We wtorek w "Rzeczpospolitej" ukazała się rozmowa ze Zbigniewem Jagiełłą, prezesem banku PKO BP. Może być to ostatni jego wywiad w tej roli. Przed południem gruchnęła bowiem informacja, że Jagiełło rezygnuje z funkcji prezesa i odchodzi z zarządu banku. Nie podano jednak powodów tej decyzji.
Jak informują wirtualnemedia.pl (za "Pulsem Biznesu") powodem odejścia Zbigniewa Jagiełły miały być decyzje dotyczące udzielonych wcześniej walutowych kredytów hipotecznych. Chodzi o frankowiczów, którzy zaciągnęli kredyty w szwajcarskiej walucie, co okazało się dla nich zgubne. PKO BP pod koniec kwietnia poinformował, że akcjonariusze dali radzie nadzorczej i zarządowi banku mandat do zawierania ugód z kredytobiorcami walutowymi. W tym celu bank ma utworzyć fundusz na pokrycie strat o wartości 6,7 mld złotych.
Warunki te miały nie spodobać się Ministerstwu Aktywów Państwowych. Na walnym zgromadzeniu PKO BP Rafał Kozłowski, wiceprezes i akcjonariusz miał wnioskować o ogłoszenie przerwy do czasu wydania wyroku przez Sąd Najwyższy. Poparł go przedstawiciel Skarbu Państwa, ale to nie wystarczyło, by uzyskać wymagane dwie trzecie głosów.
Wojciech Szacki kierujący działem politycznym w Polityka Insight przypomniał artykuł z 1 kwietnia, z którego wynika, że rezygnacja Jagiełły to wynik gry politycznej między Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim. Jagiełło to wieloletni i bliski współpracownik premiera.
Jeden z naszych rozmówców z Solidarnej Polski sugeruje, że następnym celem ataku będzie inny współpracownik Morawieckiego, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło
- cytuje artykuł Polityki Insight Szacki.