Na ile zdjęcia pustych półek w sklepach, obiegające media społecznościowe, oddają prawdę o zaopatrzeniu sklepów w Polsce? Pytamy największe sieci handlowe o konkrety. To znaczy o to, od kiedy obserwują wzrost zainteresowania konsumentów produktami nadającymi się do robienia zapasów, a więc suchymi, konserwami, wodami butelkowanymi i środkami czystości, a także jak są przygotowani na (ewentualny) zwiększony popyt. Odpowiedzi detalistów mogą zaskakiwać. Wynika z nich, że może to być fenomen kilku sklepów. Ale podobne odczucia mają też niemieccy detaliści.
Rossmann (około 1300 placówek w Polsce), z którego zdjęcia (oczywiście wyprzedanych środków antybakteryjnych), podbijają internet, porównuje obecny popyt do tego wakacyjnego.
- Produkty do dezynfekcji rąk, takie jak żele antybakteryjne, cieszą się ostatnio wyjątkowo dużym zainteresowaniem klientów. Zwykle tak duży popyt na tego typu produkty odnotowujemy w okresie letnim, przed wakacjami czy też na jesieni, gdy rodzice szykują szkolne wyprawki dla dzieci - mówi Agata Nowakowska, rzecznik prasowy Rossmann.
ALDI, liczący u nas 140 sklepów: "W ostatnim czasie nie odnotowaliśmy nagłego i nadzwyczajnego wzrostu zainteresowania produktami z dłuższym okresem przydatności. Aktualna sytuacja na arenie międzynarodowej nie ma wpływu na prowadzone przez nas działania i na ten moment nie przewidujemy opóźnień oraz problemów w dostawach produktów spożywczych".
Janusz Stroka, prezes sieci sklepów Netto (400 placówek), przyznaje, że wielu klientów postanowiło zabezpieczyć się, przygotowując większe niż zazwyczaj zapasy żywności.
- W związku z tym od ubiegłego tygodnia obserwujemy wzrost sprzedaży produktów trwałych, jak na przykład konserwy, kasze, ryże, makarony, mleko UHT, woda, produkty dla dzieci oraz produkty higieniczne i sanitarne. Największy wzrost sprzedaży dotyczy artykułów do dezynfekcji - mówi Janusz Stroka.
Monika Kosz-Koszewska, dyrektor marketingu i rzecznik prasowy Grupy Chorten, zrzeszającej 1860 sklepów w kraju pod różnymi szyldami, wskazuje na delikatny wzrost zainteresowania produktami suchymi i konserwami.
- Nie jest to na tyle dużo skala, by sklepy musiały robić znacząco większe zamówienia - zaznacza Monika Kosz-Koszewska.
Zamieszanie wokół zaopatrzenia półek i komunikowania tego faktu najbardziej dosadnie podsumowuje Przemysław Gaszewski, dyrektor handlowy Polskiej Grupy Supermarketów, w ramach której funkcjonuje ponad 600 sklepów pod takimi markami jak Top Market, Minuta8, Delica.
- Z komunikatów części polskich sieci i sklepów internetowych wynika, że popyt na niektóre kategorie produktowe wzrósł nawet dwukrotnie. Jesteśmy zaskoczeni relacjami niektórych przedstawicieli handlu o tak wysokim wzroście popytu. Na dane te patrzymy jednak z dozą podejrzliwości. Jak na razie nie zaobserwowaliśmy, by nasi klienci dokonywali dużych zapasów. Owszem, w przypadku produktów sypkich i pierwszej potrzeby dostrzegliśmy wyższy niż oczekiwany wzrost sprzedaży, jednak płynność z pewnością zostanie zapewniona - dodaje Przemysław Gaszewski.
Lidl (około 720 sklepów w Polsce) do pytania o wzrost zainteresowania się nie odniósł. Zapewnia jedynie, że "aktualnie dostępność artykułów spożywczych i przemysłowych niezmiennie odpowiada na bieżące potrzeby naszych klientów".
Głosu w sprawie koronawirusa i związanego z nią zaopatrzenia sklepów nie chciały zabrać Biedronka, Auchan, Tesco, Carrefour i Polomarket.
W Europie o pustkach słychać nie tylko w kontekście sklepów spożywczych i drogerii. Niemieckie media donoszą o brakach na półkach sklepów budowlanych. W niemieckiej sieci OBI zaczyna brakować nie tylko masek czy środków dezynfekcyjnych, ale także kombinezonów czy kaloszy. Branża obawia się ponadto braków w dostawach innych wyrobów, które produkowane są częściowo w Chinach.
W niemieckim Weinsbergu niedaleko Stuttgartu stwierdzono koronawirusa u jednego z pracowników działu IT w Grupie Schwarz - właścicielu sieci Kaufland i Lidl. Na pytanie branżowego tygodnika "Lebensmittel Zeitung" (LZ) o środki zapobiegawcze detalista odpowiedział, że bezpośredni koledzy chorego pracują zdalnie, zwiększono także liczbę wideo- i telekonferencji w miejsce bezpośrednich spotkań.
Z rozmów LZ z właścicielami sklepów Edeka i Rewe w Niemczech wynikają wnioski podobne do tych z Polski, to znaczy niektórzy mówią o wzroście popytu, inni wręcz przeciwnie - o braku jakikolwiek zmian w zachowaniu klientów.
Gdy pod koniec lutego wybuchła epidemia we Włoszech, w Niemczech nie tylko zamknięto na kilka dni część sklepów bądź skrócono godziny ich działania (np. Lidl, Hofer, czyli lokalny szyld Aldi Süd), ale zainteresowanie zakupami przez internet wzrosło tak bardzo, że nawet Amazon musiał wstrzymać na kilka godzin możliwość składania zamówień, bo nie był w stanie realizować na bieżąco dostaw.
Z kolei według doniesień agencji Reutera chiński gigant Alibaba zapowiedział, że przeznaczy blisko 3 mld dolarów na nisko oprocentowane pożyczki, które mają pomóc firmom w pośredni sposób dotkniętym epidemią wirusa. Zaoferuje również "wyjątkowo korzystne" warunki kredytowe przedsiębiorstwom zlokalizowanym w prowincji Hubei, centrum wybuchu epidemii. Alibaba przeznaczy ok. 1,5 mld dolarów dla firm tylko z tego regionu. Jak informuje Nethansa, sopocki start-up który wspiera polskie i niemieckie firmy w sprzedaży na Amazonie, w okresie 10 dni (do 2 do 12 lutego) sprzedaż świeżej żywności na stronie JD.com urosła o 215 proc. Tylko w tym okresie firma sprzedała aż 15 tys. ton produktów spożywczych.
Czy polscy detaliści będą wprowadzać do oferty maski? Jak sieci przygotowują się do walki z koronawirusem? Czytaj dalej TUTAJ.
Artykuł został przygotowany przez redakcję miesięcznika Handel i portalu Handel Extra. Więcej informacji o branży FMCG i handlu na stronie: www.handelextra.pl.