Koszmarne walentynki części pracowników LOT. Dostali wymówienia w niedzielę. Rzecznik: Dzień roboczy

- Dlaczego zwalniacie o 6 rano w niedzielę? - pytają związkowcy w reakcji na doniesienia o wypowiedzeniach, które 14 lutego otrzymała część pracowników PLL LOT. Zdaniem rzecznika narodowego przewoźnika wszystko odbywa się zgodnie z przepisami.

Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego poinformował, że część pracowników LOT-u otrzymała wypowiedzenie 14 lutego. "Słyszeliście o zwalnianiu z pracy w niedzielę? O 6 rano? Mailowo? Tak, znowu LOT. To jest niewiarygodne, co się tu ludziom robi" - czytamy w krótkim wpisie opublikowanym na Twitterze. 

Na zarzuty związku odpowiedział rzecznik PLL LOT. Stwierdził, że wszystko odbywa się w zgodzie z przepisami. - Jeśli ktoś otrzymał wypowiedzenie w sobotę lub niedzielę, oznacza to, że dla danej osoby był to dzień roboczy i że ta osoba w tym czasie miała zaplanowaną pracę - wyjaśnił Krzysztof Moczulski. Dodał, że sposób przeprowadzenia zwolnień nie łamie porozumień zawartych z organizacjami pracowniczymi. 

Przedstawiciele personelu LOT oburzeni zwolnieniami. "Jesteście cynikami"

Związkowcy odnieśli się też do twitterowego wpisu opublikowanego przez linie lotnicze. "Życzymy Walentynek pełnych miłości do podróży i siebie nawzajem" - napisał LOT. "Jesteście cynikami i hipokrytami. A w ostatnim locie jest miłość? Dlaczego zwalniani nie mogą zrobić pożegnalnego lotu? Dlaczego zwalniacie o 6 rano w Walentynki, w niedzielę?" - można było przeczytać w kolejnym wpisie ZZPPiL.

Zobacz wideo Przedłużające się mrozy to ryzyko powodzi. Do pracy ruszyły lodołamacze - wśród nich Puma i Sokół

Radio RMF FM ustaliło, że ostatnie zwolnienia objęły już 20 osób. Pracę może stracić jednak więcej, bo 270 osób - o tylu pracownikach mówi bowiem porozumienie zawarte ze związkami. 

Związkowcy o zwalnianiu pracowników w niedzielę: Metody znane z poprzedniego ustroju

Związek opublikował też na Facebooku relację dotyczącą decyzji kadrowych. "Jeden ze stewardów po wyjściu z samolotu i dotarciu do siedziby firmy został zaskoczony przez swoją przełożoną. Koordynatorka personelu pokładowego czekała na niego do 21.30 (poza swoimi biurowymi godzinami pracy), aby móc wręczyć mu wypowiedzenie bezpośrednio. Musiał być bardzo niewygodny dla firmy, skoro w ten sposób postanowiono na niego zapolować. Był zaskoczony, nie uciekał" - czytamy we wpisie.

Czytaj też: Niemcy. Zakaz podróży w Wielkanoc? Premier Saksonii: Zbyt duża mobilność byłaby trucizną

Zdaniem związkowców "jest już tradycją, że dramatyczne i smutne informacje są przekazywane pracownikom po zmroku, w piątek przed weekendem z zaskoczenia". "Metody znane z poprzedniego ustroju" - podsumowuje związek. 

Więcej o: