33,4 proc. - o tyle wyższa niż rok wcześniej była w kwietniu sprzedaż detaliczna w Polsce w cenach bieżących. Najnowsze dane podał w poniedziałek 23 maja Główny Urząd Statystyczny. Te liczby oznaczają, że Polacy wydali w kwietniu br. na zakupy aż o jedną trzecią więcej pieniędzy niż w kwietniu 2021 r. To najwyższy skok rok do roku od 2006 r., od kiedy GUS publikuje te dane.
Oczywiście, za dużą część rekordowego skoku odpowiedzialna jest inflacja (w kwietniu 12,4 proc.). Gdy się ją wykluczy - a jest to ujęcie w tzw. cenach stałych - to skok sprzedaży detalicznej rok do roku sięgnął 19 proc. Słowem - w kwietniu br. Polacy kupili o 19 proc. więcej niż rok wcześniej. To i tak bardzo dużo, więcej od prognoz ekonomistów.
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych jest o tyle ważnym wskaźnikiem, że pokazuje nastroje konsumpcyjne Polaków - czy mimo rekordowej inflacji chcą nadal sporo kupować w sklepach czy jednak starają się już zakupy ograniczać.
Skok aż o 19 proc. mógłby sugerować, że wciąż panuje pełna zakupowa sielanka. Na poniedziałkowe dane GUS należy nałożyć jednak dwa kluczowe zastrzeżenia.
Po pierwsze - tzw. efekt bazy. Sprzedaż detaliczna w cenach stałych skoczyła o 19 proc. w porównaniu do kwietniu 2021 r., gdy panowały covidowe obostrzenia w handlu - m.in. zamknięte były galerie handlowe. Rok temu nie można było więc tam robić zakupów, dziś już można. Dość zauważyć, że sprzedaż odzieży czy obuwia w kwietniu br. była w kwietniu br. aż o ponad 120 proc. wyższa niż rok temu, mebli i sprzętu RTV/AGD o blisko 28 proc., a książek czy prasy i w tzw. wyspecjalizowanych sklepach o ponad 38 proc.
Po drugie, w danych widać też efekt migracji z Ukrainy. Badacze z Ośrodka Badań nad Migracjami na Uniwersytecie Warszawskim wyliczali, że na koniec kwietnia w Polsce mogło mieszkać ok. 1,5 mln uchodźców. Z danych Straży Granicznej wynika natomiast, że przez granicę polsko-ukraińską "przewinęło się" już 3,5 mln uchodźców z Ukrainy. Słowem - w Polsce pojawiło się mnóstwo nowych konsumentów, a w dodatku po stronie Polaków pojawiły się wzmożone wydatki związane z pomocą migrantom.
Sprzedaż odzieży podwoiła się(!) - w Polsce pojawiło się 1-2 mln konsumentów w zimowej odzieży, czasami z reklamówką albo walizką w ręku. To efekty uboczne wojny
- wskazują ekonomiści z ING Banku Śląskiego.
Kwietniowy wynik był wspierany przez efekt bazy (zamknięcie galerii handlowych w 2021) widoczny w szybującej sprzedaży odzieży oraz przez wydatki uchodźców z Ukrainy
- dodają eksperci z PKO BP.
Mimo bardzo wysokiego odczytu dynamiki sprzedaży detalicznej, ekonomiści oczekują hamowania i widzą już pierwsze tego symptomy.
Po raz kolejny obserwujemy słabsze wyniki w sprzedaży samochodów. Wydatki konsumpcyjne pojedynczych gospodarstw prawdopodobnie rosną w coraz wolniejszym tempie
- ocenia Konrad Bochniarz, starszy analityk z zespołu makroekonomii PIE. Bochniarz spodziewa się też osłabienia wyników handlu w kolejnych kwartałach.
Siła nabywcza konsumentów rośnie w niskim tempie z uwagi na wysoką inflację. Dodatkowo, kolejne podwyżki stóp procentowych ograniczają wydatki gospodarstw domowych. W efekcie badania koniunktury GUS wskazują, że plany wydatkowe są równie słabe jak na początku pandemii Covid-19
- wskazuje Bochniarz.
"Wielkiego hamowania sprzedaży" oczekują także ekonomiści banku Pekao.