Jak coś obiecujemy, to dotrzymujemy słowa. W pierwsze sto dni zrealizowaliśmy nasze zobowiązania
- mówi od kilku dni z ekranów telewizorów w spocie premier Mateusz Morawiecki. To samo powtarzał w sobotę podczas uroczystego gali podsumowującej realizację "Piątki na sto dni", czyli pięciu konkretnych, przedwyborczych obietnic. - To, do czego się zobowiązaliśmy, to wykonujemy. To znak firmowy Prawa i Sprawiedliwości - mówił Morawiecki. A na Twitterze pojawiły się posty z "odfajkowanymi" przedwyborczymi obietnicami PiS.
W sobotę, gdy rząd podsumowywał "Piątkę na sto dni", mijało dokładnie 107 dni od powołania nowego rządu i jego pierwszego posiedzenia. Jasne, można śmiało powiedzieć, że skrupulatne wyliczanie dni w kalendarzu to czepialstwo, a tydzień w te czy wewte to żadna różnica. Liczy się to, że obietnice są realizowane.
Warto natomiast zwrócić uwagę, że tych siedem dodatkowych dni było rządowi potrzebnych, bo inaczej nie mógłby odfajkować dwóch z pięciu zapowiedzi z "Piątki na sto dni".
Dopiero w minionym tygodniu Ministerstwo Zdrowia pokazało rządowy program kontrolnych badań profilaktycznych (Profilaktyka 40 Plus). Także dopiero tydzień temu Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pokazało projekt ustawy o 14. emeryturach. To pozwoliło PiS odfajkować tę obietnicę, chociaż przed wyborami premier Mateusz Morawiecki obiecywał coś zupełnie innego.
Gwarantujemy, że ustawa - jeśli wyborcy nam zaufają podczas wyborów - będzie uchwalona w pierwszych dniach obowiązywania nowego rządu, nowego Sejmu. Do tego się zobowiązujemy. Trzynastka w 2020 r., trzynastka i czternastka w 2021 r.
- mówił o trzynastkach i czternastkach premier Mateusz Morawiecki 7 października (na niespełna tydzień przez wyborami parlamentarnymi), prezentując wraz z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim tzw. "Piątkę na sto dni", czyli zobowiązania PiS na pierwszych sto dni rządzenia po wyborach.
Ta gwarancja i zobowiązanie Morawieckiego nie zostały zrealizowane w całości. Owszem - ustawa o trzynastkach została już uchwalona (w zeszłym tygodniu z pompą podpisał ją nawet już prezydent Andrzej Duda). Ale projekt ustawy o 14. emeryturach został dopiero tydzień temu pokazany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Parlament się nim jeszcze w ogóle nie zajął, nie mówiąc o zapowiadanym przez Morawieckiego uchwaleniu w ciągu pierwszych stu dni.
Jasne - na przyjęcie ustawy jest jeszcze mnóstwo czasu, bo czternastki mają być wypłacane pod koniec 2021 r. Prawdopodobnie też ustawa o czternastkach bez problemów przejdzie przez parlament (także przez Senat, któremu w sobotę od Morawieckiego oberwało się za "robienie zasadniczych problemów" przy ustawie o trzynastkach - choć senatorzy nie mieli wątpliwości co do samego świadczenia, a wyłącznie co do kontrowersyjnych źródeł jego finansowania). Nie tłumaczy to jednak, po co premier odfajkowuje obietnicę, mając świadomość, że zwyczajnie nie została ona zrealizowana.
W październiku 2019 r. premier Morawiecki mówił, że trzynastki i czternastki "muszą być stałym świadczeniem, które pomoże emerytom związać koniec z końcem". Również w programie PiS zapisano, że czternastki mają być realizowane "od 2021 r.". Projekt ustawy nie zakłada, aby czternastki miały być świadczeniem stałym - na razie jest mowa o jednorazowej wypłacie w 2021 r. Bazując na wypowiedziach szefostwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej - decyzja o wypłatach w kolejnych latach ma być uzależniona od sytuacji budżetowej.
>>> Sroczyński i Lubnauer o 500+ i emeryturach. Ostra wymiana zdań w Porannej rozmowie Gazeta.pl
Jeśli chodzi o pozostałe zapowiedzi z "Piątki na sto dni", to jest z nimi zwykle trochę lepiej niż z czternastkami. Mały ZUS Plus, czyli niższe składki dla części przedsiębiorców, został wprowadzony. Trzynastki dla emerytów mają być wypłacone w kwietniu (i w kolejnych latach).
Znamy także program badań profilaktycznych dla osób po 40. roku życia. Część osób jest nim rozczarowana, bo Morawiecki zapowiadał "przegląd zdrowia Polaków przy pomocy m.in. tomografów i rezonansów", a w podstawowym pakiecie badań są tylko m.in. najprostsze badania krwi, badanie cholesterolu i poziomu glukozy, pomiar tętna i ciśnienia czy badanie lekarskie (cześć z tych rzeczy i tak robi lekarz medycyny pracy, który będzie przeprowadzał zwykle rządowe badania profilaktyczne). Pogłębione badania mają być wykonywane dopiero w sytuacji, gdy wyniki podstawowych badań będą niepokojące. Niemniej to zawsze coś i jeżeli tylko u kogoś - kto sam nie bada się regularnie - dzięki temu uda się szybko zdiagnozować poważną chorobę, to program spełni swoją rolę.
Znamy też "Program budowy 100 obwodnic na lata 2020-2030" - Ministerstwo Infrastruktury ogłosiło go niespełna miesiąc temu. Wiemy, gdzie mają powstać obwodnice w najbliższej dekadzie.
Rząd przekonuje też, że realizuje obiecany plan na rzecz równych dopłat dla rolników, chociaż konkretów nadal nie ma. Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski mówił w sobotę o tzw. "Deklaracji Warszawskiej" stanowiącej m.in., że "wyrównanie szans jest naturalną konsekwencją integracji europejskiej". Ale ta deklaracja to żadna nowość - ministrowie krajów, które weszły do Unii w 2004 r. wraz z Polską, podpisali ją w maju 2019 r. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi informuje też, że jego działania ws. wyrównania dopłat dla rolników to "prezentowanie na forum UE polskich postulatów".
Niestety dla Polski, negocjacje co do przyszłego budżetu Unii są bardzo napięte, a kwestia równych dopłat dla rolników nie jest priorytetem całej wspólnoty. Już wiadomo, że nie ziszczą się zapowiedzi PiS z września 2019 r., iż podwyższenie dopłat dla polskich rolników do poziomu państw zachodniej Europy nastąpi w 2021 r.