Prairie Mining, australijska firma specjalizująca się w górnictwie, poinformowała, że w ramach toczącego się międzynarodowego postępowania arbitrażowego złożyła pozew przeciwko Polsce. Domaga się zapłaty 806 mln funtów, co stanowi równowartość 4,2 mld zł - czytamy w oficjalnym komunikacie firmy.
Już po opublikowaniu akcje australijskiej spółki zyskują na wartości. Początkowo wzrost wynosił 55 proc., obecnie walory drożeją o 33 proc.
Notowania Prairie Mining Limited (PDZ) Źródło: Stooq.pl
Sprawa dotyczy sporu, który wybuchł w 2018 roku. Australijska firma zdecydowała się wówczas pozwać Polskę za uniemożliwienie jej działania w dwóch polskich kopalniach - Jan Karski (położonej na Lubelszczyźnie, blisko Bogdanki) oraz Dębieńsko na Śląsku. Prairie Mining twierdzi, że z uwagi na zwłokę polskich władz nie uzyskała na czas decyzji środowiskowej. A to oznaczało brak możliwości uzyskania wymaganej prawem licencji, przez co nie można było prowadzić prac wydobywczych. 806 mln funtów ma być rekompensatą za utracone zyski wraz z odsetkami - czytamy w komunikacie firmy.
Pod pewnym względem spór wokół kopalni, w których prace mieli prowadzić Australijczycy, przypomina kwestię kopalni Turów. W obu przypadkach nie udało się bowiem polubownie rozwiązać sporu. "W lutym 2019 Prairie oficjalnie poinformowała polski rząd o problemie. Spółka wezwała do szybkich negocjacji i polubownego rozwiązania sporu, poinformowała też, że sprawa zostanie przekazana do międzynarodowego arbitrażu. Do polubownego sporu nie doszło, ponieważ polski rząd odmówił uczestniczenia w negocjacjach" - twierdzi firma w oficjalnym stanowisku.
W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele rządu Czech, który pozwał Polskę w sprawie kopalni w Turowie. - Długo starałem się, by rozwiązać ten spór nie wchodząc na drogę sądową - wyjaśniał w lutym, po złożeniu skargi do TSUE, Tomasz Petrziczek, czeski minister spraw zagranicznych. W maju, kiedy TSUE wydał orzeczenie korzystne dla Pragi (nakazał czasowe, ale natychmiastowe wstrzymanie wydobycie węgla) w podobnym tonie sprawię skomentował czeski szef resortu środowiska. - Żałuję, że Polska nie potraktowała poważnie czeskich żądań i sprawa musiała trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - powiedział Richard Brabec na antenie czeskiej telewizji.
Sprawa Turowa może być dla Polski sporym finansowym ciosem. - Czeski rząd zobowiązał swojego pełnomocnika przed TSUE do zaproponowania kar dla Polski w wysokości 5 milionów euro dziennie w związku z niezastosowaniem się do wydanego środka tymczasowego i niezatrzymaniem wydobycia węgla brunatnego w Turowie - oznajmił Richard Brabec, minister środowiska po poniedziałkowym posiedzeniu rządu. Wniosek w tej sprawie ma trafić do TSUE w najbliższych dniach.