7,29 zł za litr diesla i 6,52 zł za litr benzyny "95" - takie są aktualne średnie ogólnopolskie ceny paliw, według najnowszego badania stacji opublikowanego w środę przez analityków z e-petrol.pl. Olej napędowy potaniał przez tydzień (względem raportu z 31 marca br.) aż o 37 gr na litrze, benzyna Pb95 o 15 gr. Spadła też cena benzyny bezołowiowej "98" - o 13 gr do 6,86 zł za litr - oraz autogazu - o 6 gr do 3,73 zł.
Są to średnie dane dla całego kraju, regionalnie ceny nieco się różnią. Z badania e-petro.pl wynika, że benzynę "95" najtaniej tankują kierowcy na Pomorzu i w województwie świętokrzyskim - po 6,49 zł. Najwięcej - w rejonie województwa zachodniopomorskiego, gdzie litr kosztuje przeciętnie 6,57 zł.
Diesel najtańszy jest przeciętnie na Opolszczyźnie - kosztuje tam 7,17 zł za litr. Najwięcej trzeba zapłacić na Lubelszczyźnie - 7,41 zł. Z kolei autogaz jest najdroższy na Pomorzu (3,77 zł/l), a najtańszy w województwie świętokrzyskim (3,67 zł).
Jak wyjaśniają eksperci z e-petrol.pl, za spadkami cen na stacjach stoi wyraźna przecena notowań ropy oraz paliw w cennikach krajowych producentów od końca marca.
Europejska ropa typu Brent kosztuje obecnie ok. 102 dolary na baryłkę, o 8-10 dolarów mniej niż pod koniec marca. Podobną skalę spadku zaliczyła cena amerykańskiej ropy WTI, która dziś kosztuje ok. 98 dolarów za baryłkę. Z kolei cena rosyjskiej ropy Ural (według informacji PKN Orlen, stanowi ona 30 proc. wsadu rafineryjnego koncernu) kosztuje już poniżej 80 dolarów za baryłkę wobec ok. 90 pod koniec marca.
Na spadki cen ropy wpłynęły m.in. informacje o uwolnieniu rezerw ropy naftowej przez USA oraz Międzynarodowej Agencji Energetycznej.
"Europa jest krótka w diesla"
Wciąż na stacjach paliw widoczny jest bardzo duża różnica między cenami benzyny i diesla. Sytuacja ta ma bezpośredni związek z wojną w Ukrainie i odwrotem Zachodu od rosyjskiego rynku.
Jak wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ (Fundusz Inwestycyjny Zamknięty), "Europa jest krótka w dieslu". Oznacza to, że moce rafineryjne w Europie nie zaspokajają zapotrzebowania na olej napędowy. Europa musiała go więc importować.
Około 40 proc. oleju napędowego trafiało do Europy z zewnątrz, z czego około połowa z Rosji. Tymczasem obecnie import z tego kierunku jest mocno ograniczony. Marże na przerobie diesla urosły więc gigantycznie. Do tej pory na przerobieniu jednej baryłki na olej napędowy zarabiało się około 10 dolarów, teraz około pięciokrotnie więcej
- wyjaśnia Czopek. To właśnie te warunki rynkowe sprawiają, że biznes rafineryjny - m.in. Lotosu czy Orlenu - stał się teraz bardzo opłacalny. Ekspert mówi wręcz o "kurze znoszącej złote jaja".
Taka jest po prostu sytuacja na świecie. Gdyby ceny w Polsce były zupełnie nierynkowe, to trafiłby do nas od razu olbrzymi transport oleju napędowego z innego kierunku. Ale to nie jest możliwe, bo nie ma skąd go zaimportować. Dlatego to tak dobre czasy dla rafinerii
- wskazuje Dawid Czopek.