Pandemia koronawirusa przyniosła poważny kryzys finansowy. Eksperci wskazują, że jesienią bieżącego roku możemy być świadkami fali zwolnień. O negatywnych skutkach epidemii w sektorze kredytowym donosi także Komitet Stabilności Finansowej, organ nadzoru makroostrożnościowego, w którego skład wchodzą m.in. prezes NBP Adam Glapiński i Minister Finansów Tadeusz Kościński.
"W obecnych uwarunkowaniach - silnego spowolnienia gospodarczego w Polskiej i światowej gospodarce, napięć na rynkach finansowych oraz wzrostu ryzyka kredytowego - ryzyko nadmiernej akcji kredytowej jest bardzo niskie" - czytamy w opracowaniu. Jego autorzy zwracają uwagę, że w miejsce tego zjawiska pojawiło się ryzyko nadmiernego ograniczenia akcji kredytowej poprzez ograniczenie dostępności kredytu w gospodarce.
Komitet podkreśla, że skutkiem pandemii COVID-19 jest bardzo silny spadek popytu, co oddziałuje na całą gospodarkę. Brak popytu w niektórych branżach skutkuje załamaniem przychodów części przedsiębiorstw. Wpływ na to miało zamrożenie gospodarki, a w konsekwencji uszczuplenie dochodów gospodarstw domowych. Autorzy opracowania nie są optymistyczni w prognozach na kolejne miesiące. Jak czytamy, w raporcie, "wobec utrzymującej się niepewności dotyczącej pojawienia się kolejnych fal epidemii, oczekuje się, że proces odbudowy popytu będzie ograniczony".
Przed zjawiskiem zapaści kredytowej (z ang. "credit crunch") ostrzegał również Związek Banków Polskich. W czasie kryzysu w 2008 roku spowodowało ono, że PKB Polski zmalało o 1 pkt proc. ZBP zwróciło uwagę, że poza negatywnym wpływem pandemii koronawirusa sektor bankowy został obciążony w ostatnim czasie dodatkowymi opłatami, co również wywarło wpływ na ich politykę. W 2019 roku banki zapłaciły łącznie niespełna 10 mld zł z tytułu podatków do budżetu państwa.
Z najnowszego raportu Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że sektor bankowy zmaga się z poważnym problemami. Z danych za styczeń - sierpień 2020 wynika, że w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku zyski spadły o 46,8 proc.