W poniedziałkowy wieczorem premier Mateusz Morawiecki wziął udział w sesji pytań i odpowiedzi na swoim profilu na Facebooku. Głównym tematem była epidemia koronawirusa, ale pojawiły się również inne kwestie.
Jedno z pytań od internautów dotyczyło obowiązujących od początku stycznia nowych podatków. Co prawda nie przytoczono żadnego konkretnego przykładu, jednak można było się domyślić, że chodzi o najczęściej komentowany w ostatnich dniach podatek cukrowy. Podatek, po wprowadzeniu którego sporo rodzajów słodzonych napojów gazowanych podrożało nawet o kilkadziesiąt procent, w tym popularna cola.
Więcej na ten temat pisaliśmy w poniższym artykule:
Morawiecki nie widzi nic złego w wyższych cenach. - Cukier jest niezdrową rzeczą. Później ludzie chorują na nowotwory czy choroby serca - tłumaczył, porównując tę grupę produktów między innymi do papierosów, które również mają negatywny wpływ na zdrowie.
Argumentując wprowadzenie podatku, szef rządu odniósł się do innych krajów. - Większość dojrzałych państw na świecie już tę opłatę wprowadziła. Czy chcemy być państwem niedojrzałym? - pytał.
W uzupełnieniu do swojego stanowiska szef rządu zakomunikował, że wprowadzone nowej daniny nie są związane z sytuacją budżetową lub jakimkolwiek celem fiskalnym. - Czy dla takiego budżetu jak polski pół miliarda albo miliard może świadczyć o celu fiskalnym? Nie, cel jest przede wszystkim zdrowotny - krótko skomentował Morawiecki.
Od 1 stycznia 2021 producenci napojów zostali obciążeni nową opłatą, która ma chronić zdrowie Polaków (jej cel to zmniejszenie spożycia cukru). Chodzi o podatek cukrowy (choć rząd mówi o "opłacie"), przez który wzrosły ceny napojów zarówno słodzonych cukrem, jak i słodzikami. Jeszcze przed wejściem w życie przepisów branża przewidywała, że niektóre produkty mogą podrożeć o 40 proc. Te przewidywania się sprawdziły - napój jednego z dwóch czołowych producentów dostępny w jednym z internetowych sklepów w starym roku kosztował 4,35 zł, a od stycznia kosztuje 6,29 zł.