Facebook odcina Trumpa. Zuckerg: Prowokowanie przemocy. Ekspert: Decyzja słuszna, może zbyt późna

Mark Zuckerberg ogłosił, że Donald Trump traci dostęp do platformy Facebook. Wszystko przez wpisy, których - zdaniem serwisu - prawdopodobną intencją było prowokowanie przemocy. Dr Maciej Kawecki, były ekspert resortu cyfryzacji, dziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie, ocenił w rozmowie z Next.gazeta.pl decyzję portalu społecznościowego.

Mark Zuckerberg ogłosił, że Donald Trump traci do końca kadencji dostęp do platformy Facebook. Decyzja portalu społecznościowego miała bezpośredni związek z ostatnimi wydarzeniami na Kapitolu. Na skutek zamieszek wywołanych przez zwolenników ustępującego prezydenta zginęło pięć osób, a w Senacie doszło do przerwania obrad. 

- Szokujące wydarzenia ostatniej doby wskazują, że ustępujący Donald Trump zamierza wykorzystać pozostały mu czas na fotelu prezydenta do podważania pokojowego i zgodnego z prawem oddania władzy następcy, Joe Bidenowi. Decyzja, by wykorzystać naszą platformę do pochwalania, zamiast do potępiania działań pod Kapitolem słusznie zaniepokoiła społeczność międzynarodową i obywateli USA. Usunęliśmy te wpisy, bo oceniliśmy, że ich skutkiem, a prawdopodobnie i intencją - jest prowokowanie przemocy - napisał na Facebooku Mark Zuckerberg, założyciel portalu. 

Decyzję Facebooka w rozmowie z next.gazeta.pl ocenił dr Maciej Kawecki dziekan Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie, w przeszłości związany z Ministerstwem Cyfryzacji.

- Ta decyzja na pewno była trudna, ale z pewnością słuszna. Można nawet powiedzieć, że zapadła za późno - stwierdził.

Facebook blokuje Donalda Trumpa. Ekspert: To nie była arbitralna decyzja

- Zablokowanie prezydentowi Trumpowi dostępu do Facebooka jest formą ograniczenia wolności słowa, ale ma bezpośredni związek z tym co dzieje się w USA. Nie jest też tak, że Facebook podjął arbitralną decyzję i dokonał blokady nagle. Mark Zuckerberg już przed kilkoma laty ostrzegł, że będzie reagować na nieprawdziwe informacje zamieszczane przez prezydenta Donalda Trumpa - powiedział Kawecki. 

Zdaniem eksperta Facebook stosował różne formy ograniczeń wypowiedzi amerykańskiego prezydenta. - Najpierw pojawiało się oznaczenie, że treści mogą zawierać nieprawdziwe informacje, potem zastosowano ograniczenie zasięgu wpisu, później usuwanie wpisu, ostatecznie dopiero blokadę - zauważył ekspert.

Zdaniem doktora Kaweckiego działania, które zastosował Facebook, powinny mieć bardziej formalną podstawę i przebiegać wedle ścisłej procedury. - Oprócz oświadczenia samego Marka Zuckerberga nie znalazłem żadnego komunikatu samego Facebooka, w którym przeczytalibyśmy o tym, jakie konkretnie punkty regulaminu naruszył Donald Trump. Takie odwołanie stanowczo zwiększyłoby transparentność całego procesu - zaznaczył.

Zdaniem dziekana WSB Facebook nie wykazuje też konsekwencji, bo w przypadku innych przywódców państw - na przykład afrykańskich - nie stosowano blokady dostępu do serwisu pomimo zamieszczania wpisów rasistowskich czy nawołujących do nienawiści.

Zobacz wideo Zwolennicy Trumpa wtargnęli do Kapitolu

Zbigniew Ziobro ma plan w związku z wpisami na Facebooku. Ekspert: W polskich warunkach nierealne

Zablokowanie dostępu do serwisu politykowi nasuwa pytania dotyczące planów polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort chce bowiem powołania specjalnego sądu, który mógłby rozstrzygać, czy dany wpis może znaleźć się w mediach społecznościowych.

- Proponujemy, żeby w pierwszej kolejności media społecznościowe miały obowiązek ustanowienia stosownych pełnomocników w Polsce, żeby użytkownik, który kwestionuje daną treść zarówno mogącą naruszać przepisy prawa, mógł odwołać się od tego. Ale z drugiej strony mógł odwołać się, kiedy platforma usuwa treści umieszczone przez użytkownika, które treści tego prawa nie naruszają - informował wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Dodał, że kwestie te powinien rozstrzygać jeden z polskich sądów okręgowych.

- Wprowadzanie czynnika ludzkiego do zatwierdzania wpisów w portalach społecznościowych byłoby czystą fikcją - stwierdził dr Kawecki. "Rząd nie może ingerować w to, czy coś jest publikowane, może być jedynie punktem kontaktowym, który odsieje zgłoszenia dotyczące realnych problemów od bzdur - zauważył.

Dodał też, że komunikacja z portalami społecznościowymi powinna być w Polsce łatwiejsza. - Dziś użytkownik czeka na odpowiedź serwisów miesiąc, albo dłużej. Warto jednak pamiętać, że możliwość kontaktu z serwisem jest możliwa za pomocą resortu cyfryzacji. Istnieje w nim komórka odpowiedzialna na przykład za kontakty z Facebookiem, przyjmująca zgłoszenia. Te mechanizmy się sprawdzają - zapewnił ekspert.

YouTube i Twitter reagują. Donald Trump traci wpisy

Decyzję o usunięciu niektórych materiałów Donalda Trumpa podjął też serwis YouTube. Zdecydował się skasować film Donald Trumpa, w którym prezydent wzywa do uspokojenia sytuacji na Kapitolu. W apelu po raz kolejny padły jednak słowa o sfałszowaniu wyborów prezydenckich.

Na blokadę zdecydował się też Twitter. "W wyniku bezprecedensowej i brutalnej sytuacji w Waszyngtonie zażądaliśmy usunięcia trzech tweetów @realDonaldTrump, które zostały opublikowane wcześniej, w związku z powtarzającymi się i poważnymi naruszeniami naszej polityki" - poinformował serwis w komunikacie

Więcej o: