Zwrot akcji ws. frankowiczów. Sąd Najwyższy chce rady... Rzecznika Praw Dziecka. "Umył ręce", "odroczoza"

Mimo nadziei frankowiczów, banków i sędziów sądów powszechnych, Izba Cywilna Sądu Najwyższego nie podjęła uchwały ws. kredytów frankowych. Wszyscy zainteresowani liczyli, że IC SN odpowie na sześć pytań Pierwszej Prezes SN Małgorzaty Manowskiej, kluczowych z punktu widzenia rozstrzygania spraw frankowych. Rozpatrywanie wniosku Manowskiej zostało odroczone. Nowy termin nie jest znany.
Zobacz wideo Kluczowe dwa tygodnie dla frankowiczów. Co zmienią orzeczenia SN i TSUE?

Postanowienie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zakłada, że rozpatrywanie pytań Pierwszej Prezes SN zostało odroczone do momentu wpłynięcia stanowisk ws. kredytów frankowych od przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, Rzecznika Finansowego, Rzecznika Praw Obywatelskich oraz  Rzecznika Praw Dziecka. Instytucje te mają 30 dni na zajęcie stanowisk w tej materii. Potem Sąd Najwyższy rozpatrzy te opinie. Data kolejnego posiedzenia IC SN w tej sprawie nie jest wobec tego znana.

Decyzja IC SN o poproszeniu kilku instytucji o kolejne opinie jest uznawana za "umycie rąk". Pojawiają się też opinie, że IC SN gra na zwłokę nie tylko ze względu na wagę problemu kredytów frankowych ale także biorąc pod uwagę wątpliwości co do statusu "sędziów-dublerów".

W skrócie. Sąd Najwyższy zwraca się dopiero teraz o stanowiska, o które mógł poprosić już w lutym. Czyli umywamy ręce. Konsumenci zaczną składać pozwy o wynagrodzenie. Dosyć czekania

- nie ukrywa poirytowania Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.

"Odroczoza" dotknęła już organ powołany do kontroli ustaw z Konstytucją

- ubolewa prof. Artur Nowak-Far, były wiceminister spraw zagranicznych.

"Tchórze" - pisze na Twitterze użytkownik Niefrankowski, zaangażowany ws. kredytów frankowych.

Tak zwany śmiech na sali. Sąd Najwyższy zrejterował

- ocenia Krzysztof Berenda, dziennikarz RMF FM.

Sąd Najwyższy w sprawie frankowej potrzebuje opinii Rzecznika Praw Dziecka, bo kredyty to sprawa całych rodzin. A co z Głównym Urzędem Nadzoru Budowlanego? Przecież fundamentalne znaczenie ma to, jak wybudowano te mieszkania na kredyt

- kpi Patryk Słowik z Wirtualnej Polski.

Z drugiej strony, rozstrzygnięcie pozytywnie ocenia mec. Piotr Bodył-Szymala z "Monitora Prawa Bankowego".

Dzisiejsze rozstrzygnięcia, które zapadły w Izbie Cywilnej Sadu Najwyższego napawają optymizmem ponieważ fakt, że sędziowie postanowili zasięgnąć opinii między innymi KNF, Rzecznika Finansowego i NBP sugeruje, że przed wydaniem uchwały chcą zbadać kontekst społeczny i ekonomiczny skutków rozstrzygnięć, które przed Sądem Najwyższym. W mojej ocenie jest to kontynuowanie toku rozumowania przedstawionego przez TSUE 29 kwietnia br. kiedy to sędziowie z Luksemburga wyraźnie powiedzieli: celem ochrony jest, by nawet na wypadek pojawienia się w umowie klauzuli niedozwolonej, utrzymać w mocy umowy, po przywróceniu równowagi kontraktowej. Nieważność umów, w tym „kredytów frankowych” z postanowieniami abuzywnymi, jest ostatecznością, a skutki tej nieważności powinny być wyważone w ten sposób, by uszanować interesy konsumenta, ale także stabilność i bezpieczeństwo prowadzenia działalności gospodarczej

- pisze prawnik w opinii dla Gazeta.pl.

Posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego było już dwukrotnie przesuwane, pierwotnie miało się odbyć w marcu br. Także we wtorek nie obyło się bez kłopotów, bo przed południem ogłoszono alarm bombowy w gmachu SN. 

Sąd Najwyższy Alarm bombowy w Sądzie Najwyższym. Co z 'bombą' w sprawie frankowiczów?

Sześć pytań do Sądu Najwyższego

IC SN miała odpowiedzieć na sześć pytań zadanych jej przez Małgorzatą Manowską, Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego. Pytania dotyczyły kluczowych z punktu widzenia zagadnień w rozstrzyganiu spraw sądowych pomiędzy frankowiczami i bankami. Chodziło m.in. o to, czy wadliwą klauzulę waloryzacyjną albo indeksacyjną (mówi, skąd wziąć kurs do przeliczania rat czy salda zadłużenia między walutami) można zastąpić inną, a jeśli nie, to czy umowa w pozostałym zakresie może trwać.

W ostatnim czasie większość wyroków sądów oznaczało unieważnienie umowy - a więc sądy uznawały, że wadliwej klauzuli nie można zastąpić inną, a umowy bez niej nie sposób kontynuować. Jednak zdarzają się także tzw. "odfrankowienia" - wówczas umowa obowiązuje dalej bez abuzywnego zapisu w niej.

Czwarte pytanie dotyczyło tego, czy przy unieważnieniu umowy należy stosować tzw. teorię dwóch kondykcji (czyli, że powstają odrębne roszczenia z tytułu nienależnego świadczenia na rzecz każdej ze stron) czy tzw. teorię salda (tj. że powstaje jedno roszczenie, równe różnicy spełnionych świadczeń, na rzecz tej strony, której łączne świadczenie miało wyższą wysokość). W orzeczeniu z 7 maja Sąd Najwyższy uznał, że roszczenia obu stron są od siebie niezależne (czyli wsparł teorię dwóch kondykcji), mimo to oczekiwano na potwierdzenie tej linii przez Izbę Cywilną SN.

W piątym pytaniu chodziło o to, od kiedy po unieważnieniu umowy biegnie przedawnienie roszczeń banku. Dla frankowiczów idealnie by było, gdyby czas ten liczono od dnia wypłaty kredytu. Wówczas okazałoby się, że trzyletni okres przedawnienia już dawno minął. Jednak 7 maja SN uznał, że roszczenia banków jeszcze się nie przedawniły. "Kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna" - orzekł SN. Znów jednak - banki i frankowicze czekali na interpretację przepisów ze strony sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.

W szóstym pytaniu chodziło o zasadność formułowania przez banki tzw. roszczenia za korzystanie z kapitału. Banki "straszą" frankowiczów, że skoro umowa okazuje się nieważna, że należy się bankom wynagrodzenie za to, że kredytobiorcy przez lata mogli korzystać z udostępnionych im środków. Prawnicy frankowi uważają, że takie żądania są sprzeczne z unijną dyrektywą ws. nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. W tym zakresie zarówno Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 29 kwietnia, ani Sąd Najwyższy 7 maja, nie podjęły się oceny.

Uchwała Izby Cywilnej Sądu Najwyższego miała zakończyć "cykl" trzech ważnych orzeczeń ws. kredytów frankowych (po wyrokach TSUE z 29 kwietnia i Sądu Najwyższego 7 maja). Liczono, że ukształtują one linię orzeczniczą. Pozytywne rozstrzygnięcia dla frankowiczów mogłyby przynieść jeszcze większą lawinę pozwów z ich strony oraz zmotywować sektor bankowy do proponowania atrakcyjnych ugód. Dobre dla banków - dać oręż w potyczkach sądowych, które ostatnimi czasy dużo częściej były wygrywane przez kredytobiorców.

Wiadomo też, że na to, co powie TSUE, Sąd Najwyższy oraz Izba Cywilna Sądu Najwyższego, czekali sędziowie orzekający ws. kredytów frankowych. Część spraw było odraczanych właśnie w oczekiwaniu na to, że powstanie niebawem spójna linia orzecznicza.  

Wyrok TSUE ws. kredytów frankowych. Prawniczka wskazuje ważne słowo Wyrok TSUE ws. kredytów frankowych. Prawniczka wskazuje ważne słowo

Więcej o: