Rząd wraca do pomysłu "Twój samochód - Twój mandat". Polega on na tym, że mandat za przekroczenie prędkości zapłaci właściciel samochodu, a nie kierowca. Rządowa propozycja wprowadza dwie kluczowe zasady w tej sprawie.
Pierwsza zasada polega na tym, że właściciel pojazdu zapłaci mandat, gdy będzie unikał odebrania zawiadomienia o karze, np. nie odbierze korespondencji i nie odpisze, czy prowadził samochód lub nie wskaże kierowcy. Natomiast zgodnie z drugą zasadą, jeśli wskazana przez właściciela pojazdu osoba nie przyjmie mandatu, nie będzie dalszych poszukiwań, a karę zapłaci właściciel - wyjaśnia RMF FM.
- Zgodnie z naszym założeniem, chcemy dać szansę właścicielowi, by wskazał osobę kierującą. Ale w pewnym momencie ten "łańcuszek" przecinamy i to przecinamy stosunkowo szybko, aby wyegzekwować kwotę mandatu, który został nałożony - powiedział wiceminister infrastruktury Rafał Weber w rozmowie z RMF FM. Stacja dowiedziała się, że projekt ustawy w tej sprawie jest gotowy i za dwa tygodnie powinien trafić do konsultacji społecznych oraz na posiedzenie rządu, natomiast w pierwszej połowie 2022 r. powinien zostać uchwalony.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Trwają również prace nad nowelizacją ustawy Prawo o ruchu drogowym, która przewiduje m.in. surowsze kary za przekraczanie dozwolonej prędkości. Kierowcy, którzy będą poruszać się o 30 km/h szybciej niż dopuszczają przepisy, zapłacą co najmniej 800 zł mandatu. Obecnie wynosi on od 200 do 300 zł.
Nowela zakłada znaczne podniesienie stawek mandatowych dla osób prowadzących pojazd po spożyciu alkoholu oraz stworzenie recydywy, czyli podwójnego karania tych, którzy w ciągu dwóch lat dopuścili się tego wykroczenia drogowego. Przewiduje również podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny z 5 do 30 tysięcy zł. Głosowanie nad całością proponowanych przepisów w Senacie odbędzie się w piątek 26 listopada.