Tesla, firma należąca do Elona Muska zajmująca się produkcją samochodów elektrycznych, otworzyła w marcu nową fabrykę w Brandenburgii, w miejscowości Grünheide pod Berlinem. W maju w rozmowie z fanklubem Tesla Owners of Silicon Valley Musk przyznał, że "w tej chwili fabryka jest gigantyczną spalarnią pieniędzy". Szef Tesli zakładał, że z niemieckich taśm zjedzie około 500 tysięcy pojazdów rocznie. Szumnie zapowiadana gigafabryka realizowała jednak tylko około 10 procent planu produkcji.
Według informacji "Bild" zakład Tesli przerwie działalność na dwa tygodnie, począwszy od poniedziałku w przyszłym tygodniu. Wszystko po to, aby usprawnić "zbyt wolną produkcję". Teksański lider branżowy oświadczył, że chwilowy zastój ma służyć wprowadzeniu zmian organizacyjnych i usprawnieniu procesów produkcyjnych. Niemieckie media nie wykluczają, że zapowiedziane modyfikacje w strukturach podberlińskiej fabryki pociągną za sobą częściową likwidację miejsc pracy.
"Bild" wyjaśnia, że procesy produkcyjne miałyby zostać zmienione tak, aby karoserie spędzały na każdym stanowisku maksymalnie 30 sekund. Obecnie trwa to około trzech minut. Zmieniłby się również tryb pracy zatrudnionych w fabryce. Pracownicy, którzy pojawią się po tymczasowym zamknięciu, mieliby pracować nie na dwie, ale na trzy zmiany. Umożliwiłoby to rozpoczęcie produkcji napędów w sąsiedniej hali.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W marcu na uroczystym otwarciu fabryki najsłynniejszych aut elektrycznych na świecie pojawił się między innymi kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" pisał wtedy, że wydarzenie przypominało państwową uroczystość. "Kanclerz Scholz i federalny minister gospodarki Habeck byli obecni przy przekazaniu przez Elona Muska pierwszych wyprodukowanych w Niemczech e-samochodów Tesla. Szef firmy tańczył, a ludzie klaskali, gdy padło słowo 'Gigafactory': niektórzy są święcie przekonani, że elektromobilność zbawi świat. Niemcy wkroczyły w przyszłość" - pisano w artykule.
Projektowi Elona Muska od początku sprzeciwiali się działacze ekologiczni. Niektórzy z nich uważają, że zakład w Grünheide pogłębia problem komunalnego zaopatrzenia w wodę pitną. Więcej w poniższym artykule: