Komisja Europejska zwróciła się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o nałożenie kar finansowych na Polskę. Powodem decyzji KE jest system dyscyplinowania sędziów.
"Wnosimy o kary finansowe dla Polski za nieprzestrzeganie środków tymczasowych i zwracamy się o pełne wykonanie wyroku z 15 lipca. Moim obowiązkiem, jako komisarza ds. sprawiedliwości, jest zapewnienie niezawisłości sędziów europejskich" - napisał na Twitterze Didier Reynders.
Ile wyniesie ostatecznie wysokość kary? Tego dziś nie wiadomo. - We wniosku Komisji nie ma informacji o kwocie. Wysokość kary pozostawiamy w gestii Trybunału - skomentował rzecznik Komisji Eric Mamer.
Potwierdzają to eksperci. - Jednym z kryteriów jest waga naruszenia - wyjaśnia w rozmowie z next.gazeta.pl prof. Artur Nowak-Far ze Szkoły Głównej Handlowej, były wiceminister spraw zagranicznych.
Podobnie kwestię wysokości kar tłumaczył dr Marcin Stoczkiewicz, prawnik fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. Polska może bowiem zostać ukarana również za kwestię kopalni w Turowie. Czesi zażądali bowiem nałożenia na Polskę kar po tym, jak TSUE nakazał naszemu krajowi tymczasowo, acz natychmiastowo, wstrzymać wydobycie węgla. - Wysokość kar ustala się według określonego wzoru. Podstawą jest wielkość kraju karanego, lecz najwięcej zależy od stopnia przewinienia - powiedział ekspert w rozmowie z money.pl
Jego zdaniem ignorowanie wyroku TSUE ws. kopalni Turów przez polski rząd może oznaczać kary w wysokości od kilkuset tysięcy do kilku milionów euro dziennie.
W połowie 2017 roku, TSUE nakazał Polsce wstrzymanie wycinki w Puszczy Białowieskiej. Początkowo rząd ignorował postanowienie Trybunału, jednak gdy zaczęto grozić karami finansowym w wysokości 100 tys. euro dziennie, wycinka została wstrzymana. Gdyby TSUE zastosował taką samą karę za kwestię sądownictwa, Polska płaciłaby równowartość 450 tys. zł dziennie, co daje miesięcznie 13,5 mln zł. Dziś trudno jednak wysokość kary oszacować, a do jej wymierzenia może minąć nawet pół roku.