Wyliczenia bywają różne. Serwis e-petrol.pl, monitorujący ceny paliw na stacjach, wylicza, że za litr benzyny 95-oktanowej kierowcy w Polsce płacą obecnie przeciętnie 7,33 zł, a za litr diesla 7,09 zł (dane ze środy 25 maja).
Przez miesiąc benzyna "95" podrożała aż o ok.84 gr, diesel potaniał o 12 gr. Choć w tym drugim przypadku należy zauważyć, że przez ostatni miesiąc cena diesla zdążyła już wyraźnie podskoczyć, by potem jeszcze silniej spaść, więc tak naprawdę gdyby patrzeć tylko na ostatnie dwa tygodnie, to olej napędowy potaniał o ok. 30 gr.
W maju, po ponad pół roku (bo pierwszy raz od października 2021 r.) benzyna "95" jest droższa od diesla. Jeszcze niedawno sytuacja była zupełnie inna, pod koniec marca różnica w cenie dochodziła do 1 zł, ale to benzyna była tańsza (ok. 6,60 zł za "95" vs. ok. 7,60 zł za diesla). Eksperci wskazywali wówczas na znacznie większe uzależnienie Europy od importu rosyjskiego diesla niż benzyn. Co takiego się stało, że ta różnica w cenie "95" i ON została zniwelowana?
W rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek, zarządzający Polaris FIZ, wyjaśnia, że przyczyną jest rozpoczynający się sezon wakacyjny.
W wakacje zawsze jest problem z cenami benzyny. Gdy zaczyna się gromadzenie zapasów na okres wyjazdów, jest kłopot. Szczególnie USA importowały dużo benzyn z Rosji
- tłumaczy Czopek.
Diesel jest paliwem mniej sezonowym. W zimie potrzeba go do ogrzewania, w lecie się na nim jeździ. Na tej samej frakcji co diesel latają samoloty, jest też wykorzystywany w budowlance. Zawsze się "coś na niego znajdzie". Zużywa się go trzy razy tyle, co benzyny. Natomiast z benzyną za bardzo nie ma co robić zimą, a gdy przychodzi sezon i rynek staje się "ciasny", to jest, jak jest
- dodaje ekspert.
Słowem - w przypadku benzyny mamy do czynienia z dość typową i sezonową grą popytu i podaży. Stąd jej wyraźne wzrosty cen. Niestety, skoro głównym czynnikiem windującym ceny tego paliwa jest sezon wakacyjny - który dopiero się rozpoczyna - to na rychłe znaczące spadki zdaniem Czopka nie ma co liczyć. - Lepsza powinna być dopiero druga połowa sierpnia - przewiduje ekspert.
Rzecz jasna nadziei na spadek cen paliw - zarówno benzyny, jak i diesla (czy autogazu) - można upatrywać m.in. w poprawie sytuacji wojennej w Ukrainie czy umocnieniu się złotego. Czy do tego jednak dojdzie - nie wiadomo.
Wydaje się natomiast, że rząd nie ma w rękawie już żadnych asów, które mógłby wyciągnąć w celu "odgórnego" obniżenia cen paliw.
Zrobiliśmy już wszystko. Użyliśmy już wszystkich możliwych mechanizmów. Podjęliśmy działania, które były możliwe w ramach regulacji europejskich, przede wszystkim redukcję do absolutnych minimów tych wszystkich podatków
- mówił tydzień temu o cenach paliw w Polsce wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w rozmowie z radiem Plus.
Sasin negatywnie odniósł się do pomysłu zamrożenia cen paliw.
Żyjemy w czasach gospodarki rynkowej. Paliwa w Polsce sprzedają nie tylko podmioty kontrolowane przez Skarb Państwa, jak Orlen i Lotos. Trudno mi sobie wyobrazić, w jaki sposób mielibyśmy zmusić koncerny zagraniczne, żeby sprzedawały benzynę poniżej kosztów surowca
- mówił wicepremier, tłumacząc, że rosnące ceny paliw są niezależne od rządu.