Eksperci odszyfrowali Polski Ład. Rząd podniósł podatek dla części zatrudnionych do 40 proc.

Już od pierwszego zarobionego złotego płacimy dziewięcioprocentowy podatek na NFZ. To zdaniem Jarosława Nenemana, ekonomisty z Uniwersytetu Łódzkiego, jeden z głównych powodów, dla których realne obciążenia dla zatrudnionych na etacie mogą być wyższe.

Polski Ład to zdaniem rządu jedna z najważniejszych reform podatkowych ostatnich lat. Zwiększono kwotę wolną od podatku, podniesiono drugi próg podatkowy, wprowadzono nowy sposób rozliczania składki zdrowotne. Zdaniem ekspertów, którzy na zlecenie "Rzeczpospolitej" przeanalizowali nowe zapisy, sens Ładu sprowadza się tak naprawdę do znaczącego podniesienia podatku dla części osób. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Dr Sławomir Dudek komentuje kłamstwa inflacyjne rządu

Składka zdrowotna, czyli nowy podatek

Eksperci porównali zarobki, stosując zasady obowiązujące w ubiegłym roku oraz nowe. Co się okazało? "Dzisiejszy poziom obciążeń podatkowych można było osiągnąć — bez dodatkowych komplikacji — po prostu nieznacznym podniesieniem kwoty wolnej oraz wprowadzeniem niemal 40-proc. stawki dla pracowników zarabiających powyżej 12,8 tys. brutto" - pisze dziennik. I to właśnie 40 proc. jest realnym obciążeniem, chociaż "na papierze" podatek wynosi jedynie 32 proc. 

Jarosław Neneman, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego, "ukrycie" podatku tłumaczy nowymi zasadami rozliczenia składki zdrowotnej. I dziś, i wcześniej, wynosi ona 9 proc. Tyle tylko, że do końca grudnia zatrudnieni na etat odliczali niemal całą składkę od podatku - 7,75 proc. Realna jej wysokość wynosiła więc 1,25 proc. 

Od stycznia odliczenia już jednak nie ma. - Już od pierwszego zarobionego złotego płacimy dziewięcioprocentowy podatek na NFZ — podkreśla ekspert.

Ekonomista: Rząd sięga po marketing

Dr Sławomir Dudek z SGH, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju w rozmowie z next.gazeta.pl, również wskazuje na znaczenie składki zdrowotnej. - Wcześniej płaciliśmy 17 proc. podatku na PIT, a 9 proc. wydane na składkę niemal w całości odliczaliśmy. Od nowego roku odliczenia już nie ma, a to oznacza, że faktyczny podatek wzrasta do 26 proc. Rząd podniósł próg. Ale wraz z nim podniósł też podatek — mówi ekspert. 

Jego zdaniem taka sama "sztuczka" dotyczy progu podatkowego. - Rząd niby podnosi go z 85 tys. do 120 tys. zł, ale twierdzenia, że na skutek tej zmiany "więcej zostanie w portfelach" to wierutne kłamstwo. A niestety jest to na slajdach. To jest bzdura, bo grupa, która osiągnie dochód od 85 do 120 tys. zł, co najwyżej na tej zmianie nie straci. Ale nie zyska niczego — twierdzi.

Ekspert: Polski Ład to marketing

Zdaniem rozmówcy Gazeta.pl podniesienie kwoty wolnej od podatku również jest jedynie zabiegiem marketingowym. - By upiększyć Polski Ład, rząd sięga po czysty marketing. Na przykład kwota wolna. W nowym systemie znacząco rośnie, do 30 tys. zł. Tyle tylko, że dziś składkę zdrowotną możemy odpisać od podatku. A inny przepis mówi, że nie może być ona wyższa, niż zaliczka podatku na PIT. Od stycznia to się zmieni i Polska będzie miała de facto zupełnie nowy system podatkowy. Rząd działa jak sklep, który robi promocję np. na dżem, ale pomija fakt, że sprzedaje nam mniejszy słoiczek — stwierdził ekspert.

Dr Sławomir Dudek podał też wyliczenia, które pozwoliłby, np. emerytom zyskać bez wprowadzania Ładu. - W przypadku emerytury minimalnej wystarczyłoby podnieść kwotę wolną do 7500 zł, ale nie zabierać odliczenia składki zdrowotnej i nie ograniczać jej wysokości względem zaliczki na PIT. Efekt byłby taki sam dla emeryta ze świadczeniem minimalnym (tj. ok. 70 zł). Ale marketingowo - 30 tys. zł kwoty wolnej od podatku brzmi lepiej — wyjaśnił.  

Posłuchaj podcastu Odc. 15: Fancy Bears wywołały burzę w polskim internecie. Czym jest NFT?
Więcej o: