Jadwiga Emilewicz, była wicepremier a obecnie wiceprezes Rady Ministrów, rozmawiając przez telefon przeszła na pasach na czerwonym świetle. "Fakt" wskazuje, że Emilewicz weszła na przejście dla pieszych już po zapaleniu się czerwonego światła. Gazeta opublikowała zdjęcia z tego zdarzenia.
Jadwiga Emilewicz w odpowiedzi na publikację przyznała się do błędu. - Musiałam być skoncentrowana na czymś, być może na rozmowie. Prawdopodobnie nieuważnie i machinalnie zaczęłam przechodzić przez jezdnię. Ubolewam nad tym faktem, tym bardziej że jako osoba rozpoznawalna mogłam dawać zły przykład innym - powiedziała polityczka gazecie.
Po publikacji, policja wszczęła postępowanie, lecz sprawa została ostatecznie umorzona. Jak podaje "Fakt", policjanci uznali, że nie zebrali wystarczających dowodów, aby wysłać do sądu wniosek o ukaranie. Zdaniem policji, dziennikarze nie przekazali oryginałów zdjęć i danych osoby, która była świadkiem zdarzenia. W związku z powyższym była wicepremier Jadwiga Emilewicz uniknie mandatu za przejście na czerwonym świetle.
Jadwiga Emilewicz również w styczniu 2021 roku znalazła się na czołówkach polskich gazet, gdy dziennikarz portalu tvn24.pl ujawnił, że była wicepremier wyjechała z synami na narty do Suchej. Rodzina Emilewicz korzystała ze stoków narciarskich, które zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami były dostępne tylko dla sportowców zarejestrowanych w klubach. Jadwiga Emilewicz przyznała się do błędu, lecz nie poniosła konsekwencji.