Na początku stycznia głośno było o sprawie fryzjera, który wygrał z sanepidem w sądzie. Uchylono wtedy nałożoną na mężczyznę grzywnę 10 tys. złotych. Jego lokal nie był wprawdzie, według zeznań świadków, w pełni otwarty i chodziło tylko o usługę strzyżenia dla znajomego, ale znaczące było obszerne uzasadnienie decyzji sądu. Ten uznał, że ograniczenia konkretnej działalności gospodarczej przez rząd bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego są niekonstytucyjne.
To było przyczynkiem do buntu przedsiębiorców, którzy zaczęli otwierać swoje firmy w całej Polsce. Teraz pojawia się kolejne rozstrzygnięcie sprawy przeciwko sanepidowi, które utwierdzi przedsiębiorców, że można otworzyć legalnie swój biznes. Niezależnie jednak od absurdów legislacyjnych trzeba pamiętać, że wciąż trwa pandemia koronawirusa, a na wywoływaną przez niego chorobę COVID-19 na całym świecie zmarło już ponad 2,1 mln osób.
"Rzeczpospolita" donosi o wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie, który uchylił karę sanepidu nałożoną na właściciela baru otwartego w trakcie pierwszego lockdownu. 10 tys. złotych grzywny miał zapłacić przedsiębiorca, którego lokal 24 marca odwiedziła policja. Podstawą wystawienia kary była sporządzoną przez funkcjonariuszy notatka, z której wynikało, że w barze siedziało tego dnia ok. 10 osób spożywających alkohol. Notatkę przekazano do sanepidu z informacją, że właściciel lokalu nie zastosował się do obostrzeń.
Przedsiębiorca odwoływał się od kary w sanepidzie i wnioskował o zmianę jej na inną. Jak tłumaczył, grzywna jest wysoka i doprowadzi do upadku prowadzonej przez niego firmy. Argumentów tych nie uznano, toteż przedsiębiorca skierował sprawę do sądu, który przyznał mu rację.
Sąd stwierdził, że urzędnicy zastosowali złe rozporządzenie, ponieważ powinni zastosować w tym przypadku przepisy z dnia kontroli w barze, a nie z dnia wydania decyzji o grzywnie. Sąd zwrócił też uwagę, że rząd zrezygnował z możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Ponadto uznano, że notatka policyjna może być tylko jednym z dowodów do nałożenia grzywny, a nie - jak w tym przypadku - wyłączną podstawą decyzji o ukaraniu przedsiębiorcy.
Sąd uznał, że obostrzenia nałożone przez rząd były merytorycznie uzasadnione. Tryb ich wprowadzenia naruszał jednak podstawowe standardy konstytucyjne i prawo do wolności prowadzenia działalności. Najważniejszy fragment uzasadnienia wyroku dotyczy jednak podstawy prawnej potrzebnej do ukarania przedsiębiorców. Podobnie jak w sprawie fryzjera z Opola, zdaniem sądu ograniczenia w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko formie ustawy, a nie jako rozporządzenie.