Polska zapłaci nie tylko za Turów? Australijska firma chce 4,2 mld zł. "Za pozbawienie zysku z kopalń"

Robert Kędzierski
Kopalnia w Turowie może nie być jedyną, za jaką zapłaci polski rząd. Swój pozew przeciwko naszemu krajowi złożyła też australijska, prywatna spółka. Domaga się 4,2 mld zł za to, że uniemożliwiono jej wydobycie węgla w dwóch polskich kopalniach.

Prairie Mining, australijska firma specjalizująca się w górnictwie, poinformowała, że w ramach toczącego się międzynarodowego postępowania arbitrażowego złożyła pozew przeciwko Polsce. Domaga się zapłaty 806 mln funtów, co stanowi równowartość 4,2 mld zł - czytamy w oficjalnym komunikacie firmy. 

Zobacz wideo Czesi chcą kar dla Polski ws. Turowa. Bielan mówi o "niepotrzebnym sporze w rodzinie"

Już po opublikowaniu akcje australijskiej spółki zyskują na wartości. Początkowo wzrost wynosił 55 proc., obecnie walory drożeją o 33 proc. 

Notowania Prairie Mining Limited (PDZ)Notowania Prairie Mining Limited (PDZ) Źródło: Stooq.pl

Nie tylko kopalnia w Turowie problemem. Znów nie doszło do polubownego rozwiązania

Sprawa dotyczy sporu, który wybuchł w 2018 roku. Australijska firma zdecydowała się wówczas pozwać Polskę za uniemożliwienie jej działania w dwóch polskich kopalniach - Jan Karski (położonej na Lubelszczyźnie, blisko Bogdanki) oraz Dębieńsko na Śląsku. Prairie Mining twierdzi, że z uwagi na zwłokę polskich władz nie uzyskała na czas decyzji środowiskowej. A to oznaczało brak możliwości uzyskania wymaganej prawem licencji, przez co nie można było prowadzić prac wydobywczych. 806 mln funtów ma być rekompensatą za utracone zyski wraz z odsetkami - czytamy w komunikacie firmy. 

Pod pewnym względem spór wokół kopalni, w których prace mieli prowadzić Australijczycy, przypomina kwestię kopalni Turów. W obu przypadkach nie udało się bowiem polubownie rozwiązać sporu. "W lutym 2019 Prairie oficjalnie poinformowała polski rząd o problemie. Spółka wezwała do szybkich negocjacji i polubownego rozwiązania sporu, poinformowała też, że sprawa zostanie przekazana do międzynarodowego arbitrażu. Do polubownego sporu nie doszło, ponieważ polski rząd odmówił uczestniczenia w negocjacjach" - twierdzi firma w oficjalnym stanowisku. 

Tutaj spalimy waszą przyszłość - projekcja aktywistek i aktywistów Greenpeace na nowym bloku w elektrowni Turów, 11.05.2021"Ostatni taniec węgla". Polska energetyka stała się skansenem

Kopalnia w Turowie może kosztować 5 mln zł. Czesi zapowiedzieli wniosek

W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele rządu Czech, który pozwał Polskę w sprawie kopalni w Turowie. - Długo starałem się, by rozwiązać ten spór nie wchodząc na drogę sądową - wyjaśniał w lutym, po złożeniu skargi do TSUE, Tomasz Petrziczek, czeski minister spraw zagranicznych. W maju, kiedy TSUE wydał orzeczenie korzystne dla Pragi (nakazał czasowe, ale natychmiastowe wstrzymanie wydobycie węgla) w podobnym tonie sprawię skomentował czeski szef resortu środowiska. - Żałuję, że Polska nie potraktowała poważnie czeskich żądań i sprawa musiała trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - powiedział Richard Brabec na antenie czeskiej telewizji. 

Sprawa Turowa może być dla Polski sporym finansowym ciosem. - Czeski rząd zobowiązał swojego pełnomocnika przed TSUE do zaproponowania kar dla Polski w wysokości 5 milionów euro dziennie w związku z niezastosowaniem się do wydanego środka tymczasowego i niezatrzymaniem wydobycia węgla brunatnego w Turowie - oznajmił Richard Brabec, minister środowiska po poniedziałkowym posiedzeniu rządu. Wniosek w tej sprawie ma trafić do TSUE w najbliższych dniach.

Kopalnia TurówTak Czesi tracili cierpliwość ws. Turowa. "Starałem się nie wejść na drogę sądową"

Więcej o: