Duda chce 2 mld zł na dodatek solidarnościowy i zasiłek dla bezrobotnych. "Wygląda na sabotaż kampanii"

Prezydent Andrzej Duda skierował do Sejmu projekt ustawy o dodatku solidarnościowym. Chce też wyższego zasiłku dla bezrobotnych. Ekonomiści wyliczają, że spełnienie wyborczej obietnicy będzie kosztować 2 mld zł. Wskazują też, że dodatek i zasiłek nie będą wypłacane łącznie.

W środę prezydent Andrzej Dudazłożył w Sejmie projekt ustawy, która przewiduje wprowadzenie nowego świadczenia. Dodatek solidarnościowy, w wysokości 1400 zł brutto, ma być przyznawany na maksymalnie trzy miesiące, od 1 czerwca do 31 sierpnia 2020 roku.

Będzie przysługiwał osobom, które były zatrudnione na podstawie umowy o pracę, którą rozwiązano po 31 marca. Świadczenie nie będzie podlegało opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych oraz potrąceniom i egzekucji.

W projekcie zaproponowano podniesienie kwoty zasiłku dla bezrobotnych do 1200 złotych brutto w okresie pierwszych 90 dni posiadania prawa do zasiłku. W kolejnych dniach posiadania prawa do zasiłku kwota zasiłku miałaby wzrosnąć do 942,30 złotych. Podwyższenie planowane jest od 1 września 2020 roku.

Eksperci wyliczają ile będą kosztować obietnice Andrzeja Dudy

Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora generalnego i szef Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP zwraca uwagę na koszty obietnicy Andrzeja Dudy.

- Dodatek solidarnościowy - koszt 1492 mln zł. Podniesienie zasiłku do 1200 zł od września - wzrost wydatków na zasiłki w 2020 r. o 490 mln zł. Razem ponad 2 mld zł - stwierdza.

- Projekt prezydencki, ale pewnie pisany w resorcie rodziny, bo są nawet wyliczenia w uzasadnieniu. Czyli [projekt] rządowy - dodaje.

Zdaniem eksperta propozycja złożona przez prezydenta Dudę to element kampanii wyborczej. "To jeszcze czekamy na bon turystyczny, ale to już pewnie bliżej daty wyborów, czyli około 20 czerwca" - stwierdził Pączka.

Eksperci mBanku stwierdzają, że założenia prezydencko-rządowego projektu nie będą motywować do rejestrowania się w urzędzie pracy. Dodatek ma bowiem wypłacać ZUS, a pobierający świadczenie będzie podlegał ubezpieczeniu. Zdaniem ekonomistów możliwe, że rejestracje bezrobotnych przesuną się na wrzesień.

Bezrobotni nie dostaną 2500 zł. Rząd zmienia plany?

Komentatorzy wskazują też, że - wbrew wcześniejszym założeniom - podwyższony świadczenia dla tych, którzy utracili pracę, nie będą wypłacane łącznie. Nie będą więc otrzymywać 2500 zł.

Dodatek solidarnościowy, wynoszący 1400 zł netto, będzie przysługiwał przez trzy miesiące, ale świadczeniobiorca utraci jednocześnie prawo do zasiłku dla bezrobotnych.

Czytaj też: Nie będzie rządowych spożywczaków. Minister się wycofuje. I myli polskie marki z zagranicznymi

Ten wzrośnie z kolei do 1200 zł brutto, ale tylko przez pierwsze trzy miesiące. Przez kolejne trzy wyniesie 950 zł brutto.

"Mogła być rewolucja, jest mokry kapiszon"

Radosław Koba, z biura legislacyjne Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewica, zwraca uwagę na fakt, że bazowa kwota zasiłku dla bezrobotnych ma wzrosnąć do 942,3 zł brutto. - Jest to co najwyżej waloryzacja zasiłku, a nie próba odejścia od tego modelu, w którym system zasiłków dla bezrobotnych jest od tego, żeby bezrobotnych przede wszystkim karać - napisał. - Mogła być rewolucja, jest mokry kapiszon - dodał. 

Adrian Zandberg napisał z kolei, że propozycja złożona przez prezydenta "wygląda na sabotaż kampanii". - To dosyć głupie: rozbudzić oczekiwania i dostarczyć tyle, co nic. A w praktyce to skromniutka waloryzacja zasiłku - dodał polityk.

Zobacz wideo Koronakryzys może zapoczątkować nową zimną wojnę? Borys: Po pandemii mamy niebezpieczną mieszankę [Studio Biznes odc. 40]
Więcej o: