Od zamknięcia lokali gastronomicznych w końcówce października minęły już prawie cztery miesiące. Restauratorzy są wściekli na wciąż przedłużane przez rząd obostrzenia. Z jednej strony restrykcje to warunek konieczny dla przeciwdziałania epidemii koronawirusa. Z drugiej, ciężko dziwić się reakcjom ludzi, których biznesy od tygodni przynoszą wyłącznie straty.
18 stycznia miał mieć miejsce bunt legionowskich restauratorów. Właściciele kilku lokali gastronomicznych w mieście na Mazowszu mieli otworzyć dla klientów swoje podwoje. "Dłużej czekać nie będziemy. Rozmawiałem dzisiaj z właścicielami wielu restauracji w Legionowie, każdy z nas ma dosyć, każdy ma rodziny i każdy ma prawo do pracy. Mamy pracowników, za których jesteśmy odpowiedzialni. Otwieramy się w poniedziałek" - zapowiadał w zeszłym tygodniu Maciej Adamski, właściciel lokalu Qlturalni Qlinarni.
Ostatecznie jednak się nie otworzyli. W rozmowie z nami Maciej Adamski przyznaje, że swój post napisał pod wpływem emocji. Był wściekły po ogłoszeniu przez premiera Mateusza Morawieckiego przedłużenia obostrzeń do końca stycznia.
- Restauratorzy mają obawy, że będą musieli oddać pieniądze, które dostaliśmy w ramach tarcz finansowych. Większość z nas dostała takie wsparcie. Mówimy o kwotach rzędu 100 tys. złotych. Dziś jednak nie mamy już tych pieniędzy. Przeznaczyliśmy je na bieżące wydatki - na pensje dla pracowników, na opłaty. Kończą się także środki, które zarobiliśmy między jednym a drugim zamknięciem. Jeśli nie otworzymy się teraz, będzie po nas. Dlatego wspólnie z prawnikami opracowujemy plan, jak to zrobić, by nie ponieść jeszcze większych strat - wyjaśnia Adamski.
- Plan jest taki, by to zrobić z głową, powoli - podkreśla adwokat Sebastian Bąk, który reprezentuje restauratorów z Legionowa. Swoją pracę na ich rzecz dumnie nazywa krucjatą. - Po pierwsze chodzi o to, żeby nie dać się zastraszyć. Po drugie, żeby skorzystać z praw, które nam wszystkim przysługują. Po trzecie, stworzyć stowarzyszenie ze wszystkich osób, które solidarnie zajmują się w Legionowie gastronomią. Na chwilę obecną nie chcemy jednak zdradzać szczegółów, tak by nie uprzedzać reakcji drugiej strony - podkreśla prawnik.
Przypomnijmy, że w piątek wicepremier i minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin zapowiedział, że karą dla przedsiębiorców otwierających swoje biznesy mimo pandemicznych zakazów będzie wyłączenie z tarczy branżowej i finansowej. Dodatkowo łamiące przepisy firmy mają być kontrolowane przez policję i sanepid. Widmo kar pieniężnych jest zatem bardzo realne.
Poniedziałkowy bunt legionowskich restauratorów przybrał raczej formę zasygnalizowania problemu. Przed lokalem Adamskiego, który mieści się w budynku Urzędu Miasta w Legionowie, zebrało się kilkoro przedstawicieli działających w mieście restauracji. Mimo dużego mrozu, od godz. 12 na tle baneru z napisem: "Protest legionowskiej gastronomii. Pozwólcie nam pracować!" wydawano ciepłe posiłki dla mieszkańców.
- Popieram ich protest - mówi jeden z gości Q&Q, zawodowo pracownik legionowskiego magistratu. - Wszyscy jesteśmy w złej sytuacji, gdyby było inaczej, ludzie nie byliby na tyle zdeterminowani, żeby podejmować takie kroki - komentuje.
Legionowianie mogli spróbować wyrobów pizzerii Girasoli, specjalizującej się w delikatnej pizzy neapolitańskiej. - Dzisiaj u nas się nie płaci, ale zapraszamy, żeby wrzucić coś do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, z którą chodzi kolega - informowali. W ten sposób restauratorzy postanowili wesprzeć akcję charytatywną Jurka Owsiaka, której finał odbędzie się 31 stycznia.
Poza pizzą przechodnie mieli okazję zjeść potrawy z Ebi Sushi, grillowaną kiełbasę i kaszankę z lokalu Oaza, kanapki z burgerowni Beef Burger oraz placki z cukrem pudrem wydawane przez Restaurację Legionowską. W środku Qlturalnych Qlinarnych czekały natomiast ciepłe kawa i herbata. W ten sposób restauratorzy starali się przypomnieć o sobie tym, którzy być może nie korzystali z opcji dostawy w czasie pandemii koronawirusa. Pokazać, że nadal działają i potrzebują wsparcia klientów. Być może otwierając wkrótce dla nich swoje wnętrza.
Bo jak podkreśla Maciej Adamski, plan otwarcia restauracji nie został porzucony. - Niech wiedzą, że to się tak nie skończy - ostrzega.
Zdaniem właściciela Qlturalnych Qlinarnych lokale w Legionowie przyjmą pierwszych klientów jeszcze w tym tygodniu. Oczywiście z zachowaniem reżimu sanitarnego. Wielokrotnie powtarza, że bez właściwego przygotowania od strony prawnej decyzja o wznowieniu działalności byłaby "nawet nie strzałem w kolano, a po prostu w głowę". Podobnego zdania jest reprezentujący go adwokat.
W weekend Adamski odwiedził restaurację Tesone w Krakowie, która przyjmuje klientów na miejscu mimo panującego zakazu. - Zjedliśmy obiad, porozmawialiśmy z właścicielem, wybadaliśmy sytuację prawną - relacjonuje w rozmowie z nami restaurator. W innym z otwartych dla gości krakowskich lokali - "Wesołe Gary" posiłki są spożywane w formie testowania dań. Czy Legionowo stanie się zatem miastem testerów jedzenia? - To jedno z możliwych rozwiązań. Planu jednak jeszcze nie zdradzimy - śmieje się Sebastian Bąk.