Glapiński rozpływa się nad stanem polskich finansów. Ekonomista: Polska wiarygodność wisi na włosku

- My bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie sobie zapewnić dynamiczny rozwój - tak w kontekście braku akceptacji Krajowego Planu Odbudowy wypowiedział się Adam Glapiński, szef NBP. - Pan Glapiński nie czytał chyba raportów agencji ratingowych - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl ekonomista, dr Sławomir Dudek.
Zobacz wideo Marek Belka kontra Adam Glapiński. Pojedynek na argumenty w "Studiu Biznes"

Adam Glapiński, szef Narodowego Banku Polskiego, w trakcie Kongresu 590 skomentował stan polskich finansów. - Utrzymaliśmy wzrost płac i wszystkie te elementy, o które rząd cały czas dbał. Płaca minimalna się podniosła niesamowicie, wyeliminowaliśmy skrajną biedę. Od czasów rozbiorów nie mieliśmy takich sukcesów - stwierdził. 

Glapiński: Poradzimy sobie bez środków zagranicznych. Ekspert: To mrzonki

Odniósł się też do kwestii Krajowego Planu Odbudowy. Polska - jako jedyny kraj UE - nie poznał bowiem daty akceptacji KPO. Komisja Europejska na początku września otwarcie przyznała, że analizę naszego wniosku wstrzymuje, bo kwestie praworządności budzą wątpliwości. 

Adam Glapiński sugerował, że ewentualny brak środków nie byłby problemem. - My bez środków zagranicznych jesteśmy w stanie dokonać rozbudowy energetyki jądrowej, my bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie sobie doskonale zapewnić ten dynamiczny rozwój. Tym bardziej że duża część tych środków to jest pożyczka - stwierdził Glapiński.

O komentarz do stanowiska szefa NBP poprosiliśmy eksperta. Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR podkreślił, że pożyczki, które mają być nam przyznane w ramach KPO stanowią mniejszą część wnioskowanej kwoty. 24 mld zł ma nam zostać przyznane jako bezzwrotna dotacja, a 12 mld euro jako pożyczki. 

- Słowa prezesa Glapińskiego to mrzonki. Polska wiarygodność wisi na włosku EUROSTATU. Gdyby nie to, że raportujemy do europejskiego urzędu statystycznego, nikt nie uwierzyłby w  polskie statystyki finansów publicznych - podkreślił. 

Ekspert FOR ocenił słowa Glapińskiego jako potencjalnie ryzykowne dla Polski. - Nie dość, że lekceważy polską konstytucję i nie dba dostatecznie o wartość pieniądza i lekceważy wysoką inflację, to jeszcze "dokłada do pieca" wypowiedziami, które między wierszami sugerują, że możemy zaryzykować niezaakceptowanie warunków KE. I przez to odrzucić środki z KPO. - Pan Glapiński nie czytał chyba raportów agencji ratingowych, które wśród ewentualnych ryzyk wymieniają problemy z  zatrzymaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy - wskazał dr Dudek. 

Podkreślił też, że nie jest prawdą, iż Polska nie zaciągnęła żadnych pożyczek. - Polska już korzysta z innego instrumentu pożyczkowego, tj. SURE na wsparcie zatrudnienia. Warunki tych pożyczek są atrakcyjne i - jak widać - polski rząd z nich korzysta.

Chodzi o projekt, w ramach którego Polska uzyskała z Unii Europejskiej blisko 5 mld euro (ok. 23 mld zł). 

Ekspert: Środki z UE są ważne, ale ważniejszy jest wspólny rynek

- Środki EU są ważnym elementem wspomagającym rozwój gospodarczy, ale należy zaznaczyć, że nie najważniejszym. To nie stricte środki EU decydują o bardzo pozytywnym bilansie korzyści z członkostwa w EU, ale wspólny rynek, presja na reformy gospodarcze, presja na dyscyplinę fiskalną, wzrost wiarygodności kraju. Dobrze wykorzystane środki z EU mogą przyspieszyć wzrost gospodarczy, ale nie determinują wzrostu w całości. To trzeba pamiętać - wyjaśnił ekspert. 

Zdaniem dra Dudka rezygnowanie ze środków KPO byłoby zagrożeniem dla Polski. - Środki z KPO w nadchodzących miesiącach dałyby oddech finansom publicznym, które zadłużyliśmy mocno w czasie kryzysu. Moim zdaniem jeżeli Polska zrezygnuje z tych środków, rynki finansowe bardzo negatywnie ocenią tę decyzję. A to odbije się na kursie walutowym i wzroście kosztów polskiego długu.

Ekspert o środkach z UE: Gdyby nie one musielibyśmy zwiększyć dług Polski do 80 proc. PKB

Jego zdaniem środki EU pozwalają na szybszy wzrost, pozawalają też na finansowanie  ważnych projektów bez zwiększania długu.

- Łączna wartość środków europejskich to na koniec 2020 łącznie prawie 600 mld zł netto. Gdybyśmy musieli taką kwotę sfinansować z długu krajowego, to wyniósłby on już prawie 2 biliony zł, tj. ponad 80 proc. PKB. Chyba nie o to chodzi - zauważa ekonomista. 

Dr Dudek podkreślił też, że "środki z UE to nie wszystko". - Po pierwsze trzeba je dobrze wydać. W Grecji mamy wiele pokazowych inwestycji zarastających trawą. Po drugie - jest coś ważniejszego, niż pieniądze z UE. Najważniejszy jest wspólny rynek. Korzyści z niego są pięciokrotnie większe, niż wartość napływu funduszy - stwierdził dr Dudek. 

Zdaniem rozmówcy next.gazeta.pl  korzystanie ze środków z UE jest jak najkorzystniejsze. - Rezygnacja z nich jest wbrew racji stanu naszego kraju.

Więcej o: