowie" - twierdzi ZBP.
Należy też spodziewać się, że wyrok w drugiej instancji nie zakończy sporu z bankiem, a kwestię będzie musiał rozstrzygać i Sąd Najwyższy. Prawna batalia w sprawie kredytu frankowego może więc zająć lata.