Turcja z 20-procentową inflacją, a Erdogan bez zmian. "Kurczowo, niemal rozpaczliwie będzie trzymać się władzy"

Maria Mazurek
Lira bije rekordy słabości, inflacja przebija 20 procent i to wcale nie jest koniec przyspieszenia wzrostu cen. Turcja staje się polem eksperymentalnej polityki monetarnej, w której nie bank centralny, a prezydent kraju gra główną rolę. - Obawiam się, że w desperacji może podejmować kolejne, irracjonalne decyzje ekonomiczne - mówi Next.gazeta.pl Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej.

Czwarta fala, trzecia dawka szczepionki, kolejny wariant - co dalej z koronawirusem i jak będą wyglądać szczepienia i obostrzenia? Stopy procentowe - dlaczego tak dużo teraz się o nich mówimy, czy jeszcze mogą wzrosnąć i co to oznacza dla naszych portfeli? Nowy rok, nowe, wyższe rachunki - za co będziemy płacić więcej i o ile, czy tarcza antyinflacyjna pomoże i komu? Wybierzcie temat rozmowy z ekspertem w programie Q&A - zapraszamy do głosowania pod tym linkiem.

Obserwowanie kursu tureckiej waluty przypomina często śledzenie szalonej jazdy kolejki górskiej. Co raz lira bije nowy rekord słabości, a w ciągu dnia zmienność notowań potrafi sięgać nawet 9 proc. Przepis na silne osłabienie liry jest zwykle jeden: publiczne wystąpienie prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana.

Turcja. Lira bije rekordy słabości

Tak było i w ubiegłym tygodniu. Lira przebijała historycznie niskie poziomy w notowaniach wobec dolara. W poniedziałek przed południem za jednego dolara na rynku trzeba było płacić grubo ponad 13 lir (13,7) - jeszcze miesiąc temu było to 9,7 liry, na początku roku ponad 7 lir, a pięć lat temu 3,7.

Notowania dolara wobec liry, wykres miesięczny.Notowania dolara wobec liry, wykres miesięczny. Źródło: investing.com

Notowania dolara wobec liry, wykres za ostatnich pięć lat.Notowania dolara wobec liry, wykres za ostatnich pięć lat. Źródło: investing.com

Lira osłabia się od dawna, ale w tym roku skala przeceny jest wyjątkowa. Od początku stycznia turecka waluta straciła na wartości ponad 40 proc. W minionym tygodniu bank centralny podejmował próby interwencji, ostatnio w piątek. Skuteczność? Niewielka. Waluta umacniała się, a potem znów traciła na wartości. 

- Firmy prywatne, sektor publiczny i zwykli ludzie mają kredyty, często w walutach obcych, a lira się gwałtownie osłabia. Państwo ma ograniczone możliwości, jeśli chodzi o interwencje walutowe, choć co jakiś czas bank centralny próbuje to robić. Ale to marnowanie pieniędzy, jeśli jednocześnie prezydent wymusza obniżki stóp procentowych w ramach walki z inflacją - mówi Adam Balcer, dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej, który sytuację w Turcji śledzi od lat. 

Erdogan mówi, bank centralny robi, inflacja szaleje

Turecki prezydent prowadzi mocno nieortodoksyjną narrację dotyczącą polityki monetarnej: jego zdaniem wysokie stopy procentowe powodują wzrost inflacji i dlatego należy je obniżać. Takie podejście jest niezgodne i z teorią ekonomii, i z praktycznymi obserwacjami działań banków centralnych. Im wyższe stopy, tym wyższy koszt pożyczania pieniędzy, co oznacza mniej środków na rynku do wydawania - wysokie wydatki napędzają inflację. Tak to działa i działanie to sprawdza się w praktyce. Dlatego banki centralne, jeśli chcą walczyć z wysoką inflacją, podnoszą stopy, jak na przykład nasz NBP w ostatnich dwóch miesiącach. Zapewne to, co uważa na ten temat Recep Tayyip Erdogan, nie robiłoby aż tak dużego wrażenia na inwestorach rynku walutowego, gdyby nie fakt, że prezydent de facto steruje polityką monetarną w kraju. 

Więcej wiadomości ze świata i z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl. 

- Turcja to reżim autorytarny, o niezależności banku centralnego nie ma mowy. W ciągu ponad dwóch lat prezydent Erdogan zmusił do odejścia trzech prezesów tego banku - za to, że nie chcieli być figurantami i wspierać jego "kosmicznych" poglądów gospodarczych - mówi Adam Balcer. 

Nie tylko szefowie banku tracili stołki. W październiku Erdogan przeprowadził czystkę, usuwając trzech członków komitetu wyznaczającego stopy procentowe, zwolenników ich podnoszenia. W miniony czwartek, 2 grudnia, mianował zaś nowego ministra skarbu i finansów - został nim dotychczasowy wiceminister, Nureddin Nebati. Poprzedni, Lutfi Elvan, miał poprosić o dymisję. 

Od września centralny bank Turcji, pod naciskiem Erdogana, ciął stopy już trzy razy, główna spadła o 400 punktów bazowych, z 19 do 15 procent. Wcale nie spada za to inflacja. W piątek poznaliśmy najnowsze dane: w listopadzie inflacja w Turcji wzrosła do 21,3 proc. rok do roku, mocniej od oczekiwań. To nie wszystko. Ceny producentów zwiększyły się o ponad 54 proc. w ujęciu rocznym! To dowód na to, że słaba lira uderza w ceny importowanych towarów i produktów i w niedalekiej przyszłości przełoży się też na wskaźnik cen konsumpcyjnych, czyli główną miarę inflacji. Według ekonomistów, w najbliższych miesiącach może ona sięgnąć 30 proc. Tymczasem oficjalnym celem inflacyjnym tureckiego banku centralnego jest 5 proc. 

Kłopoty z importem pojawiły się w przypadku leków. Już wcześniej pandemiczne zatory w handlu i niedobory towarów sprawiły, że branża farmaceutyczna donosiła o brakach w zaopatrzeniu. Po listopadowym gwałtownym osłabieniu waluty problem tylko się pogłębił. Zapasy niepokojąco się kurczą, a hurtownie zwlekają z ich uzupełnieniem, bo przy obecnym kursie liry koszty importu silnie wzrosły. Przedstawiciele branży ostrzegają, że z racji sezonowości chorób najgorzej może być teraz z dostępnością m.in. leków na przeziębienia, w tym dla dzieci, przeciwcukrzycowych oraz regulujących ciśnienie.  

- Produkcja czy import leków jest nie do utrzymania przy obecnych kursach walutowych - mówił Agencji Reutera nieco ponad tydzień temu szef tureckiego branżowego stowarzyszenia, które zamierza poprosić turecki rząd o zatwierdzenie przynajmniej 35-procentowych podwyżek cen leków od przyszłego roku. Ceny te od kilkunastu lat podlegają systemowi referencyjnemu opartemu na cenach w pięciu unijnych państwach, jako punkt odniesienia dla Turcji wybierane są ceny z najtańszego z tych rynków w przeliczeniu na kurs euro ustalany raz w roku. W tym roku ten kurs to 4,6 lir za euro, tymczasem rynkowy kurs to już ponad 15 lir. 

Zobacz wideo Świat ma teraz problem nie tylko z cenami energii. Drożeje niemal wszystko

Słupki poparcia i wybory w tle

Wciąż wielu Turków narrację prezydenta przyjmuje i w nią wierzy. - Warto pamiętać, że AKP, partia Erdogana, doszła do władzy w momencie, kiedy inflacja była wysoka i sytuacja gospodarcza trudna. AKP obiecała radykalną poprawę ekonomiczną i w pierwszych latach jej rządów rzeczywiście do niej doszło. W ostatnich latach jednak pojawiły się problemy, a to, co teraz dzieje się z inflacją, lirą i obligacjami rządowymi, to już niemal katastrofa - zauważa Adam Balcer. 

Erdogan powtarza jak mantrę, że cięcia stóp są niezbędne, by wzmocnić eksport, akcję kredytową, a w konsekwencji wzrost gospodarczy i rynek pracy (bezrobocie w Turcji to, według najnowszych danych, za wrzesień, 11,5 proc.). Za wzrost cen wini bliżej nieokreślonych graczy z zagranicy. Opozycja wzywa do wcześniejszych wyborów - zgodnie z planem powinny się odbyć w 2023 roku (zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne). - To bardzo ważna data, 100-lecie powstania Republiki Tureckiej. Na pewno władze chciałyby wokół tego zbudować opowieść o świetności kraju, w przypadku krachu ekonomicznego trudno to będzie zrobić - zauważa ekspert Kolegium Europy Wschodniej.

Poparcie dla Erdogana jest na najniższym poziomie od sześciu lat. Od kilku miesięcy już pojawiają się sondaże, które wskazują, że w głosowaniu ogólnokrajowym wygraliby kandydaci opozycji. W badaniach traci także sama partia AKP. - Partia Erdogana jest bez szans, jeśli powstanie szeroki blok ugrupowań opozycyjnych. Ważne aby dołączyły do niego nieduże partie, które założyli byli kluczowi politycy AKP, jak Ali Babacan - symbol boomu ekonomicznego i racjonalnej polityki finansowo-politycznej oraz były premier Ahmet Davutoglu - mówi Adam Balcer. 

I teraz ważne pytanie: jak w takiej sytuacji, pogorszenia realiów życia ludności, pojawiających się protestów, głębokiego podziału społecznego i spadających słupków poparcia zachowa się Recep Tayyip Erdogan? 

- Erdogan jest bardzo osłabiony i mam wrażenie, że kurczowo, niemal rozpaczliwie będzie trzymać się władzy. Obawiam się, że w desperacji może podejmować kolejne, irracjonalne decyzje ekonomiczne. Po wyborach w Turcji, w przypadku porażki może pojawić się problem z akceptacją ich wyniku przez obecnego prezydenta. Jest prawdopodobne, że odsunięcie od władzy nie odbędzie się tylko przez kartkę wyborczą, ona będzie oczywiście katalizatorem, ale do zmiany będzie potrzebna jeszcze ulica, czyli masowe protesty. Niewykluczone, że dojdzie do rozlewu krwi. Najgorszy scenariusz dla Turcji do stłumienie protestów i dyktatura w stylu Wenezueli - podsumowuje dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej.

Więcej o: