Gremliny o długości około 3 metrów i napędzane silnikiem turboodrzutowym mają operować w grupach co najmniej kilku sztuk. Startować mają przy tym nie z ziemi, ale z pokładu samolotu transportowego. By było jeszcze ciekawiej, po swojej misji mają do niego wrócić.
Testowe egzemplarze nie zostały wyposażone w żadne widoczne uzbrojenie. Być może jednak w ich wnętrzu w przyszłości będą mogły znaleźć się różne systemy do walki elektronicznej. Być może będą wprowadzały w błąd wrogą obronę przeciwlotniczą samą swoją obecnością. Teraz jedno jest tylko pewne - do końcowego etapu prac nad ich konstrukcją jeszcze daleka droga.
Na razie Dynetics wyprodukował pięć Gremlinów i je testuje. Jednego z nich udało się właśnie z powodzeniem „odpalić” ze skrzydła samolotu transportowego C-130. Gremlin potem kontynuował samodzielny lot przez godzinę i czterdzieści jeden minut. Wszystkie jego systemy - jak podano - działały poprawnie w trakcie tego lotu. Maszyna reagowała z powodzeniem na sygnały wysłane do niej od znajdujących się zarówno w powietrzu, jak i na ziemi operatorów.
Niestety, nie udał się manewr lądowania drona. Zawiódł spadochron i Gremlin się rozbił.
Ale testy będą kontynuowane. Kolejnym krokiem ma być przechwycenie Gremlina w powietrzu po misji przez samolot transportowy za pomocą specjalnego ramienia. Dynetics chce, by w ten sposób wracało na pokład samolotu transportowego do 4 dronów w ciągu 30 minut.
Zobacz też wideo: Pierwszy lot rosyjskiego drona "Łowca":
Tekst pochodzi z bloga PortalTechnologiczny.pl.