Prof. Witold Orłowski, ekonomista z Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz Politechniki Warszawskiej, skrytykował sposób informowania o poziomie zadłużenia kraju.
- Problem z finansami publicznymi mam taki, że wiemy, że ich stan nie jest najlepszy, dlatego że pandemia spowodowała ogromne wzrosty deficytu i długu, ale nie wiemy dokładnie, jaki jest ten stan, dlatego że rząd zastosował cały szereg tzw. sztuczek księgowych po to, aby go ukryć - stwierdził.
Wyjaśnił też, że rząd musiał "przyznać" się przed europejskimi organizacjami, takimi jak Eurostat, do rzeczywistego wzrostu zadłużenia państwa. - Wiadomo, że ono wzrosło o 300 mld zł. Rząd pokazał, stosując swoją własną metodę, że całe państwo polskie miało deficyt około 80 mld zł, więc jasne jest, że gdzieś zostało przynajmniej sto kilkadziesiąt miliardów złotych ukryte i mniej więcej wiemy gdzie - stwierdził cytowany przez Bankier.pl.
Zdaniem prof. Orłowskiego w tej chwili kryzys gospodarczy nam nie grozi, ale może stać się realny, jeśli rząd dalej będzie zadłużał państwo.
Zdaniem prof. Orłowskiego na poziom zadłużenia wpłynęły m.in. tarcze antykryzysowe skierowane do przedsiębiorców. - My nie mamy pretensji o to, że wzrósł deficyt w czasie COVID-19, żeby ratować gospodarkę. Możemy mieć pretensje o wyrzucanie części pieniędzy w błoto i tu przykładem tego są respiratory, ale to wymaga osobnej kontroli - stwierdził ekonomista. - Natomiast z całą pewnością trzeba uczciwie raportować, jak bardzo zwiększyliśmy zadłużenie, bo to jest dług, za który my wszyscy odpowiadamy i który my wszyscy będziemy w ten czy inny sposób spłacać - wyjaśnił.
W jaki sposób rząd może "ręcznie sterować" poziomem zadłużenia? Chodzi m.in. o tworzenie specjalnych funduszy, takich jak Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Jest on rozliczany w ramach Banku Gospodarstwa Krajowego. A to oznacza, że wydatków na Fundusz nie trzeba rozliczać w ramach budżetu, wydatki nie zwiększają więc zadłużenia.
"Gdyby pieniądze, które wydaje fundusz, były rozdysponowywane z kasy państwa, wówczas zamiast 9 mld zł nadwyżki po czerwcu mielibyśmy ok. 20 mld zł deficytu" - wylicza "Dziennik Gazeta Prawna" w swojej analizie.