Rada Polityki Pieniężnej lubi zaskakiwać, ale tym razem tak się nie stało. Eksperci spodziewali się podwyżki stóp procentowych o 50 punktów bazowych i dokładnie taką RPP (to organ decyzyjny NBP) ogłosiła.
Oczywiście, mowa o średniej oczekiwań, bo ich rozstrzał był spory. Na przykład ekonomiści banku PKO BP, Credit Agricole i BNP Paribas zakładali wzrost o 50 punktów, mBanku o 25 punktów, a Pekao SA o 75 punktów bazowych. Średnia okazała się dobrą prognozą - główna stopa wzrosła z 1,25 proc. do 1,75 proc. Tym samym przebiła poziom sprzed pandemii, który do marca zeszłego roku wynosił 1,5 proc. Wcześniej był utrzymywany bez zmian przez kilka lat, od marca 2015 roku. Stopy wyższe niż 1,75 proc. mieliśmy ostatnio przed marcem 2015 (kiedy spadły z 2 do 1,5 proc.).
Stopy procentowe wzrosły trzeci miesiąc z rzędu, łącznie już o 165 punktów bazowych, do poziomu 1,75 proc. Pierwszy raz Rada zdecydowała się na to w październiku. Wtedy było to zaskoczeniem. Po pierwsze dlatego, że z wcześniejszych wypowiedzi prezesa NBP (i przewodniczącego RPP) Adama Glapińskiego można było wnioskować, że podwyżki czekają nas najwcześniej w listopadzie. Poza tym część ekspertów, którzy obstawiali wzrost, zakładała, że będzie on symboliczny ("sygnalny", jak mówił jeden z członków RPP), na poziomie 15 punktów bazowych, tymczasem główna stopa procentowa wzrosła o 40 punktów bazowych. Miesiąc później znów mieliśmy podwyżkę i tutaj również zaskoczyła skala - 75 punktów bazowych. Teraz stopy wzrosły o 50 punktów i według ekspertów to wcale może nie być koniec.
Rada Polityki Pieniężnej w środę zadecyduje o stopach procentowych. Ekonomiści spodziewają się kolejnej podwyżki. Jak na razie, w październiku i listopadzie główna stopa wzrosła o 115 punktów bazowych. Co to oznacza dla kredytobiorców i dlaczego jest ważne dla nas wszystkich? Wasze pytania zadamy ekspertowi. Przysyłajcie je na adres: news_gazetapl@agora.pl.