Jedną z reakcji Zachodu na atak wojsk Rosji na Ukrainę było zamknięcie przestrzeni powietrznej dla niemal wszystkich rosyjskich samolotów (również cywilnych maszyn pasażerskich). Jako pierwsza na taki krok zdecydowała się Wielka Brytania, potem podobnie postąpiła Polska, a za nią kolejne kraje Europy Środkowej. Ostatecznie przestrzeń powietrzną zamknęła cała Unia Europejska, Kanada, USA i kilka innych krajów.
W efekcie tych i innych sankcji (np. blokady rosyjskich kart płatniczych wydanych przez Visa i Mastercard poza Rosją) rosyjscy turyści utknęli na wakacjach na Bali, w Tajlandii czy na Karaibach. Teraz odbyły się dla nich pierwsze loty ewakuacyjne.
Rosyjscy turyści w ostatnich dniach wrócili m.in. z Kuby, od razu szokując świat. Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, nie przejęli się aktami przemocy Rosji w Ukrainie, za to żalili się, że nie zdołali odpowiednio wypocząć na Karaibach. - To niefortunne, że musieliśmy wrócić wcześniej i nie mieliśmy wystarczająco dużo odpoczynku - powiedział jeden z podróżnych agencji AFP.
Loty ewakuacyjne Rosjan możemy śledzić przy pomocy m.in. Flightradar24. Trasy, którymi lecą rosyjscy turyście, są wręcz absurdalne. Dla lotów cywilnymi maszynami rosyjskich przewoźników nie ma wyjątku, a zatem muszą one omijać przestrzeń powietrzną USA, Kanady i niemal wszystkich krajów w Europie.
Samoloty podróżują naokoło. Ciekawy przykład to lot z Varadero (drugie najważniejsze lotnisko na Kubie) do Moskwy samolotem rosyjskich linii Azur Air 6 marca. Maszyna ruszyła na północny-wschód przelatując nad Bahamami, ominęła brytyjskie Bermudy i trzymała się z daleka od wschodnich terytoriów Kanady.
Dalej samolot ominął od wschodu Islandię i poleciał nad Ocean Arktyczny. Taką drogą udało mu się ominąć Półwysep Skandynawski i wlecieć do Rosji od strony Murmańska. Stamtąd już tylko 1500 km na południe do Moskwy. Normalnie maszyna leciałaby nad południowymi terytoriami Norwegii i Szwecji i weszła w rosyjską przestrzeń powietrzną w okolicy Zatoki Fińskiej.
Efekty zachodnich sankcji na Rosję widać w powietrzu fot. zrzut ekranu z serwisu Flightradar24 (www.flightradar24.com)
Drugi ciekawy przykład to lot z Punta Cana w Dominikanie do Moskwy (7-8 marca), który realizowany był z przesiadką w Agadirze (Maroko). Postój w Afryce miał najpewniej na celu zabranie kolejnych turystów na pokład (i uzupełnienie zapasu paliwa) i trwał 2,5 godziny.
Maszyna przeleciała nad Algierią i Tunezją, a następnie pokonała Morze Śródziemne, uważając, aby nie przelecieć nad jedną z europejskich wysp. W okolicach Krety skręciła na południe, dolatując niemal do Aleksandrii w Egipcie, a następnie skierowała się na północ nad miasto Antalya w Turcji.
Efekty zachodnich sankcji na Rosję widać w powietrzu fot. zrzut ekranu z serwisu Flightradar24 (www.flightradar24.com)
Dalej rosyjski samolot z Turcji przedostał się nad Gruzję, pokonał Morze Kaspijskie i wleciał w przestrzeń Kazachstanu. Gdy dotarł do granicy z Rosją, skręcił na północny-zachód i skierował się do Moskwy. Lot trwał 9,5 godziny. Normalnie trasa z Agadiru do stolicy Rosji prowadzi m.in. nad Hiszpanią, Włochami i Polską.
Więcej o sankcjach nałożonych na Moskwę przeczytasz na Gazeta.pl
Europejskie sankcje uderzyły w rosyjskie linie lotnicze, nie tylko niszcząc siatki rosyjskich przewoźników. Państwowy Aeroflot zawiesił połączenia międzynarodowe z wyjątkiem lotów do Mińska. Choć latanie nad południowo-zachodnimi krańcami Rosji także łatwe nie jest (tłumaczyliśmy to w poniższym tekście).
W rosyjski reżim uderzyły też koncerny Boeing i Airbus, czyli najwięksi producenci cywilnych samolotów. Firmy zawiesiły wysyłkę części zamiennych, obsługę rosyjskich linii lotniczych i wsparcie techniczne dla ich maszyn. Rosjanie będę mieli ogromny problem z naprawami wykorzystywanych przez siebie samolotów.
Niestety sankcje odwetowe Kremla (zamknięcie rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla wszystkich krajów, które zdecydowały się na analogiczny krok) uderzyły także (ale ze znacznie mniejszą siłą) w europejskich przewoźników. Wiele linii - chociażby LOT - musi teraz omijać Rosję, latając do Azji nieco na około.
Przykładem jest trasa z Warszawy do Seulu, którą Dreamliner LOT-u pokonuje, lecąc nad Kaukazem, a dalej Kazachstanem i Mongolią zamiast nad Białorusią i Rosją. To oznacza oczywiście dłuższy lot, więcej spalonego paliwa i wyższe koszty. To jednak cena, którą warto ponieść, utrudniając życie Moskwie.
Efekty zachodnich sankcji na Rosję widać w powietrzu fot. zrzut ekranu z serwisu Flightradar24 (www.flightradar24.com)
---
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w poniższym artykule.