Globalna gospodarka obawia się koronawirusa z Chin. Wciąż pamięta straty wskutek epidemii SARS

Chiny wciąż nie uporały się z epidemią wirusa z Wuhan. Jest już kilkaset zarażonych, a 9 osób zmarło. Rosjanie pracują nad szczepionką, a temat chińskiego koronawirusa pojawił się podczas tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Biznes pamięta, ile stracił na wcześniejszej, międzynarodowej epidemii SARS - również koronawirusa - w latach 2002-2003.

Według danych WHO podczas międzynarodowej epidemii SARS w latach 2003-2004, straty dotknęły 26 krajów, w których na skutek zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej zmarły łącznie 774 osoby. Zarażonych było w sumie ponad 8 tys. osób. Epidemie to cierpienie, a nierzadko śmierć. Mają też swój aspekt ekonomiczny, wynikający z prób zwalczenia zagrożenia. Zgodnie z dotychczasowymi szacunkami, szkody finansowe wyrządzone przez SARS - będący koronawirusem podobnym do wirusa z Wuhan - kosztowały od 40 do 80 mld dolarów.

>>> Sir David Attenborough w Davos: "Eden już nie istnieje"

Zobacz wideo

SARS wpłynął na gospodarki krajów, których dotknął, zwiększając wydatki na opiekę medyczną, zachowania konsumentów, turystykę, czy decyzje zewnętrznych inwestorów do lokowania pieniędzy w krajach zmagających się z epidemią. Chiny wciąż nie radzą sobie z nowym koronawirusem z Wuhan, którym jak dotąd zaraziło się 440 osób, a zmarło co najmniej 9. Są to oficjalne dane. Brytyjscy specjaliści nie mają jednak wątpliwości, że realna liczba zakażeń jest znacznie większa i może sięgać 1700 przypadków. Jeśli powtórzy się sytuacja z lat 2003-2004, ofiar i strat ekonomicznych będzie znacznie więcej. Jak zuaważa ekonomista cytowany przez CNBC, Larry Hu z banku inwestycyjnego Macquarie Capital, "zła wiadomość jest taka, że najgorsze jeszcze przed nami, ponieważ liczba nowych infekcji wciąż rośnie".

Koronawirus zawędrował do Davos

Jak potwierdził "New York Times", rozmowy na temat zakażeń koronawirusem z Wuhan pojawiły się także podczas tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Przedstawiciele biznesu i analitycy gospodarczy obawiają się tego, w jaki sposób rozwój epidemii wpłynie m.in. na handel międzynarodowy. A warto podkreślić, że mówimy także o chińskiej gospodarce, która od 2010 r. jest drugą (zaraz po USA) gospodarką na świecie.

Chińskie władze zdecydowały w ostatnim czasie o zamknięciu miasta Wuhan, a także dwóch innych - Huanggang i Ezhou. Pokazuje to jak poważna stała się sytuacja. Wuhan, gdzie zaatakował wirus, jest "centrum przemysłu i handlu w środkowych Chinach, domem dla największego lotniska w regionie i portu głębinowego, zwanym czasem chińskim Chicago" - napisał "New York Times". Co więcej, analitycy Goldman Sachs cytowani przez amerykański dziennik zauważyli, że z powodu rozwijającej się epidemii w Chinach - co przekłada się na spowolnienie lotów do Państwa Środka - ceny ropy mogą zostać obniżone o 3 dolary za baryłkę. Warto też wspomnieć, że swoje oddziały i biura w Chinach - kluczowe dla finansów - mają firmy z całego świata. Wśród nich można wymienić takich finansowych gigantów jak JP Morgan, Bank of America, Citigroup, czy Morgan Stanley, którzy tylko w Chinach zatrudniają kilkanaście tysięcy osób. Z tego powodu, koronawirus z Wuhan może stać się - bez względu na zapatrywania Donalda Trumpa - problemem także USA.

Więcej o: