Tajemnica statków z rosyjską ropą. "Orlen nie chce się przyznać, że ma poważny problem"

Dominik Szczepański
W lutym i marcu z rosyjskich portów wypłynęło grubo ponad 300 tankowców. Kilkanaście z nich dotarło do polskich portów. Próbujemy ustalić, kto zamawiał ropę z Rosji.

- Dla kogo ta ropa? To nie powinno być tajemnicą, zwłaszcza w sytuacji, w której się znajdujemy - mówi Gazeta.pl Paweł Olechnowicz, były prezes zarządu Lotosu. - Proszę zapytać w Naftoporcie, bo to oni przeładowują ropę ze statków. Choć pewnie odeślą pana do Lotosu i Orlenu.

Naftoport to jeden z najwiekszych terminali przeładunkowych na Bałtyku. To tutaj przypływają statki transportujące ropę i produkty ropopochodne z Rosji.

 Trop pierwszy: to ropa dla Orlenu

Od początku inwazji na Ukrainę kraje Unii Europejskiej kupiły od Rosji ropę za ponad 10 mld euro. I kupują ją nadal.

- Rządzący mówią: "nie potrzebujemy rosyjskiej ropy, możemy z niej zrezygnować nawet dziś". To bzdura, leczenie syfu plastrem, ukrywanie prawdy. Nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Orlen nie chce się przyznać, że nie wlanie rosyjskiej ropy może spowodować olbrzymie problemy produkcyjne. Dlatego sądzę, że ta ropa, która płynie statkami, jest dla nich - mówi Gazeta.pl były członek zarządu Orlenu, który chce pozostać anonimowy.

- Rafineria w Płocku była budowana z myślą o przerabianiu rosyjskiej ropy Urals i nigdy w swojej historii nie pracowała bez choćby niewielkiej ilości tej ropy - mówi Gazeta.pl Robert Tomaszewski, analityk Polityki Insight. - Nawet, gdy w 2019 r. ropa z Rosji nie płynęła rurociągiem "Przyjaźń", bo okazało się, że jest zanieczyszczona, to Orlen korzystał z z rosyjskiego surowca zgromadzonego w magazynach - dodaje Tomaszewski.

Eksperci tłumaczą nam, że zmiana gatunku ropy, z którego korzystają rafinerie Orlenu, wymaga modyfikacji instalacji. - Saudyjska, południowoamerykańska, afrykańska - każda ropa ma nieco inne właściwości i można z niej uzyskać inne produkty. Odejście od rosyjskiej ropy oznacza zmniejszenie efektywności naszych rafinerii. Będą musiały kupować droższe gatunki z różnych kierunków i jednocześnie szukać najbardziej korzystnego sposobu ich mieszania - dodaje Tomaszewski.

Były członek zarządu Orlenu: - Rosyjska ropa ma dużą zawartość siarki. Dlatego zbudowano instalacje, które ją odsiarczają. Jeśli wlejemy do takich instalacji ropę lekką, np. arabską, która tej siarki nie posiada, to wszystko wywali w kosmos. 

Ile może potrwać modyfikacja instalacji i znalezienie nowych mieszanek? - Wydaje się, że nawet osoby pracuję przy instalacjach do końca tego nie wiedzą - mówi Tomaszewski.

Dodaje, że zmiany trzeba będzie "testować na żywym organizmie".

Zdaniem ekspertów rafineria w Gdańsku poradzi sobie bez rosyjskiej ropy. Jest nowsza, zmodernizowana pod przerób ropy z Bliskiego Wschodu.

Płock będzie potrzebował więcej czasu i pieniędzy, bo nawet jeżeli instalacje przetwarzają tam więcej innych gatunków ropy, to wynikiem będą inne produkty niż wcześniej, w innych ilościach. - Te produkty wymagają innych magazynów, bo różnych produktów nie można mieszać. Potrzeba wielu miesięcy modernizacji, żeby doprowadzić rafinerię w Płocku do stanu, w którym mogłaby być w 100 proc. niezależna od rosyjskiej ropy. Ale należy podchodzić do tego z ogromną ostrożnością, te procesy mogą być bardzo rozciągnięte w czasie - mówi Tomaszewski.

To nie tylko polski problem - z myślą o rosyjskiej ropie zbudowano też instalacje we wschodnich Niemczech, Czechach, Słowacji i Węgrzech.

Jak informuje nas Orlen, w ciągu ostatnich czterech lat polski koncern sprowadził i przebadał ok. 100 gatunków ropy spoza Rosji, a od początku inwazji Rosji na Ukrainę zamówił ropę, która do Polski przypływa na tankowcach z Morza Północnego, Afryki Zachodniej, czy USA. 

"PKN ORLEN jest gotowy do odejścia od zakupów rosyjskiej ropy, utrzymując jednocześnie stabilne zaopatrzenie w ropę naftową nie tylko Polski, ale także Europy Środkowo-Wschodniej" - poinformował nas Orlen.

Poprosiliśmy Orlen o możliwość rozmowy z ich technologiem, inżynierem - kimś, kto wytłumaczyłby, na czym polega proces przystosowania instalacji do ropy innej niż rosyjska. Na tę prośbę nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Jak mówią nasi rozmówcy, najłatwiej byłoby zastąpić rosyjską ropę surowcem z Iranu, ale nie ma go obecnie na rynku - powrót jest uzależniony m.in. od śledztwa dotyczącego rozwoju broni nuklearnej w tym kraju.

Największy importerzy rosyjskich surowców w UENajwiększy importerzy rosyjskich surowców w UE Gazeta.pl, źródło: beyond-coal.eu

Trop drugi: to ropa dla Niemiec

Jeśli jednak przedstawiciele spółek skarbu państwa mówią prawdę i ropa, która przypływa z Rosji statkami, nie jest dla nich, to dla kogo? 

Robert Tomaszewski mówi Gazeta.pl, że prawdopodobnie dla niemieckich rafinerii: - Niemcy zaopatrują się przez polski Naftoport, bo tak jest łatwiej. To nowoczesny obiekt, posiada magazyny, błyskawicznie można tę ropę przerzucić rurociągami aż do rurociągu "Przyjaźń" i dalej - na Zachód.

Dzięki gdańskiemu Naftoportowi w ropę z Rosji zaopatrywały się wcześniej rafinerie Schwedt i Leuna. 

Schwedt to główny dostawca ropy dla Berlina i Branderburgii - obsługuje lotniska i prawie wszystkie stacje benzynowe w stolicy Niemiec. Większość udziałów w tej rafinerii posiada Rosnieft, rosyjski państwowy koncert naftowy. Leuna zaopatruje w paliwo 1300 stacji benzynowych w Saksonii, Saksonii-Anhalt i Turyngii.

Według informacji Juliana Lee, analityka Bloomberga, niemiecki rząd prowadzi z polskim rozmowy o dalszej możliwości zaopatrywania się w ropę w Naftoporcie i przesyłania jej do Schwedt i Leuny rurociągami. - Problem polega na tym, że Polacy sami używają tych fragmentów rurociągów w celu dywersyfikacji dostaw - pisze Lee

Część zapotrzebowania zapewni niemieckim rafineriom port w Rostocku. Z obliczeń analityka Bloomberga wynika jednak, że wciąż potrzebnych będzie ok. 300 tys. baryłek ropy dziennie. Jeśli z powodu przepustowości nie da się jej dostarczyć rurociągiem "Przyjaźń", ropę zawsze można załadować do wagonów. Dziennie musiałoby ich przyjeżdżać 480. Gdyby ustawić je jeden za drugim, to w ciągu miesiąca, rachuje Lee, miałyby długość 240 kilometrów, mniej więcej tyle, ile jest z Berlina do Hamburga.

Trop trzeci, szwajcarskie firmy powiązane z Rosją

- Mamy hipotezę, że ropa, która płynie do polskich portów, może być zamawiana przez traderów, czyli przez pośredników. Podejrzewamy, że ci działać mogą na zasadzie spekulacji. Skupują rosyjską ropę z nadzieją, że ceny za jakiś czas wzrosną i będą mogli odsprzedać ją z zyskiem. Tę ropę mogą magazynować w Polsce i wysyłać dalej na Zachód - mówi Gazeta.pl osoba, która śledzi tankowce z rosyjską ropą, a zebrane dane przekazuje do jednej z organizacji pozarządowych informującej opinię publiczną o handlu ropą. 

Ze śledzeniem jest coraz trudniej, bo rosyjskie tankowce znikają z radarów. Według danych z platformy Marinetraffic, w ostatnich 24 godzinach nie odnotowano danych z systemu AIS (system informujący m.in. o położeniu statku) dotyczących 431 z 710 rosyjskich tankowców. 

Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego uważają, że masowe  ukrywanie położenia rosyjskich tankowców przez spedytorów może być wstępem do ich przerejestrowania i formalnego przekazania spółkom zarejestrowanym w rajach podatkowych, oferujących tzw. tanie bandery. 

"To powszechna praktyka w handlu paliwami kopalnymi, pozwalająca na uniknięcie opodatkowania, obchodzenie sankcji międzynarodowych i ukrywanie tożsamości dostawców ropy naftowej" - czytamy w ostatnim raporcie PIE.

W to, że ropa z Rosji jest zamawiana do Polski i tutaj magazynowana na zleceni traderów nie wierzy były członek zarządu Orlenu. - Wielkie firmy przechowują ropę w polskich magazynach, by potem odsprzedać ją z zyskiem? Nie chce mi się wierzyć, zwłaszcza w takim momencie, gdy trzeba przede wszystkim zapewnić bezpieczeństwo Polsce - mówi informator Gazeta.pl. 

Traderzy to wielkie firmy handlujące ropą. Jak wynika ze śledztwa organizacji Public Eye, nawet 1/3 ropy naftowej znajdującej się w obrocie, kupuje i sprzedaje się w Genewie. Surowcami handluje się również w Zugu i Lugano. Tylko w tych trzech szwajcarskich miastach swoje siedziby ma ponad 800 firm handlujących surowcami. Organizacje pozarządowe od lat alarmują, że kontrola tych firm jest niewystarczająca.

Wiele firm pośredniczących w handlu ropą jest otwarcie powiązanych z Rosją, a ich właściciele często anonimowi. 

W sumie traderzy, których firmy mają siedziby w Szwajcarii, w lutym i marcu sprzedali ok. 80,5 mln baryłek ropy pochodzącej z rosyjskich portów. 

Członkowie Public Eye opisywali niedawno przypadek mało znanej firmy Paramount Energy&Commodites, która w lutym i marcu sprzedała prawie 12 mln baryłek rosyjskiej ropy. Zarejestrowano ją pięć lat temu w Genewie, a jej właściciel miał mieć świetne stosunki z Giennadijem Timczenką.

Timczenko to bliski znajomy Władimira Putina. W przeszłości założył firmę Gunvor, tradera-giganta. W czasie największej świetności Gunvor pośredniczył w handlu 1/3 całej rosyjskiej ropy. Przed wojną w Ukrainie majątek Timczenki szacowano na blisko 20 mld dolarów.

Litasco, zależne od rosyjskiego przedsiębiorstwa naftowego Lukoil, w lutym i marcu uczestniczyło obrocie ponad 24 mln baryłek. Żeby je przewieźć, trzeba ok. 41 tankowców średniej wielkości.

Trafigura niespełna dekadę temu pożyczyła Rosneftowi na rozwój 1,5 mld dolarów, zyskując pewność co do przyszłości kontraktów na rosyjską ropę. Podobno cena też od tej pory jest okazyjna. W lutym i marcu Trafigura przehandlowała prawie 13 mln baryłek. Jak pisali dziennikarze Reutersa, ta firma zapłaciła dwa lata temu Rosji 7 mld dolarów za 10 proc. udziałów w projekcie Wostok, wielkim marzeniu Putina, zakładającym wydobywanie dwóch milionów baryłek ropy dziennie ze złóż w Arktyce, uwolnionych w skutek globalnego ocieplenia. Połowę z tego zapłacić miał Vitol, holenderskie przedsiębiorstwo handlujące ropą, węglem i gazem ziemnym. Zarejestrowane w Genewie.

W 2016 r. Glencore kupił w Rosnefcie 19,5 proc. udziałów, by dwa lata później odsprzedać je prawie w całości wspierającym tę transakcję Katarczykom. Pod koniec 2021 r. Glencore zapewnił sobie kontrakt na handel rosyjskim dieslem i naftą, które dziś bez przeszkód opuszczają porty Morza Czarnego. 

Wiele z tych firm działa dzięki hojnym pożyczkom ze szwajcarskich banków. 

- Podejrzewamy, że statki przywoziły ropę z Rosji do Polski na zamówienie Glencore i Gunvora - mówi informator Gazeta.pl. 

***

O to, kto zamawia do Polski rosyjską ropę i zapytaliśmy w Orlenie, Lotosie, PERN-ie (zarządza rurociągami i Naftoportem) i Naftoporcie.

Orlen poinformował Gazeta.pl, że od początku wojny nie kupuje rosyjskiej ropy na spocie (zakupy krótkoterminowe; poza długoterminowymi kontraktami). PERN i Naftoport odpisały, że z powodu tajemnicy handlowej nie udzielą informacji. Lotos - że nie odpowie "z  uwagi na uwarunkowania i bezpieczeństwo prowadzonej przez spółkę działalności gospodarczej".

Napisz do autora: dominik.szczepanski@agora.pl

Więcej o: