Raptem na początku roku cena ropy wynosiła ponad 60 dolarów za baryłkę. Teraz po tych cenach nie ma już śladu. Za baryłkę ropy Brent płaci się obecnie poniżej 28 dolarów, notowania ropy WTI są już na poziomie ok. 26 dolarów.
Na niewiele niższych poziomach, ale tylko chwilowo, ceny ropy były ostatnio na początku 2016 r. (gdy kontrakty na ropę Brent opiewały na ok. 27 dolarów). Wiele jednak wskazuje na to, że niebawem i te poziomy zostaną przebite od góry i ropa spadnie do poziomów ostatnio notowanych w 2002 r. Wówczas kosztowała nawet poniżej 20 dolarów za baryłkę.
Po pierwsze, kilkanaście dni temu Rosja odcięła się od współpracy z państwami OPEC w zakresie wydobycia surowca. Moskwa nie zgodziła się na proponowane zmniejszenie wydobycia ropy od kwietnia. Rozpoczęła się "wojna cenowa" między Rosją a m.in. Arabią Saudyjską, która wobec tego zdecydowała się powalczyć o rynek obniżając ceny.
Ale drugi powód drastycznych spadków cen ropy jest bodaj zdecydowanie ważniejszy. Chodzi o ryzyko globalnej recesji i związanego z nią dużego spadku popytu na surowiec. Jak wskazuje portal Bankier.pl, Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że w tym roku światowe zapotrzebowanie na ropę spadnie o 480-730 tysięcy baryłek dziennie. Ostatnio globalny popyt na ropę spadał w trakcie kryzysu w 2009 r.
Bank Goldman Sachs ma jeszcze gorsze prognozy. Przewiduje, że globalne zapotrzebowanie na ropę spadnie o 1,1 mln baryłek dziennie w tym roku. Bank ściął swoją prognozę ceny ropy Brent do 20 dolarów za baryłkę w drugim kwartale br.
Pewnym pocieszeniem może być to, że taniejąca ropa może mocno obniżyć ceny paliwa. Dodatkowo prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapowiedział maksymalne obniżenie cen na stacjach koncernu. "Na stacjach paliw nadchodzi czas bardzo taniego tankowania" - nie ma wątpliwości branżowy portal e-petrol.pl