Upały oznaczają niższą produktywność - informują ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Właściwie - nie mają o czym informować, bo zapewne zdecydowana większość czuje tę zależność na własnej skórze. Analitycy z PIE zebrali jednak w swojej najnowszej publikacji dostępną i skwantyfikowaną wiedzę naukową na ten temat. Jest ona o tyle kluczowa, że wiadomo już, iż wysokie temperatury obniżają potencjał całej gospodarki.
Jak wskazują badacze, wysokie temperatury wpływają negatywnie na produktywność nie tylko pojedynczych pracowników, ale i całych gospodarek. Powołując się na badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda zwracają uwagę, że gospodarki osiągają najlepsze wyniki przy średniej rocznej temperaturze ok. 13 stopni Celsjusza.
Relację tę zaobserwować można przynajmniej od 1960 r. praktycznie na całym świecie – funkcjonuje ona zarówno w krajach biednych, jak i bogatych, zarówno w krajach rolniczych, jak i tych, w których dominują przemysł albo usługi
- piszą eksperci z PIE.
Jak informował na początku 2021 r. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, średnia roczna temperatura powietrza w Polsce w 2020 roku wynosiła 9,9 stopni Celsjusza i była o 1,6 stopnia wyższa od normy dla okresu 1981-2010. "Rok ten sklasyfikowano jako ekstremalnie ciepły. Był on o 0,2 stopnia chłodniejszy od najcieplejszego w historii pomiarów instrumentalnych roku 2019" - pisał IMGW.
Czy cytowane badania Uniwersytetu Stanforda oznaczają więc paradoksalnie, że polskiej gospodarce przysłużyłyby się jeszcze dużo wyższe temperatury? Wniosek jest raczej odwrotny - powyżej wspomnianej granicy produktywność w gospodarce drastycznie spada. Amerykańscy naukowcy wyliczyli, że gdyby zmiany klimatyczne postępowały w obserwowanym tempie, to średnie światowe dochody spadną do 2100 roku o 23 proc. w porównaniu ze scenariuszem braku zmian klimatu. Przyczyniłyby się też do zwiększenia globalnych nierówności dochodowych.
Dlaczego wysokie temperatury to dramatyczny problem dla gospodarki? Jak donoszą eksperci z PIE, prawdopodobnych powodów jest kilka. Po pierwsze, upały oznaczają mniejsze plony. Ekonomiści powołują się tu na szacunki wskazujące, że (po odjęciu wpływu rozwoju technologicznego) wzrost globalnej temperatury o jeden stopień Celsjusza przekłada się na spadek plonów pszenicy o 6 proc., kukurydzy o 7,4 proc., a soi o 3,1 proc.
Ekstremalne temperatury - jak dowodzą ekonomiści z PIE - skorelowane są także z podwyższeniem współczynników śmiertelności i zachorowalności, wyższe temperatury zwiększają też ryzyko wystąpienia niektórych katastrof naturalnych, m.in. powodzi wywołanych gwałtownymi opadami deszczu.
Ich niszczycielską siłę mogliśmy zaobserwować w zeszłym tygodniu w Niemczech i innych europejskich krajach
- piszą ekonomiści z PIE, a do tej listy można by spokojnie dodać też powódź w chińskim Zhengzhou.
Wysokie temperatury obniżają PKB także wskutek zmniejszania produktywności pracowników. Jak tłumaczą analitycy z PIE, dzieje się to na dwa sposoby.
Po pierwsze, po prostu podczas upałów pracujemy krócej. Z amerykańskich badań z tamtejszej gospodarki wynika, że liczba przepracowanych godzin zaczyna gwałtownie spadać, jeśli maksymalna dzienna temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza.
Przy wyższych temperaturach ludzie częściej zamieniają pracę na wypoczynek. Przy temperaturze 40 stopni dzienny czas poświęcony na pracę jest średnio o prawie 20 minut krótszy niż przy temperaturze 30 stopni. Jest to oszacowanie dla całej populacji dorosłych (tj. wliczając emerytów, osoby bezrobotne i będące danego dnia na urlopie), czyli spadek czasu pracy wśród samych pracujących jest wyższy
- tłumaczą analitycy PIE dodając, że upały największy wpływ mają na podaż pracy w rolnictwie, budownictwie i przemyśle, gdzie wzrost temperatury z 30 do 40 stopni Celsjusza przekłada się na skrócenie dnia pracy średnio o prawie 80 minut.
Po drugie, w ukropie wcale nie uwijamy się jak w ukropie - wysokie temperatury obniżają wydajność pracowników w przeliczeniu na godzinę.
Metaanalizy wskazują, że optymalną temperaturą do pracy biurowej są około 22 stopnie Celsjusza. Przy wyższych temperaturach wydajność zaczyna coraz szybciej maleć. Przy temperaturze wynoszącej 30 stopni wydajność pracowników spada o ponad 9 proc., a przy 35 stopni o ok. 17 proc. w porównaniu z wydajnością przy temperaturze optymalnej
- wskazują eksperci z PIE.