Kwestia zeznań podatkowych to jeden z tematów, który wybił się na początku ostatniej, kluczowej fazy kampanii. Najpierw, w minioną niedzielę, "The New York Times" ujawnił, że prezydent Donald Trump niemal nie płaci podatków federalnych, powołując się na straty z działalności. Ani dolara podatku dochodowego nie zapłacił w ciągu 10 z 15 poprzednich lat, a w 2016 i 2017 roku, czyli w roku wyborczym i pierwszym roku swojego urzędowania, zapłacił po zaledwie 750 dolarów. Wiemy to z doniesień prasowych, bo prezydent sam ujawnić tych danych nie chce. Teraz swoje zeznania pokazał rywal Donalda Trumpa, Joe Biden.
Publikowanie przez prezydentów informacji o tym, ile zapłacili podatku od dochodu, jest w Stanach Zjednoczonych uznawane za dobrą praktykę polityczną. Nie mają obowiązku tego robić, ale wszyscy amerykańscy prezydenci od lat 70. ubiegłego wieku tę praktykę wypełniali. Poza obecnym. Donald Trump to jedyny amerykański prezydent od 50 lat, uparcie odmawia ujawnienia swoich zeznań podatkowych. Raport "NYT" pokazał, że Trump odpisywał sobie od podstawy opodatkowania straty - były to ogromne kwoty, a także wydatki osobiste przedstawiane jako biznesowe - jak 70 tys. dolarów na usługi fryzjerskie.
Joe Biden najwyraźniej postanowił wykorzystać okazję i zadać uderzenie rywalowi. Swoje i swojej żony zeznania opublikował we wtorek wieczorem polskiego czasu, tuż przed pierwszą debatą wyborczą.
"Amerykanie zasługują na przejrzystość ze strony swoich przywódców, dlatego dziś opublikowałem swoje zeznania podatkowe z 22 lat" - napisał Biden na Twitterze.
Z dokumentów wynika, że w 2016 roku Bidenowie zapłacili 87 tys. dolarów podatku federalnego od dochodów w wysokości 338 tys. dolarów. W kolejnym roku zarobili już znacznie więcej - ponad 11 mln dolarów, od czego zapłacili 3,7 mln dolarów federalnego podatku dochodowego. W tych dwóch latach Donald Trump zapłacił po zaledwie 750 dolarów. W 2018 roku Biden zanotował dochody w wysokości 4,5 mln dolarów, od których odprowadził 1,5 mln dolarów podatku federalnego (w 2017 i 2018 Biden zarabiał głównie na książkach). Najnowsze zeznanie, z roku ubiegłego, pokazuje, że Joe Biden wraz z żoną Jill mieli dochód w wysokości około 985 tys. dolarów i zapłacili blisko 300 tys. dolarów podatku.
Co to wszystko pokazuje i czy może wpłynąć na wynik wyborów? Donald Trump broni się, doniesienia "NYT" nazywając fake newsami oraz twierdząc, że płaci "dużo" federalnego podatku dochodowego. Niektóre amerykańskie media, relacjonując artykuł dziennika, podkreślały, że obalił on wizerunek prezydenta jako sprawnego biznesmena. Czy wyborcy Trumpa przez to się do niego zniechęcą? Trudno to zakładać, szczególnie, że sprawa ukrywania zeznań rozgrywana jest już od dawna.
Do tego to, że Trump płacił niewielkie lub zerowe podatki od dochodu, nie znaczy, że łamał prawo - być może po prostu wykorzystywał różnego rodzaju możliwości i luki. Jest to mimo wszystko pewien precedens w najnowszej historii politycznej Stanów Zjednoczonych, zresztą chyba nie jedyny w tej prezydenturze.
Co ciekawe, Joe Biden, pod koniec czerwca tego roku, zbierając datki na kampanię, powiedział potencjalnym darczyńcom, że zamierza cofnąć korzystne dla najbogatszych opcje obniżania podatków, wprowadzone przez Donalda Trumpa. Dziennikarze CNBC donosili, że mimo to, na tym spotkaniu udało mu się zebrać przynajmniej 2 miliony dolarów.
Czytaj też: Trump wydaje się nie mieć szans, ale nic nie jest pewne. Sondaże przed wyborami w USA