Stanisław Karczewski, polityk PiS, został zapytany o aktualne ceny żywności. Były marszałek Senatu przyznał, że nie jest w stanie powiedzieć, jak bardzo się zmieniły. Dziennikarka Radia Zet spytała go też, czy często sprawdza stan swoich finansów. - Bardzo rzadko zerkam na konto - przyznał. Stanisław Karczewski powiedział też, że nie analizuje na bieżąco cen podczas zakupów. - Tego to nie liczę, ale wiem, że jest zmiana cen dosyć istotna - stwierdził.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Rozmówca radia odpowiedział również na pytanie o ceny chleba. - Zależy gdzie i jaki bochenek się kupuje. W jednym z dyskontów płaciłem 2,70 zł. Ale kupowałem też w piekarniach, w których chleb kosztował 12 zł - stwierdził.
Polityk został następnie zapytany o aktualne ceny oleju. - Podobno zdrożał, nigdy nie wiem. Kupuję olej. Ktoś mi zwrócił uwagę, że zdrożał - stwierdził. Wyjaśnił też, że kupił dużą butelkę produktu i jeszcze nie sprawdził ceny. - Wszystko kupuję, wędliny, owoce. Lubię robić zakupy - stwierdził.
Politycy obozu władzy pytani są o ceny, bo inflacja sięgająca ośmiu procent stanowczo je winduje. We wrześniu o cenę chleba spytano premiera. Mateusz Morawiecki konkretnej kwoty nie wymienił, chociaż odpowiadał na pytanie przez półtorej minuty.
- Staram się od czasu do czasu robić zakupy, żeby właśnie w sklepie spożywczym zobaczyć, jakie są ceny, porównuję je też do cen w skupie. Pani mnie pyta o ceny w sklepach, a po drugiej stronie są rolnicy. Rolnicy cieszą się, że z wyjątkiem cen na trzodę chlewną akurat rosną ceny pszenicy, kukurydzy, rzepaku. Nawet mleko rośnie. W związku z tym jest to miecz obosieczny. Gdybyśmy mieli malejące ceny, to równocześnie dla rolników oznaczałoby to niezwykle trudny czas - mówił szef rządu.
Marek Suski został przyłapany na nieznajomości cen masła. - Jak chodzę do sklepów, to mam listę od żony i robię zakupy zbiorczo. Nie oglądam cen, bo są paski na wyrobach, nie ma cen. Nie zwracam uwagi. Nigdy nie poszedłem do sklepu i nie kupowałem samego masła - próbował wybrnąć spytany przez dziennikarza Radia Zet.
W kontekście dyskusji o cenach i stanie konta warto przypomnieć wypowiedź Stanisława Karczewskiego z 2017 roku. Podczas głodowego protestu lekarzy stwierdził on, że "zamiast głodować i domagać się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, powinni przestać myśleć o pieniądzach". - Naprawdę warto pracować dla jakiejś idei - powiedział polityk PiS.
Jak przypominaliśmy Karczewski za pełnienie swojej funkcji w izbie wyższej otrzymywał ponad 16 tys. złotych miesięcznie. Zarobki lekarzy rezydentów, którzy znajdowali się wśród protestujących, oscylowały w granicach 2275-2777 zł "na rękę".
Olej, masło, chleb, czyli podstawowe produkty spożywcze, wyraźnie zdrożały. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez agencję CMR oraz portale Gazeta.pl i Handelextra.pl.
- W listopadzie ten koszyk jako całość podrożał o 6,6 proc. rok do roku. Najmocniej wzrosły ceny oleju - o 37,3 proc. rok do roku. W listopadzie ubiegłego roku litr oleju rzepakowego wiodącej marki kosztował 7,23 zł, teraz to już blisko 10 zł - 9,93 zł. Na wzrost wpływa sytuacja na globalnych rynkach. Ceny rzepaku od wielu miesięcy pozostają wysokie, na giełdach europejskich rzepak w ciągu roku podrożał o ponad 30 proc. To skutek m.in. suszy i słabszych zbiorów w Kanadzie, których nie równoważy produkcja z innych regionów świata - wyjaśnia Michalina Szczepańska z Handelextra.pl.
Ekspertka odniosła się też do innych cen. - Kostka 200 gramów kosztowała w październiku średnio 6,95 zł - i to jest średnia cena uwzględniająca także promocje, które w przypadku tego produktu często się zdarzają (zwykle przy zakupie więcej niż jednej kostki). Jeszcze na początku tego roku, w lutym, za masło z naszego koszyka trzeba było zapłacić średnio 5,12 zł. Masło drożeje, bo produkcja mleka w krajach, które są największymi jego eksporterami, nie nadąża za zapotrzebowaniem - stwierdziła.
Następny koszyk, z cenami za grudzień, pokażemy po 15 stycznia.