Limit 30-krotności ZUS. O co chodzi? Wyjaśniamy, czym jest i kogo dotyczy

Zniesieniem limitu 30-krotności ZUS Sejm zajmie się w najbliższych dniach. Czym właściwie jest ten zapis i jakie konsekwencję czekają Polaków po jego ewentualnym zniesieniu?
Zobacz wideo

Zniesienie limitu 30-krotności ZUS jest na razie głównym tematem poruszanym podczas nowej kadencji Sejmu RP. Projekt ustawy złożyli posłowie PiS-u, ale nawet wewnątrz rządzącej partii nie wszyscy zgadzają się z planowanymi zmianami. Sceptycznie podchodzi do nich również prezydent Andrzej Duda. Tłumaczymy więc, czym jest zasada 30-krotności ZUS, kogo dotyczy i co oznacza jej ewentualna likwidacja. 

Limit 30-krotności ZUS. Co to jest?

Limit funkcjonuje w Polsce od lat 90. XX wieku i polega na tym, że jeśli osoba zarobi w ciągu roku więcej niż 30-krotność przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, to nie musi płacić składek na ZUS. Zakłada się więc, że osoby majętne, zarabiające powyżej pewnego poziomu, są w stanie samemu zapewnić sobie środki finansowe na starość i nie muszą korzystać ze świadczeń publicznych ani ich opłacać. 

>>>Dowiedz się więcej: Marek Belka o zniesieniu limitu składek na ZUS. "Zaczyna się świadomość, że się naobiecywało"

W 2019 r. limit ten wynosił 142 tys. zł rocznie, czyli 11 912 zł brutto miesięcznie. Zgodnie z przewidywaniami w 2020 r. wzrósłby on odpowiednio do 157 tys. zł i ponad 13 tys. zł brutto miesięcznie, gdyż przeciętne wynagrodzenie ma wynieść 5227 zł. Według szacunków rządu dotyczy to w tym momencie 370 tys. Polaków. 

Zniesienie limitu 30-krotności oznacza obniżkę zarobków 

Planowane zniesienie limitu 30-krotności ZUS oznacza przede wszystkim, że przedsiębiorcy oraz najlepiej zarabiający pracownicy będą płacić dużo wyższe składki. Przykładowo zarobki osoby z wynagrodzeniem w wysokości 20 tys. zł miesięcznie zmniejszą się o 10 tys. zł w skali roku. Pracodawca będzie musiał natomiast dopłacać do takiego pracownika ponad 20 tys. zł więcej (wyższe składki do ZUS), a ten paradoksalnie zarabiać będzie zauważalnie mniej.

Z drugiej strony takie osoby otrzymywać będą w przyszłości dużo wyższe emerytury. Zwłaszcza, że w projekcie ustalono, że zlikwidowane zostanie ograniczenie do 250 proc. wskaźnika wysokości podstawy emerytur i rent. 

Na razie nie wiadomo, czy w przyszłym roku wyższe składki płacić będzie rzeczywiście 370 tys. osób, gdyż istnieje możliwość, że po wprowadzeniu niekorzystnych przepisów zdecydują się one przejść na samozatrudnienie. 

Więcej o: