Zrobieni jak w Black Friday. Nowe dane pokazują, że w sklepach płacimy mniej, ale więcej [WYKRES DNIA]

Mimo obniżki VAT na dużą część żywności ceny w sklepach i tak są wyższe niż na początku 2022 r. Według wyliczeń ekonomistów z PKO BP w styczniu średnio poszły one w górę mocniej, niż spadły w lutym po uruchomieniu tarczy antyinflacyjnej 2.0.
Gromadzone przez nas dane z jednego ze sklepów internetowych wskazują, że po obniżce VAT na żywność ceny detaliczne żywności i napojów spadły o ponad 2 proc. tydzień do tygodnia. Jednak z uwagi na styczniowe podwyżki ceny na początku lutego były nieznacznie wyższe niż przed miesiącem

- wynika z analizy ekonomistów z PKO Banku Polskiego. Ich wyliczenia wskazują, że koszyk żywności i napojów w badanym sklepie był na początku lutego o 0,42 proc. droższy niż miesiąc wcześniej. Gwoli ścisłości - ta liczba to średnia arytmetyczna zmian cen analizowanych produktów. Oznacza to, że np. zmiana ceny bułki i oleju zostały potraktowane tak samo, choć zapewne większość z nas pieczywo kupuje częściej (a więc jego zmiana ceny ma większą wagę dla naszych portfeli). 

embed

W danych PKO BP widać nie tylko to, że w styczniu ceny żywności i napojów wyraźnie rosły, lecz także rosły coraz szybciej - w każdym kolejnym tygodniu tempo wzrostu było coraz wyższe. Obniżenie stawki VAT na żywność ten rajd zakończyło.

Zobacz wideo Tarcza antyinflacyjna 2.0 - rozwiązanie, które pomoże? Kaźmierczak: Pomoże, na krótko

Styczeń miesiącem podnoszenia cen

Podobną tendencję - choć z niego innym rezultatem na końcu - pokazują odczyty indeksu Online CASE CPI, przygotowywanego przez Fundację CASE. Opisuje je Marek Chądzyński na portalu 300gospodarka.pl. Analiza CASE również wskazuje na około dwuprocentowy spadek cen żywności ogółem pomiędzy ostatnim tygodniem stycznia a tygodniem rozpoczętym 7 lutego. Jednocześnie wynika z niej, że po obniżce VAT ceny żywności są niższe (a nie delikatnie wyższe, jak wyszło PKO BP) niż na początku stycznia - o ok. 1 proc.

Wiele zależy też od konkretnej kategorii. Z danych CASE wynika, że wyższe miesiąc do miesiąca są ceny m.in. owoców czy kasz, ale też po prostu towarów, których obniżka VAT nie objęła (np. cukru czy czekolady). Według CASE o ok. 3-4 proc. potaniały natomiast np. mięsa, jaja czy masło.

To porównanie dotyczy jednak - warto to powtórzyć jeszcze raz - cen z początku lutego (czyli już po obniżce VAT) z tymi z pierwszych dni stycznia. Gdyby sprawdzić wyłącznie wzrost cen w styczniu, to żywność ogółem podrożała według tego badania o ponad 1,6 proc. W górę poszły ceny wszystkich analizowanych kategorii produktów poza makaronami, w tym np. kasze o 4 proc., a drób czy margaryna o blisko 3 proc.

Zarówno dane PKO BP, jak i Fundacji CASE potwierdzają na liczbach to, co Polacy widzieli też na własne oczy w sklepach - styczeń był miesiącem istotnych wzrostów cen żywności.

Potwierdza to także Karol Kamiński z Centrum Analiz Grupy AdRetail. AdRetail to jedna z firm - obok UCE Research i Hiper-Com Poland - prowadzących cykliczną ogólnopolską analizę cen detalicznych.

Zauważalne było, że w styczniu sklepy zaczęły podnosić ceny, żeby pod koniec miesiąca lub na początku lutego je obniżyć. W ten sposób zabezpieczyły swoje interesy tuż przed wprowadzeniem zerowego VAT-u na żywność

- komentuje Kamiński. Ekspert dodał jednak, że za podwyżkami stał nie tylko partykularny interes producentów czy sieci handlowych, lecz także podwyżki kosztów po ich stronie. Chodzi m.in. o rosnące koszty surowców, produkcji czy transportu.

"Po świętach pozmieniała się większość cen"

Jeżeli przedsiębiorcom rachunki za gaz czy prąd rosną o 300, 400, 500 czy 600 proc., to nie będzie to oznaczać, że wytwarzane przez nich produkty będą tańsze

- ocenia w rozmowie z Gazeta.pl ekonomista Rafał Mundry. Jednocześnie niezbyt pochlebnie wypowiada się o obniżce VAT na żywność jako recepcie na inflację. Uważa, że rząd powinien raczej działać w kierunku obniżenia kosztów po stronie producentów.

A tymczasem poprzez zniesienie VAT-u na żywność rząd obniża koszty po stronie popytu, czyli konsumentów. W tej sposób wręcz może dołożyć cegiełkę do tego, aby inflacja nie spadła albo nawet rosła jeszcze szybciej. Konsumenci mają bowiem jeszcze więcej środków, więc jeszcze bardziej mogą napędzać popyt. Sprzedawcy mogą mówić: "I tak ludzie mają pieniądze i będą kupować drożej, więc podniesiemy ceny"

- uważa Mundry.

Mundry od kilku lat skrupulatnie notuje swoje wydatki zakupowe. W ten sposób zgromadził już pokaźną "bazę danych" o cenach poszczególnych towarów na przestrzeni lat. Z jego obserwacji również wynika, że w styczniu (a także jeszcze pod koniec 2021 r.) mieliśmy do czynienia z bardzo wyraźnymi podwyżkami w sklepach.

Przyznam, że w pierwszej połowie 2021 r., a nawet w trzecim kwartale, nie widziałem wzrostów cen. W moim zwykłym koszyku dóbr - zawierającym np. pieczywo, wędliny, nabiał, ser, owoce, warzywa itp. - dopiero jakiekolwiek ruchy w dyskontach zauważyłem w czwartym kwartale 2021 r. Natomiast to, co zaczęło się dziać jakiś tydzień przed Bożym Narodzeniem, a potem tuż po świętach... Jeżeli co tydzień wklepuję do excela ceny produktów, to niemalże znam je na pamięć. Po świętach pozmieniała się większość cen. To było dla mnie duże zaskoczenie. To nie jest tak, że dyskonty zaczęły podnosić ceny tydzień temu. One zaczęło to robić już miesiąc temu

- mówił nam Mundry na początku lutego, gdy w życie wchodziła obniżka podatku VAT na (dużą) część żywności.

1 lutego do 0 proc. spadła stawka VAT na wszystkie artykuły spożywcze, które dotychczas objęte były stawką 5 proc. To większość "standardowego" koszyka zakupowego, Mundry szacuje, że ok. 80 proc. Zerowy VAT na żywność objął m.in. pieczywo, owoce, warzywa, nabiał, mąka, makarony, ryż, sery, wędliny, mięso czy ryby. Z drugiej strony - stawkami 8 lub 23 proc. objęte są nadal np. musztarda, ketchup, majonez, niektóre przyprawy (np. pieprz, tymianek, liście laurowe), woda, cukier czy czekolada. 

Zerowy VAT na żywność obowiązuje do końca lipca br. Przynajmniej na razie, bo nie da się wykluczyć, że obniżka zostanie z nami na dłużej.

Więcej o: