COVID-19. Słowacka dziennikarka dla Gazeta.pl: Sytuacja jest krytyczna. Każdego dnia umiera sto osób

- Obecnie w szpitalach zakaźnych umiera co trzeci pacjent - tak sytuację związaną z epidemią COVID-19 na Słowacji ocenia Veronika Folentová, dziennikarka specjalizująca się w tematyce koronawirusa.

Epidemia COVID-19 na Słowacji przybiera na sile. W weekend tamtejszy parlament przedłużył do 19 marca stan wyjątkowy. Prawo do przemieszczania się zostało ograniczone od 3 marca. 21 marca władze mają podjąć decyzję w sprawie jeszcze wprowadzenia jeszcze większych restrykcji. 

Od kilku tygodni na Słowacji utrzymuje się wysoka liczba zachorowań. Na początku lutego stwierdzono w kraju 2,5 tys. przypadków, a pod koniec już 3,5 tys., co przy populacji wynoszącej ok. 5,5 mln jest wartością sporą. 

Zobacz wideo Po epidemii SARS miał powstać system zapobiegania wybuchom pandemii. Dlaczego zawiódł?

Słowacka dziennikarka dla Gazeta.pl: Najgorsza sytuacja od początku pandemii

Jak sami Słowacy odbierają sytuację w kraju? Veronika Folentová, specjalizująca się w tematyce COVID-19 dziennikarka portalu Denník, jednego z największych w kraju, nie kryje obaw. - Sytuacja jest krytyczna, Słowacja znalazła się w najgorszej sytuacji od wybuchu pandemii - stwierdziła w rozmowie z Gazeta.pl. - Każdego dnia umiera średnio sto osób. Tyle, co w całym ubiegłym roku - stwierdziła. - Każdego tygodnia liczba zmarłych jest większa - dodaje. 

Folentová przyznaje, że słowacka służba medyczna jest na granicy wytrzymałości. Brakuje jej bowiem pracowników, a szpitale są przepełnione. - Obecnie w szpitalach zakaźnych umiera co trzeci pacjent. Rośnie odsetek pacjentów podłączonych do respiratorów. Wiele osób zmarło w domu, bez opieki medycznej - relacjonuje słowacka dziennikarka. 

Słowacka dziennikarka o rozwoju pandemii: Lockdown zbyt późno

Mieszkanka Słowacji oceniła też postępowanie rządu w obliczu pandemii. - Na lockdown zdecydowano się zbyt późno. Zarówno komisja ekspertów jak i resort zdrowia zażądali zamknięcia kraju na święta Bożego Narodzenia. Rząd zdecydował się jednak na godzinę policyjną w Nowy Rok - stwierdza Folentová. 

Przyznaje też, że wiele osób zignorowało zalecenia i wyjechało na święta i Sylwestra do rodzin. 

Według słowackiej dziennikarski za raptowny wzrost skali zachorowań odpowiedzialna jest przede wszystkim brytyjska odmiana koronawirusa. Kolejnym powodem wzrostu liczby chorych jest brak przestrzegania obostrzeń przez obywateli. 

Więcej o: