Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, stwierdził podczas Forum Ekonomicznego, że prawo pracy nie jest dostosowane do warunków, jakie stworzyła epidemia koronawirusa. - Kodeks pracy powinien być zmieniony, bo musi być przystosowany do zupełnie nowej rzeczywistości. Podstawowym wyzwaniem jest oczywiście uporządkowanie kwestii dot. pracy zdalnej - stwierdził cytowany przez Money.pl.
Szwed potwierdził stanowisko, które na początku sierpnia wyraziła Marlena Maląg, szefowa resortu pracy. - Trwają prace nad nowelizacją Kodeksu pracy, która na stałe wprowadzi pracę zdalną do polskiego porządku prawnego - stwierdziła. Wyjaśniła, że przepisy będą konsultowane ze stroną społeczną.
Ministerstwo konkretów nie zdradza, wiadomo jednak, że chciałoby, by praca zdalna nie wynikała już z obowiązku narzuconego pracownikowi, na co pozwalają obecne przepisy zaszyte w tarczy antykryzysowej.
Możliwe, że pracownicy przebywający w domu otrzymają od pracodawców rekompensatę? Jak wielką? Tego nie wiadomo, ale w kwietniu, kiedy pomysł pojawił się po raz pierwszy, mowa była o kwocie 100 zł. Miałoby to pokryć wydatki na rachunki, takie jak na przykład prąd. Uzyskanie pieniędzy, wedle ówczesnych założeń, wymagałoby jednak złożenia wniosku i udokumentowania kosztów.
Dziś wiadomo już, że zagadnień, które kodeks pracy powinien uregulować, jest więcej. Chodzi na przykład o kwestie odszkodowań za wypadki, do których doszło w domu.
Zgodnie z obecnymi przepisami od 5 września pracodawca może zalecić osobom na etacie pracę zdalną do końca pandemii i trzy miesiące po jej zakończeniu. W związku z tym Inspekcja Pracy może już wszcząć odpowiednie działania.
- Inspektorzy już zaczęli zwracać się do pracodawców w celu uzyskania imiennej listy pracowników na home office oraz listy ich adresów - informuje adwokat Piotr Walczak dla Money.pl.