13,9 proc. - tyle w maju br. w ujęciu rok do roku (czyli w porównaniu z cenami z maja 2021 r.) wyniosła inflacja w Polsce według danych opublikowanych we wtorek przez Główny Urząd Statystyczny. Poprzednio tak wysoki odczyt odnotowano w marcu 1998 r., czyli ponad 24 lata temu.
Według danych GUS, żywność i napoje bezalkoholowe podrożały rok do roku o 13,5 proc., paliwa o 35 proc., a nośniki energii o ponad 31 proc.
Według danych GUS, tylko od początku roku (czyli przez pięć miesięcy) inflacja w Polsce wyniosła ok. 8,9 proc.! To, że nie przebiła 10 proc. można "zawdzięczać" tylko tarczom antyinflacyjnym, które według szacunków NBP i Ministerstwa Finansów obniżają wskaźnik tempa wzrostu cen o ok. 1,5-2,1 pp.
Przypomnijmy - cel Narodowego Banku Polskiego, czyli taki "najzdrowszy" poziom inflacji w gospodarce, to 2,5 proc. przez cały rok.
Także oszczędności Polaków szybko tracą na wartości. Uwzględniając podatek Belki okazuje się, że rok temu trzeba by założyć lokatę na ok. 17,20 proc., aby dziś odsetki zrekompensowały to, co w międzyczasie zabrała inflacja.
Efekt inflacji dobrze widać na 500 plus, bo to świadczenie niewaloryzowane od samego początku, czyli od ponad sześciu lat (zostało wprowadzone w kwietniu 2016 r., potem rozszerzone ma wszystkie dzieci w lipcu 2019 r.).
Dziś 500 plus to tak naprawdę zaledwie 383 plus (zakładając oczywiście tę GUS-owską inflację, a wszak każdy ma swoją własną, zależną od osobistego koszyka dóbr i usług). Oznacza to, że obecnie za 500 zł można kupić tyle, ile ponad sześć lat temu, gdy startowało 500 plus, można było kupić za 383 zł.
Realna wartość 500 plus spada w ostatnich miesiącach w szczególnie szybkim tempie. Jeszcze rok temu było to 436 plus, a na koniec 2021 r. 417 plus.
Oczywiście, zakładając "zdrową" inflację 2,5 proc. rok do roku, realna wartość 500 plus i tak by spadała, ale zdecydowanie nie tak szybko jak obecnie. Dziś wynosiłaby 429 zł.
Patrząc w drugą stronę - żeby dziś za świadczenie wychowawcze można było kupić tyle samo, co w kwietniu 2016 r., powinno ono wynosić nie 500 zł, ale aż ponad 652 zł.
Znów - kwota po ewentualnej waloryzacji inflacją rośnie błyskawicznie - jeszcze w grudniu 2021 r. wystarczyłoby 600 zł, żeby wyrównać to, co zabrała z wartości świadczenia inflacja. I znów ważne zastrzeżenie - gdybyśmy mieli przez całe te sześć lat inflację idealnie w punkt (2,5 proc. rocznie, tj. ok. 0,2 proc. miesiąc do miesiąca), to 500 plus powinno być dziś zwaloryzowane do kwoty ok. 583 zł.
Dotychczas takie wyliczenia jak powyżej były głównie ćwiczeniami liczbowymi. Rząd bowiem wysyłał dotąd bardzo jednoznaczne sygnały - waloryzacji 500 plus nie będzie. Ale wygląda na to, że coś w tej kwestii ostatnio zaczęło pękać.
Rozpoczynamy ofensywę programowo-polityczną. W sobotę odbędzie się konwencja PiS, na której przedstawimy nowe propozycje. Jest też pomysł, aby 500 plus zamienić w 700 plus, bo inflacja zjada zasiłek. Poważnie się nad tym zastanawiamy. Innym rozwiązaniem byłaby waloryzacja świadczenia. Zobaczymy, który pomysł przejdzie, bo musimy brać pod uwagę możliwości budżetowe
- "Super Express" cytuje we wtorek "ważnego polityka PiS".
Również Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej" pisał w poniedziałek, że "jedną z kluczowych propozycji PiS [podczas sobotniej konwencji programowej - red.] ma być ogłoszenie waloryzacji 500 plus, które może się zamienić w 700 plus".
O potrzebie waloryzacji 500 plus mówiła także w ostatnich dniach także Elżbieta Rafalska - ministerka rodziny, pracy i polityki społecznej w rządzie PiS, gdy wprowadzano świadczenie.
Nie mam informacji, że rząd podwyższy to świadczenie, natomiast myślę, że się z tym poważnie liczy. Uważam, że co trzy lata powinna być waloryzacja i teraz jest dobra na to chwila
- powiedziała Rafalska w rozmowie z "Super Expressem". Zastrzegała jednak przy tym, że oznacza to duży koszt budżetowy (4 mld zł miesięcznie za każde dodatkowe 50 zł). Dodawała, że zróżnicowałaby 500 plus dla rodzin wielodzietnych i dała im "na przykład dodatek inflacyjny na czas wielkiej drożyzny".
Do tego dochodzi głos prof. Juliana Auleytnera, który jest uważany za twórcę koncepcji 500 Plus. We wtorkowej rozmowie z portalem money.pl były prezes Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej orzekł jednoznacznie: 500 plus powinno być "bezwzględnie waloryzowane ze względu na godność dzieci".
Należy wziąć pod uwagę, że waloryzuje się świadczenia emerytalne, waloryzuje się 14. emeryturę dla wybranej grupy biedniejszych emerytów, a nie waloryzuje się sumy, która pod nazwą "zasiłek wychowawczy" była przeznaczona jako z jednej strony asekuracja przed ubóstwem, z drugiej jako pewnego rodzaju inwestycja w dzieci. Można powiedzieć, że rząd kieruje się bardziej rachunkiem poparcia wyborców starszych, aniżeli potrzebami, które są związane z edukacją przyszłych pokoleń
- powiedział prof. Auleytner.
Gdy rząd proponował w maju czternastą emeryturę (ma być wypłacana w sierpniu br.), ministerka rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg mówiła, że to "odpowiedź na inflację". To stwierdzenie odbiło się szerokim echem nie tylko wśród ekonomistów.
Z jednej strony oczywiście zrozumiałe i potrzebne są działania osłonowe wobec najuboższych czy najbardziej wrażliwych na obecną sytuację obywateli. Z drugiej - bardzo szeroki gest rządu przy kolejnych transferach socjalnych w sytuacji galopującej inflacji to dolewanie oliwy do ognia i może zmusić Radę Polityki Pieniężnej do kolejnych podwyżek stóp.
Jeśli rząd będzie chciał waloryzować 500 plus, zapewne powinien brać to pod uwagę. Czy to zrobi? To nie jest takie pewne, bo dotychczas nie stawiał na działania profilowane pod wąskie grona najbardziej potrzebujących. Planowane wakacje dla kredytobiorców mają być właściwie powszechne, podobnie zaprogramowano działania antyinflacyjne (tarcze), czternastki dostaną wszyscy emeryci i renciści do kwoty świadczenia 2900 zł (potem mechanizm złotówka za złotówkę), a do tego od 1 lipca stawka podatku PIT spadnie z 17 do 12 proc.
Waloryzacja 500 plus do 700 plus oznaczałaby też dodatkowy poważny koszt budżetowy. Koszt programu wzrósłby z ok. 40 mld zł do ok. 56 mld zł rocznie.
A kogo dziwi, dlaczego w kuluarach mówi się o waloryzacji świadczenia wychowawczego aż do 700 zł, a nie np. 650 zł (ile obecnie powinno wynosić, aby jego realna wartość była taka jak w 2016 r.), ten powinien zerknąć w prognozy inflacji. Wszystko wskazuje, że na wyraźnie podwyższonym, dwucyfrowym poziomie, inflacja będzie jeszcze długimi miesiącami. Oznacza to, że już za niespełna rok 700 zł byłoby warte mniej niż 500 zł w 2016 r.