TSUE nakazał Polsce zapłacić 500 tys. euro dziennie za utrzymanie wydobycia w kopalni Turów. Wcześniej Trybunał zdecydował, że Polska powinna wstrzymać prace kopalni do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu z Czechami. Polska tego nie zrobiła, dlatego Czesi wnieśli o zasądzenie od Polski na rzecz budżetu Unii kary pieniężnej w wysokości 5 mln euro dziennie. Kara nałożona przez TSUE jest zatem znacznie niższa.
- Nie można zamknąć kopalni, nie można zamknąć elektrowni. To jest około 7 proc. udziału w rynku energetycznym w Polsce - powiedział lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z RMF FM. - Niech rząd zaprosi nas na konsultacje. Niech pan premier powie: Nie daję rady, pomóżcie. I jedziemy - dodał.
Zapytany, co Polska może zaproponować Czechom w obecnej sytuacji, Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiedział: "Odszkodowanie". - Tu jest grzech zaniedbania, który został popełniony przez rządzących i dzisiaj muszą posprzątać to co narozrabiali - skomentował.
Premier Mateusz Morawiecki podczas wtorkowej konferencji prasowej skomentował sytuację, jaka ma miejsce wokół kopalni Turów. - Nikt w Europie nie powinien w sposób arbitralny podejmować decyzji, która naraża bezpieczeństwo energetyczne kraju; która powoduje, że bez prądu, bez ciepła mogą pozostać miliony obywateli - powiedział polityk i dodał, że ta "decyzja jest zupełne błędna, jest absolutnie arbitralna, oparta o błędne przesłanki".
- W toku ostatnich kilku miesięcy próbowaliśmy zawrzeć porozumienie z Republiką Czeską, jednak trzeba przypomnieć, że Czesi zachowywali się w sposób absolutnie bez dobrej woli - stwierdził premier. Mateusz Morawiecki podkreślił, że rząd nie zamierza wyłączyć z funkcjonowania kopalni i elektrowni Turów. - Są one fundamentalnie ważne dla funkcjonowania naszego systemu energetycznego. (...) To nie jest sprawiedliwy wyrok - zaznaczył.
Dopytywany o to, co konkretnie zamierza zrobić, Morawiecki podkreślił, że "użyjemy wszelkich możliwych środków, które służą przedstawieniu naszej argumentacji, jak również będziemy posługiwać się całym arsenałem argumentacji o charakterze politycznym i społecznym". - Uważam, że nie można dopuścić do tego, żeby poprzez wyrok TSUE zagrozić zdrowiu i życiu Polaków, dziesiątkom tysięcy miejsc pracy, bezpieczeństwu energetycznemu - powiedział.