Pierwsze posiedzenie nowego Sejmu, wyłonionego w wyniku wyborów, które odbyły się niecały miesiąc temu, już w przyszłym tygodniu. Politycy Zjednoczonej Prawicy dopinają na ostatni guzik kwestie związane z kształtem nowego rządu.
Z dotychczasowych medialnych przecieków wiemy, iż możliwe jest powołanie, a w zasadzie przywrócenie Ministerstwa Skarbu. Na jego czele miałby stanąć Jacek Sasin.
Ta decyzja miałaby znaczenie znacznie poważniejsze, niż mogłoby się wydawać. Jak twierdzi "Rzeczpospolita", powołanie nowego resortu mogłoby pozbawić wpływów w spółkach Skarbu Państwa zarówno premiera Mateusza Morawieckiego jak i Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości.
Możliwe, że jednym z pierwszych skutków nowego rozdania będzie zmiana na stanowisku prezesa PKO BP, którym od lat jest Zbigniew Jagiełło.
Nasze źródła w PiS twierdzą, że jego odwołanie będzie konsekwencją powołania ministerstwa zajmującego się Skarbem Państwa. Będzie być może nosić nową nazwę Ministerstwo Zasobów Narodowych, i pokieruje nim obecny wicepremier Jacek Sasin z PiS.
- twierdzi dziennik.
Zdaniem dziennikarzy, reaktywacja odpowiednika Ministerstwa Skarbu może też skutkować dymisją szefów spółek kojarzonych z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry: Michała Krupińskiego i Pawła Surówki.
Czytaj też: Reforma sądów nie pomogła. Czas procesów w Polsce wydłuża się
Według "Rzeczpospolitej", na Nowogrodzkiej "jest zgoda co do tego, że szefami największych spółek powinny być osoby łatwo sterowalne".
Nie bez znaczenia jest również fakt, iż pomiędzy Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą walka o wpływy trwa od lat. "W ruch idą donosy i intrygi, a łupem padają posady w państwowych spółkach. Padają też pierwsze ofiary. W marcu stanowisko stracił związany z Ziobrą prezes PZU Michał Krupiński" - donosił już w 2017 roku Newsweek.
Możliwe więc, że odebranie obu politykom wpływu na państwowe spółki ma pomóc w zakończeniu konfliktu pomiędzy nimi. O tym, że spór może mieć miejsce świadczy inny fakt - Zbigniew Ziobro od dwóch miesięcy nie uczestniczy w posiedzeniach rządu.