- Skoro zwiększacie obciążenia lepiej zarabiającym i samozatrudnionym, to może należałoby wprowadzić podatek spadkowy? To się wpisuje w filozofię zwiększania obciążeń ludziom najbogatszym - pytają prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w najnowszym wywiadzie dla "Wprost" Eliza Olczyk i Joanna Miziołek.
My nie uprawiamy filozofii, tylko politykę. Ja dysponuję jedną trzecią niewielkiego domku i to jest moje spojrzenie na tę sprawę. Trzeba porozmawiać z tymi, którzy mają coś do zostawienia po sobie
- Kaczyński raczej zbywa pomysł.
To właśnie Prawo i Sprawiedliwość w 2006 r. (z efektem od początku 2007 r.) właściwie podatek spadkowy w Polsce zlikwidowało. Wówczas - za czasów minister finansów Zyty Gilowskiej - uchwalono przepisy, na mocy których m.in. małżonkowie, rodzice czy dzieci nie płacą podatku od spadków i darowizn, o ile w ciągu sześciu miesięcy zgłoszą fiskusowi nabycie spadku. Nie ma dla tej preferencji progu dochodowego, więc korzystają na niej także spadkobiercy poważnych fortun.
Tymczasem OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) w niedawnym raporcie sugeruje, że podatek od spadków i darowizn (a także podatek od nieruchomości) może być pomocny w łataniu finansów publicznych po pandemii. Może być też ważnym instrumentem do rozwiązywania problemu nierówności społecznych. Raport wskazuje, że podatek spadkowy - szczególnie w przypadku dużego majątku (dla mniejszych eksperci sugerują ulgę) - może "zmniejszyć koncentrację bogactwa i zwiększyć równość szans". Organizacja gani wiele krajów świata za to, że podatek spadkowy jest u nich źle skonstruowany, z szeregiem ulg i dziur.
Dane OECD wskazują, że Polska jest w zasadzie rajem podatkowym, jeśli chodzi o podatki od spadków i darowizn oraz od nieruchomości. Wpływy z ich tytułu w 2019 r. wynosiły raptem 0,04 proc. łącznej wpływów podatkowych do publicznej kasy. Tylko na Litwie był to mniejszy odsetek. Średnia dla badanych krajów OECD jest ponad dziesięciokrotnie wyższa niż w Polsce - wynosi 0,53 proc. Są kraje - w Europie m.in. Belgia czy Francja - gdzie wpływy z tych danin to ponad 1 proc.
Podatek spadkowy i w Polsce ma swoich zwolenników.
Polska praktyka, w której można przekazać dzieciom w spadku wielomiliardowy majątek, nie zapłaciwszy ani złotówki podatku, jest ewenementem na skalę europejską. Nie powinno tak być
- mówił niedawno "Wyborczej" ekonomista Marcin Wroński z SGH. W rozmowie z "Krytyką Polityczną" wskazywał z kolei, że "przywróciłby podatek spadkowy w pierwszej kolejności", bo "trzeba sięgać po nisko wiszące owoce, a więc to, co można ściągnąć stosunkowo łatwo i sprawiedliwie zarazem".
Mówiąc umownie, jeżeli zszedł z tego świata dr Jan Kulczyk, to jego spadkobiercy przejmują jego cały szacowany na 10 mld złotych majątek bez jednego grosza podatku
- komentował z kolei kilka lat temu prof. Ryszard Bugaj w "Teologii Politycznej". Zresztą przykład spadkobierców Jana Kulczyka jest bardzo często przytaczany w kontekście podatku spadkowego.
Wiadomo, że w polskim Sejmie zwolennikiem podatku spadkowego - przynajmniej od dużych majątków - jest partia Razem. Kilka dni temu przypomniał o tym zresztą Adrian Zandberg.
O podatku spadkowym nie ma mowy ani w Polskim Ładzie, ani w niedawno wysłanym do Brukseli Wieloletnim Planie Finansowym Państwa. I choć prezes Kaczyński szybko zbył w rozmowie z "Wprost" ten temat i stwierdził, że "uprawia politykę, a nie filozofię", to rzeczywiście danina ta szłaby w parze z ostatnią retoryką obozu rządzącego.
Zaprezentowana w ramach Polskiego Ładu reforma podatkowa ma na celu właśnie, jak mówi choćby sam premier Morawiecki, wyrównywanie nierówności społecznych i redystrybucję środków między bogatymi a biedniejszymi. Teoretycznie podatek spadkowy - szczególnie w świetle niedawnego apelu OECD - nadałby się tu jak znalazł.
Podobnie sprawa ma się z walką z regresywnym systemem podatkowym - tj. takim, w którym najbogatsi są relatywnie mniej obciążeni niż osoby uboższe. Polski Ład nieco koryguje ten stan w przypadku dochodów. Podatek od dużych spadków mógłby być realizacją tej idée fixe w zakresie majątków. Tym bardziej że PiS ma już doświadczenie w dociążaniu majętnych osób (danina solidarnościowa), a dla jakiejś formy podatku spadkowego znalazłby zapewne większość w Sejmie także dzięki (przynajmniej niektórym) politykom Lewicy.