Premier Mateusz Morawiecki oficjalnie w kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy nie uczestniczy. Ale również jeździ po kraju, spotyka się z lokalnymi władzami i przekazuje im obietnice finansowe. Spotkań w ostatnim czasie było sporo. Na liście miast i wsi, którym premier wręczył finansowe prezenty są m.in. Milejczyce, Siematycze, Perlejewo, Dziadkowice, Bielsk Podlaski, Hajnówka, Wysokie Mazowieckie, Zambrów, Supraśl, Sokółka, Mońki, Grajewo, Augustów, Sejny, Suwałki, Siedlce, Mokobody i Wodynie.
Prezenty mają postać czeków wydrukowanych na drukarkach, które zawierają bardzo konkretne kwoty. I tak na przykład gmina Serniki "otrzymała" z rąk premiera - jak na razie jedynie wirtualne - pieniądze w kwocie 1 181 941 zł. Oprócz kwoty widzimy też źródło finansowania: Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych.
Parafrazując słowa prezydenta Andrzeja Dudy skierowane do emeryta spotkanego na targu, premier Morawiecki będzie mógł dzięki temu zabiegowi powiedzieć: "Pieniądze otrzymał pan ode mnie". Ale prawda jest inna.
Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych jest finansowany z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Źródłem finansowania tego funduszu, z którego wypłacany ma być m.in. bon turystyczny, są z kolei obligacje emitowane m.in. przez Bank Gospodarstwa Krajowego. A więc jest to swego rodzaju kredyt.
Na rządowych profilach w mediach społecznościowych zdjęć z wręczania czeków nie brakuje. Scenariusz wszędzie jest ten sam: nazwa gminy, kwota i pamiątkowe zdjęcie z premierem.
Docelowo wartość obligacji BGK może osiągnąć nawet 100 mld zł. Bank planuje właśnie emisję kolejnych 8,5 mld zł w ramach projektu.
- Jesteśmy bankiem, który wspiera rozwój społeczno-gospodarczy kraju i zgromadzone w Funduszu środki posłużą do walki ze skutkami pandemii - mówi Paweł Nierada, pierwszy wiceprezes Zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego - Jest to już czwarta emisja BGK na rzecz Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, dzięki trzem poprzednim emisjom Fundusz pozyskał łącznie 29,95 mld zł, a jego docelowa wielkość może wynieść 100 mld zł - wyjaśnia.
W Senacie toczy się dyskusja nad bonem turystycznym, finansowanym z tych samych źródeł, co rozdawane przez Morawieckiego czeki. Senator PO Kazimierz Kleina zauważył, że pomoc finansowana jest tak naprawdę z kredytów, które trzeba będzie spłacać, nie ze środków budżetu państwa. Reprezentująca Prawo i Sprawiedliwość Maria Koc uspokajała, że fundusz powołano, by środki finansowe transferować szybko. To nie oznacza jednak, że pieniądze rozdawane przez Morawieckiego nie powiększają państwowego długu.
Rząd PiS ma wielkie upodobanie do tworzenia funduszy, z których opłacane są różnego typu inwestycje i wydatki. Rok temu premier Mateusz Morawiecki również rozdawał symboliczne czeki - wręczył w ten sposób środki z funduszu na drogi lokalne.
Zdarza się, że powołanie do życia takiego funduszu jest pretekstem do wprowadzenia nowego podatku. Tak było z Funduszem Pomocy Osobom Niepełnosprawnym. Premier ogłosił jego powstanie na fali protestów, które odbyły się w Sejmie. Rząd uchwalił daninę solidarnościową, ale po roku nazwę Funduszu zmienił. Dziś finansować można z niego nie tylko potrzeby niepełnosprawnych. Danina solidarnościowa, z której premier obiecał pomagać osobom z niepełnosprawnościami jednak pozostała - jest nowym źródłem przychodu, które ma przynieść 1,15 mld zł.
Dziś tworzenie funduszy ma usprawiedliwiać zaciąganie zobowiązań w postaci obligacji. Wyborcze wsparcie Andrzeja Dudy rozdawane przez Morawieckiego pod postacią niewinnych czeków jest więc na kredyt.
Czytaj też: Ekspertka o szczodrym rozdawnictwie: Złotego może czekać powtórka z 2009 r., gdy upadał Lehman Brothers