Narodowy Bank Polski mocno zrewidował swoje prognozy inflacji na 2021 r. i kolejne lata. Marcowa projekcja NBP mówiła o średniorocznej inflacji na poziomie 3,1 proc. w 2021 r., 2,8 proc. w 2022 r. oraz 3,2 proc. Według najnowszej, lipcowej projekcji, wyniesie ona jednak 4,1 proc. w tym roku, w następnych dwóch latach zaś kolejno 3,25 proc. i 3,35 proc.
Jednocześnie NBP podniósł projekcję wzrostu PKB Polski w 2021 r. z 4,1 proc. do 4,95 proc. oraz delikatnie obniżył dla lat 2022 i 2023 (z 5,4 proc. w obu tych latach do 5,25 w 2022 r. i 5,3 proc. w 2023 r.).
Projekcja inflacji 4,1 proc. w 2021 r. wynika wyłącznie z podwyżek cen energii, paliw i wywozu śmieci. Wraz z ich wygaśnięciem, w przyszłym roku inflacja się obniży
- mówił podczas piątkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
W podobnym tonie prezes NBP wyrażał się także o bieżących odczytach inflacji. Według danych GUS, w czerwcu inflacja w Polsce wyniosła 4,4 proc.
Inflacja na świecie jest najwyższa od dekady. W Polsce obniżyła się ona do 4,4 proc. [w maju wyniosła 4,7 proc. - red.] i jej spadek był silniejszy od oczekiwań. Roczną inflację podbijają czynniki administracyjne, podażowe czy wzrost cen paliw, na które NBP nie ma wpływu. Gdyby nie to, inflacja byłaby w celu NBP. Krajowe czynniki popytowe nie generują nadmiernej inflacji
- mówił podczas piątkowej konferencji prasowej prezes NBP. Adam Glapiński dodawał, że inflację podbijają także ograniczenia podażowe i rosnące koszty transportu na niektórych rynkach, m.in. metali. Indeks PMI dla polskiego przemysłu jest na rekordowo wysokich poziomach, na co wpływ miały także niedobory surowców oraz wąskie gardła w transporcie. Część ekspertów widzi w tych danych symptomy przegrzania koniunktury, ale z tymi stwierdzeniami nie zgadza się prezes NBP.
O żadnym przegrzaniu nie ma mowy. W żadnych analizach odpowiedzialnych ośrodków nie ma o tym mowy. To dopiero początek odbijania po kryzysie pandemicznym
- uważa Glapiński.
Jednocześnie Glapiński uspokajał osoby, które czują, że rosnące w stosunkowo szybkim tempie ceny drenują ich budżety domowe.
Inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej, więc zasobność portfeli Polaków też rośnie o wiele szybciej niż inflacja
- twierdził prezes NBP. Dodawał, że płace będą rosły szybciej niż inflacja także w kolejnych latach. - Dochody realne Polaków będą cały czas rosły, Polacy będą się bogacić - zapowiadał Glapiński.
Prezes NBP nie widzi także ryzyka powstania w Polsce spirali płacowo-cenowej. Dodatkowo uważa, że Fundusz Odbudowy jak plan inwestycyjny będzie działał w Polsce w dłuższym okresie antyinflacyjnie, bo ma podnosić zdolności produkcyjne polskiej gospodarki, a więc wpływać na stronę podażową.
Glapiński nie potrafił powiedzieć, czy i jak na poziom inflacji wpłyną zapowiedziane w rządowym Polskim Ładzie reformy podatkowe.
Nie znamy nadal szczegółów programu. Musimy znać projekty ustaw. Zapowiadane w Polskim Ładzie zmiany podatkowe będą miały różnokierunkowy wpływ na dynamikę cen. Z jednej strony przyczynią się do zwiększeniu dochodu do dyspozycji dla większości podatników, zwłaszcza tych mniej zamożnych. To może przełożyć się na wyższą konsumpcję. Z drugiej jednak strony, obniżenie obciążeń podatkowych może hamować presję płacową w gospodarce, a więc ograniczać koszty ponoszone przez przedsiębiorców
- komentował Glapiński. Prezes NBP jest też zdania, że przy pozytywnym scenariuszu niezakłóconego przez nowe mutacje koronawirusa i powroty restrykcji wzrostu gospodarczego czynniki popytowe nie wywindują inflacji "tak, aby budziło to nasz wzmożony niepokój".
Nie możemy zakłócić dopiero co rozpoczętego ożywienia gospodarczego pochopnymi decyzjami. Najlepszym rozwiązaniem dla polskiej gospodarki jest pozostawienie stóp procentowych na obecnym poziomie
- mówił w piątek prezes NBP. Wzrost stóp byłby niekorzystny dla kredytobiorców, bo raty ich zobowiązań poszłyby w górę.
Kiedy stopy procentowe mogłyby pójść w górę? Glapiński podał trzy warunki, po spełnieniu których Rada Polityki Pieniężnej "natychmiast przymierzy się do zacieśniania polityki pieniężnej".
Musimy mieć pewność, że sytuacja pandemiczna nie zakłóci już gwałtownie naszego rozwoju gospodarczego. Inflacja musiałaby być wiedziona szybkim wzrostem popytu przy mocnym rynku pracy, a prognozy musiałyby też wskazywać, że inflacja trwale przekraczać górny próg celu, czyli 3,5 proc.
- dodawał Glapiński. Wskazywał na konferencji, że więcej o wpływie sytuacji pandemicznej na inflację i trwałość ożywienia gospodarczego będzie mógł powiedzieć jesienią, podczas prawdopodobnej sygnalizowanej przez Ministerstwo Zrrowia, kolejnej fali zachorowań.
Jednocześnie prezes NBP podkreślił, że punktem odniesienia przy podejmowaniu decyzji o prowadzonej polityce pieniężnej jest amerykański i europejski bank centralny (FED i EBC). Odniósł się także do niedawnych podwyżek stóp w innych krajach regionu - w Czechach i na Węgrzech.
One nie mają bezpośredniego przełożenia na polską gospodarkę i międzynarodowe rynki finansowe. Nie komentujemy tych decyzji, mamy pełen szacunek do tych gremiów decyzyjnych
- mówił Glapiński.