Będą kolejne porwania polskich samolotów? Rząd chce, by LOT trzymał się z dala od Białorusi

"Polski rząd obawia się, że reżim Alaksandra Łukaszenki może wkrótce porwać inny polski samolot z pasażerami. I to na dłużej" - donosi RMF FM. Dlatego PLL LOT ma dostać zakaz wlatywania w białoruską przestrzeń powietrzną.

Incydent związany z zarejestrowanym w Polsce samolotem Ryanair Sun, który w niedzielę został zmuszony do lądowania w Mińsku, może mieć dalsze konsekwencje. Jak nieoficjalnie ustalił RMF FM, rząd chce zakazać PLL LOT wlatywania w białoruską przestrzeń powietrzną. 

Zobacz wideo Morawiecki zamierza interweniować na Radzie Europejskiej w sprawie Białorusi, proponuje ograniczenia w przepływie towarów

Rząd boi się, że "reżim Łukaszenki może wkrótce porwać inny polski samolot"

Powodem są obawy przed dokonaniem kolejnych aktów - jak określił to premier Mateusz Morawiecki - "porwania" samolotu. "Polski rząd zdecydował się na taki ruch, bo obawia się, że reżim Alakasandra Łukaszenki może wkrótce porwać inny polski samolot z pasażerami. I to na dłużej" - donosi portal

Przewoźnik miał już rozpocząć przygotowania do wdrożenia procedury, a decyzja w sprawie ma zapaść w poniedziałek lub wtorek. Według informacji portalu skala ograniczeń nie będzie duża, bo chodzi wyłącznie o loty do Mińska i Moskwy. 

Unia może zbojkotować białoruską przestrzeń powietrzną

Możliwe, że na podobny krok zdecydują się inne kraje Unii Europejskiej. Postulat zbojkotowania białoruskiej przestrzeni powietrznej ma być jednym z trzech, które polski rząd przedstawi podczas poniedziałkowych obrad Rady Europejskiej. 

Premier Mateusz Morawiecki informował w niedzielę, że poprosi Charlesa Michela, szefa Rady Europejskiej, o rozszerzenie posiedzenia o specjalny punkt poświęcony wydarzeniom na Białorusi.

Konsekwencją zmuszenia samolotu, na którego pokładzie znajdował się białoruski opozycjonista Roman Protasewicz, mogą być szersze. Możliwe bowiem, że Unia Europejska zakaże lądowania samolotów białoruskich linii lotniczych na swoim terytorium. 

Białoruś. Raman Pratasiewicz zatrzymany w Mińsku Morawiecki mówił o porwaniu samolotu. "Rozważa trzy rodzaje sankcji"

Mińsk zmusił maszynę zarejestrowaną w Polsce do lądowania

Lot FR4978, którym opozycjonista Roman Protasewicz leciał z Grecji na Litwę, został przejęty tuż przed granicą z Litwą. Maszyna, którą do zmiany trasy zmusiła informacja o rzekomej bombie na pokładzie i pojawienie się myśliwca MiG-29. 

Boeing 737-800 wyleciał z Aten o godz. 7:29 czasu lokalnego (9:29 czasu polskiego). Dwie godziny później przekroczył granicę z Białorusią. O godzinie 11:45 czasu polskiego został przekierowany do lotniska w Mińsku. Do wyznaczonego przez białoruskie władze miejsca dotarł po ok. 30 minutach - po godz.12:15 polskiego czasu.

Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka poinformował, że strona białoruska, ustami kontrolerów lotu, zagroziła pilotom Boeinga, że jeśli nie wylądują w Mińsku, samolot zostanie zestrzelony. Rzeczniczka Ryanair przekazała z kolei, że załoga miała zostać poinformowana o bombie na pokładzie. 

Więcej o: