Adam Niedzielski, minister zdrowia, na czwartkowej konferencji prasowej ogłosił, że siłownie i kluby fitness będą musiały pozostać zamknięte. Jako przyczyny podał możliwość rozprzestrzeniania się wirusa, przez "wzmożony oddech" i "konieczność korzystania z szatni".
Według naukowców wirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową - przede wszystkim przez kropelki wydzieliny rozpylanej podczas kaszlu lub kichania. Niektórzy naukowcy twierdzą, że infekcja może przenosić się łatwiej - nawet podczas zwykłego oddychania.
Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness, w rozmowie z next.gazeta.pl skomentował decyzję rządu dotyczącą siłowni.
- Pan minister porusza się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Rząd nie ma żadnych własnych badań, by twierdzić, by hotele, restauracje, siłownie, są źródłem zakażeń. Opierają się pod tym względem na publikacjach w czasopismach - stwierdził. - Pozostają jednocześnie zamknięci na wyniki badań, które nasza branża im prezentuje - dodał.
W Polsce nie ma bowiem systemu, który pozwalałby śledzić kontakty osób, które uległy zakażeniu i analizować możliwe źródła infekcji.
Założyciel PFF stwierdził też, że wcześniejsza decyzja o otwarciu obiektów od 1 lutego zostaje podtrzymana. - Decyzja rządu nic w tym zakresie nie zmienia - stwierdził.
Tomasz Napiórkowski przyznał też, że branża liczy się z możliwością kontroli obiektów, które zdecydują się wznowić działalność. - Policjant ma pełne prawo, by legitymować, ale będzie zobowiązany podać podstawę prawną - stwierdził. - Wystosujemy komunikat do wszystkich służb, w którym wyjaśnimy, jakie są podstawy prawne naszego działania - dodał.
Szef Federacji zapowiedział też, że branża będzie reagowała na próby nadużycia władzy. - Każdy kontroler, który przekroczy swoje uprawnienia, będzie się musiał liczyć z konsekwencjami. Jeśli policjant lub pracownik sanepidu poprzez swoje działania przyczyni się np. otrzymania przez przedsiębiorcę kary administracyjnej, która obecnie nie ma żadnego prawnego umocowania, która znacznie wpłynie na płynność finansową przedsiębiorcy, to będziemy stosować postępowanie cywilne. Funkcjonariusze muszą się z tym liczyć - stwierdził przedstawiciel branży.
Napiórkowski odniósł się też do komunikatów ze strony rządu i Polskiego Funduszu Rozwoju dotyczących konsekwencji działania wbrew restrykcjom.
- Odcięci od finansów zostaną ci, którzy zostaną skazani prawomocnym wyrokiem sądu, kiedy wina danego podmiotu zostanie wykazana, potwierdzona. A my stoimy na stanowisku, że działamy legalnie, dlatego nie za bardzo się obawiamy gróźb ze strony rządu. Linia orzecznicza wykształca się obecnie w sądach w tej kwestii - i jest na naszą korzyść.
Przedstawiciel branży fitness ocenił też skalę pomocy od państwa. - Brak środków z tarczy 6.0 nikomu w naszej branży nie zrobi większej różnicy. Pomoc nie jest na dostatecznym poziomie. Dlatego nasza decyzja o ponownym otwarciu pozostaje niezmienna - stwierdził Tomasz Napiórkowski.
Czytaj też: TVP i Polskie Radio dostaną prawie 2 mld zł rekompensaty. Andrzej Duda podpisał ustawę budżetową na 2021 rok