Premier Mateusz Morawiecki we wtorkowym wpisie na Facebooku poinformował, że Polska zakupiła szczepionki. "Na chwilę obecną mamy już zarezerwowanych i zakupionych ponad 60 000 000 dawek szczepionek od sześciu wiodących światowych producentów! Jesteśmy zabezpieczeni - a teraz jest czas na wielkie wyzwanie, czyli implementację Narodowego Programu Szczepień na COVID-19" - napisał premier.
Zakup 60 mln dawek oznacza, że rząd chciałby zaszczepić 30 mln osób. Każda osoba musi bowiem przyjąć dwie dawki, drugą po około 21 dniach.
W przyszły wtorek Rada Ministrów zamierza przyjąć Narodową Strategię Szczepień. Dokument w tej sprawie został przedstawiony we wtorek po południu. Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, zapowiedział, że do soboty do godz. 10.00 będą trwały konsultacje.
W ich ramach Strategia jeszcze we wtorek ma być omawiana na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia. Jutro rząd ma o niej rozmawiać z organizacjami zrzeszającymi samorządy. Rząd skonsultuje się też z lekarzami, politykami i ekspertami.
Rząd zapowiedział, ze szczepienia przeciwko COVID-19 mają ruszyć na początku przyszłego roku. Z założeń, które opublikował rząd, wynika jednak, że medykament nie będzie dostępny w wielu mniejszych placówkach. Wszystkich punktów w Polsce ma być zaledwie nieco ponad tysiąc.
Czytaj też: Szczepionki na koronawirusa - czym się różnią? [Pfizer, Moderna, AstraZeneca]
Z ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że proces będzie odbywać się tylko w tych placówkach, które mają zdolność przyjęcia 180 pacjentów tygodniowo. "Środowiska medycznego przekonują, że to wynika z przepisów, a taka konstrukcja naboru wykluczy wiele mniejszych placówek. Zwłaszcza tych blisko domu pacjentów. Punkt, w którym jest jeden czy dwóch lekarzy, nie ma szans, by oddelegować na miesiąc jednego wyłącznie do tego, by zajmował się szczepieniami" - wyjaśnia dziennik.