Oprocentowanie kredytów "frankowych" jest zwykle sumą dwóch elementów - marży banku oraz rynkowej stawki LIBOR CHF (najczęściej LIBOR 3M CHF). Tyle że decyzją brytyjskiego nadzoru stawki LIBOR od 2022 r. nie będą już publikowane. Powód? Zarzuty, że stopa nie jest reprezentatywna, a banki mogły manipulować jej wysokością.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, od początku 2022 r. stawkę LIBOR CHF zastąpi stopa SARON, administrowana przez szwajcarską instytucję SIX Swiss Exchange Financial Information AG. To na jej podstawie wyliczane ma być oprocentowanie kredytów "frankowych".
Aktualnie stawka LIBOR 3M CHF wynosi ok. -0,77 proc., zaś SARON ok. -0,72 proc. Oznacza to, że SARON przyjmuje delikatnie wyższą wartość, co przełożyłoby się na nieco (choć raczej symbolicznie) wyższą ratę. Jednocześnie w celu minimalizacji skutków zmiany LIBOR-u na SARON Komisja Europejska zaproponowała w rozporządzeniu odpowiedni współczynnik korygujący.
Zgodnie z treścią rozporządzenia, klienci nie muszą podpisywać żadnego aneksu do umowy. Zmiana w nich stopy LIBOR CHF na SARON ma odbyć się automatycznie, z mocy prawa. Banki mają tylko obowiązek poinformowania klientów o tej modyfikacji. Ewentualnie, jeśli ktoś ma w umowie klauzulę awaryjną na wypadek zakończenia publikacji LIBOR, to wówczas ona zostanie "aktywowana" i stawkę LIBOR zastąpi wskazany w niej inny wskaźnik. Takie zapisy są jednak dużą rzadkością.
Więcej o kredytach mieszkaniowych przeczytaj na Gazeta.pl
Jak napisała w rozporządzeniu Komisja, Polska jest - obok Francji, Holandii, Słowenii i Austrii - krajem, w którym obowiązują umowy kredytowe oparte o LIBOR CHF. Ich łączna wartość sięga 35 mld euro.
Na koniec 2020 r. w Polsce kredyt "frankowy" miało ponad 430 tys. gospodarstw domowych. Stanowiły one około 21 proc. całego portfela kredytów hipotecznych. Łączna wartość kredytów frankowych sięgała około 99 mld zł (ok. 22 mln euro). Większość kredytów na okres spłaty kończący się po 2030 r.